Wielka ulewa i wyścig pełen akcji. Sergio Perez pierwszy na mecie w Grand Prix Singapuru
Niedzielny wyścig o Grand Prix Singapuru w Formule 1 dostarczył sporo emocji. Rywalizację utrudniła wielka ulewa. W trudnych warunkach najlepiej poradził sobie Sergio Perez, wyprzedzając Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza.
Nad singapurskim torem jeszcze przed startem wyścigu przeszedł wielki deszcz. W efekcie kierowcy nie ruszyli ze startu zgodnie z planem - rozpoczęcie rywalizacji zostało przesunięte o godzinę.
Gdy wreszcie ściganie było możliwe, znakomicie zaczął je Sergio Perez. To właśnie kierowca Red Bulla wyprzedził Charlesa Leclerca. Pierwszy zakręt przestrzelił Lewis Hamilton, a aż o cztery pozycje spadł Max Verstappen. Brytyjczyk narzekał na opony.
Na ósmym okrążeniu zderzyli się Zhou oraz Latifi. Dla obu oznaczało to koniec wyścigu, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Przez awarię silnika zmagań nie ukończył natomiast Fernando Alonso.
W trudnych warunkach nie do końca radzili sobie także Albon oraz Hamilton. Obaj zaliczyli kontakt z barierkami. Pierwszy nie wrócił już do rywalizacji, były mistrz świata stracił natomiast kilka pozycji.
Z toru wypadł także Max Verstappen, który musiał odrabiać straty. Błędu nie popełnił za to jego kolega z drużyny, Sergio Perez, który utrzymał pierwsze miejsce aż do końca wyścigu.
Zmagania skończyły się nie po planowanych 61 okrążeniach, lecz po ponad dwóch godzinach rywalizacji. Meksykanin wyprzedził dwóch kierowców Ferrari. Kolejne pozycje zajęli Charles Leclerc oraz Carlos Sainz. Musi się jednak wstrzymać ze świętowaniem, bo sędziowie mogą go jeszcze ukarać za złamanie przepisów przy samochodzie bezpieczeństwa.
Dopiero siódme miejsce zajął Verstappen, który nie może jeszcze świętować kolejnego mistrzostwa świata. Niewykluczone, że Holender przypieczętuje triumf w klasyfikacji generalnej podczas kolejnego weekendu wyścigowego - w Japonii.