"Trzeba będzie zająć się życiem". Polski mistrz świata zapowiedział zakończenie kariery
Paweł Wojciechowski nie zakwalifikował się do finałowej rywalizacji w skoku o tyczce na mistrzostwach świata w Budapeszcie. Polak przyznał, że przymierza się do zakończenia kariery.
Wojciechowski ma w dorobku znakomite wyniki. Jego największym sukcesem jest złoty medal mistrzostw świata w Daegu w 2011 roku. Cztery lata później na czempionacie w Pekinie wywalczył brązowy medal.
Start w Budapeszcie był dla niego całkowicie nieudany. 34-latek zakończył rywalizację już w kwalifikacjach. Zaliczył w nich zaledwie 5,35 m.
- Nie jest to pierwszy raz, kiedy odpadam w eliminacjach mistrzostw świata, ale na pewno ostatni. Myślę, że rozpocząłem ostatni rok swojej kariery. Po igrzyskach trzeba będzie skończyć i zająć się życiem - powiedział Wojciechowski w rozmowie z "TVP Sport".
- Skakanie z wiekiem przychodzi coraz trudniej. Nie wiem, czy to wiek, czy kwestia mojego stażu w treningu, ale nie jest łatwo. 5,35 mnie nie satysfakcjonuje. Kiedyś 5,70 skakałem na zawołanie. Teraz jest coraz trudniej. Zrobię wszystko, poświęcę siebie na ten ostatni rok i spróbuję zawalczyć o igrzyska olimpijskie. W to gorąco wierzę. Tam chciałbym zakończyć karierę. Dziś żegnam się z mistrzostwami świata. Ostatni sezon halowy, ostatni sezon letni. Czas zacząć nową drogę - dodał były mistrz świata.
Wojciechowski przyznał, że wynik z Budapesztu jest dla niego motywacją, by nie kończyć kariery. Nie zamierza żegnać się ze sportem w takim stylu.
- Chciałbym skończyć z przytupem, a nim byłby wyjazd na igrzyska olimpijskie. Motywacją do walki jest mój syn, który niedługo skończy pięć miesięcy. Mam nadzieję, że zobaczy tatę w telewizji. Dla tego warto będzie to robić - wyjaśnił Wojciechowski.
Do finału mistrzostw świata zakwalifikowali się Piotr Lisek i Robert Sobera. O występie drugiego z nich piszemy TUTAJ.