"To jest popi***olone". Zawieszony Polak nie wytrzymał. Koszmar zamiast igrzysk?
Wydaje się, że wtorek Polska straciła kolejną szansę medalową na igrzyskach olimpijskich. Zawieszony został Norbert Kobielski, który utrzymuje jednak, że jest niewinny.
Norbert Kobielski to najlepszy polski skoczek wzwyż. Lekkoatleta miał realne szanse na osiągnięcie dobrego wyniku w Paryżu. Wszystko wskazuje na to, że w zawodach jednak nie wystąpi.
We wtorek 26-latek został wstępnie zawieszony. W jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję, która znajduje się w dopalaczach. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.
Sprawa ciągnie się już od końcówki maja i Festiwalu Skoków w Opolu, ale Kobielski utrzymywał, że jest niewinny. Teraz okazuje się, że zdania nie zmienił, chociaż wyrok AIU był dla niego niezwykle bolesny.
- Powiedzcie mi, jak to jest ku*wa możliwe, że trzy dni wcześniej na zgrupowaniu w Spale miałem pobieraną krew i mocz, i wszystko wyszło negatywnie? (...) Jestem jaki jestem. Ale nie jestem idiotą, żeby w takim momencie sezonu i przy rodzicach, partnerce i z dzieckiem odstawiać takie numery. Stężenie wskazuje, że zażycie miało miejsce dobę wcześniej. Czyli gdy rzekomo jechałem do Opola samochodem - rzucił w rozmowie ze sport.tvp.pl.
- To śmierdzi na kilometr. AIU czy POLADA powinny mnie poinformować do 20 dni po teście. O tym, że toczy się postępowanie, dostałem informację po upływie półtora miesiąca. Ale co dziwniejsze, Opole jako organizator nie otrzymało informacji, że coś jest nie tak - dodał.
- 17 lipca w odpowiedzi e-mailowej od koordynatora ds. dopingu przy European Athletics przekazano, że "z przyjemnością mogą stwierdzić, że próbki pobrane na waszych zawodach są negatywne". (...) Około 10 dni temu przekazałem tę treść do AIU, z setką podpunktów, w których podważam z prawnikiem wskazywanie mojej winy. Bez odpowiedzi. Po tygodniu przyszła decyzja o zawieszeniu i adnotacja, że tamten e-mail był efektem pomyłki. Jest "nie, bo nie". Mam czas do 25 lipca, żeby wyjaśnić, co to jest i skąd się wzięło - kontynuował.
- Jestem rozbity. Myślę o igrzyskach, to moje wielkie marzenie. Teraz jednak może kojarzyć mi się z najgorszymi chwilami w życiu. Nie należy mi się żadna kara. Uważam, że to jest błąd po stronie kontroli. Zawsze się tak mówi, wiem. To jest jednak moje zdanie. AIU wprowadziło mnie w błąd. To jest popi***olone - podsumował Kobielski.
Na ten moment nie wiadomo, jak zakończy się sprawa z reprezentantem Polski. Jeśli nie uda mu się wytłumaczyć, grozi mu nawet czteroletnia dyskwalifikacja.