Szpakowski nie wytrzymał. Dlatego nie podpisał się pod listem dla Babiarza
Polska żyje aferą związaną z zawieszeniem Przemysława Babiarza. Do całej sprawy odniósł się Dariusz Szpakowski, który porozmawiał z Dariuszem Faronem na łamach WP Sportowe Fakty.
Babiarz został zawieszony po ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wszystko z powodu słów, będących interpretacją piosenki "Imagine", którą wykonano podczas wydarzenia.
- Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - powiedział Babiarz, za co został zawieszony.
Odsunięcie 60-latka od mikrofonu wzbudziło ogromne kontrowersje. Nie brakuje opinii, że Telewizja Polska popełniła błąd, rezygnując na czas igrzysk z usług doświadczonego dziennikarza.
Za Babiarzem wstawiła się większość członków redakcji TVP Sport. Przygotowali oni list do władz TVP, w którym poproszono o przywrócenie komentatora, o czym informowaliśmy TUTAJ.
Internauci szybko zauważyli, że pod listem zabrakło podpisu Dariusza Szpakowskiego. 73-latek wyjaśnił jednak, że nie mógł się podpisać, ponieważ nikt nie zapytał go o taką możliwość.
- Można podpisać coś, co się widziało. Wówczas można zająć określone stanowisko. Tymczasem mnie nikt oficjalnie nie pytał, czy złożę swój podpis. Nikt oficjalnie nie przysłał mi pisma - wyjaśnił Dariusz Szpakowski w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
- Po drugie, nigdy nie byłem i nie jestem doradcą Telewizji Polskiej, a takie błędne informacje pojawiają się w mediach. Po trzecie, byłem parę razy w takiej sytuacji jak Przemek Babiarz. Bardzo mu współczuję i wiem, co czuje. Myślę, że jego odsunięcie od komentowania pływania i lekkoatletyki to strata dla widzów Telewizji Polskiej - dodał.