Robert Karaś dowiódł swego w aferze dopingowej. Triathlonista opublikował ważną ekspertyzę
Robert Karaś został niedawno po raz drugi przyłapany na dopingu. Triathlonista opublikował w mediach społecznościowych oficjalną ekspertyzę, która ma potwierdzać jego wersję wydarzeń.
Pierwszy skandal z Karasiem wybuchł w zeszłym roku. Najpierw w maju ustanowił on nowy rekord świata na dystansie dziesięciokrotnego ironmana. Wynik anulowano z powodu znalezienia w organizmie Polaka niedozwolonej substancji.
Na razie nie może on występować w zawodach pod egidą Ultra Triathlon Association. Karaś wystartował zatem w zmaganiach organizowanych przez World Ultra Triathlon Association.
22 marca poinformowano, że znów został złapany na dopingu. Sportowiec tłumaczył się tym, że w jego organizmie nadal znajdują się śladowe ilości substancji, które zażył 1,5 roku wcześniej, przygotowując się do walki na Fame MMA.
Wersja Karasia została podważona przez Michała Rynkowskiego. Szef Polskiej Agencji Antydopingowej przekazał na antenie Radia Zet, że u triathlonisty wykryto drostanolon i klomifen, które utrzymują się w organizmie przez maksymalnie 30 dni, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Karaś postanowił jednak bronić swojej wersji wydarzeń. Zwrócił się w tej sprawie do dr hab. Ewy Kłodzieńskiej, prof. Wyższej Szkoły Inżynierii i Zdrowia w Warszawie, która jest też Biegłą Sądową z Zakresu Badań Chemicznych przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Specjalistka potwierdziła, że wspomniane wcześniej substancje mogą zostać wykryte w organizmie po upływie "wielu miesięcy".
- Sterydy anaboliczno-androgenne mogą być wykrywane w organizmie nawet po wielu miesiącach od ich zastosowania, co jest związane zarówno z zastosowaną dawką, jak i dalszymi procesami zachodzącymi w organizmie. Trzeba wziąć pod uwagę stan ogólny organizmu oraz ewentualne zaburzenia w równowadze kwasowo-zasadowej i funkcjonowaniu pompy sodowo-potasowej, co ma bezpośrednie przełożenie na spowolnienie metabolizmu i usuwanie substancji z organizmu. Ma to swoje uzasadnienie również w endokrynologii - czytamy w ekspertyzie udostępnionej przez Karasia.
- Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Klomifenu, który może być wykrywany w płynach ustrojowych nawet po wielu miesiącach od podania. Należy wziąć pod uwagę również wysiłek zawodnika, który jest na granicy wytrzymałości organizmu, w którym procesy biochemiczne nie są w żaden sposób przewidywalne. Oczywiście można by było przeprowadzić dodatkowe badania, bądź znaleźć chelator, który usunie resztę pozostałości z organizmu i je w następnym kroku oznaczyć natomiast nie jest to przedmiotem niniejszej opinii. Wykorzystanie tego typu substancji u zawodników trenujących triathlon nie ma ponadto żadnego logicznego uzasadnienia, wręcz ich wykorzystanie byłoby niekorzystne dla tego typu dyscypliny sportowej - dodała dr hab. Ewa Kłodzińska.