Przykry koniec legendy. Ujawniono, jak dotarł na metę podczas igrzysk
Eliud Kipchoge, czyli jeden z najbardziej utytułowanych maratończyków na świecie, nie ukończył zmagań w Paryżu. Co więcej, na metę udał się on przy pomocy taksówki dla olimpijczyków.
W 2016 oraz 2020 roku po złoty medal igrzysk olimpijskich w maratonie sięgał Eliud Kipchoge. W obu tych biegach nie miał on sobie równych. Wyczyn z lat poprzednich chciał powtórzyć w Paryżu.
Reprezentant Kenii jechał do Francji jako jeden z faworytów do triumfu. Trasa zaprojektowana przez organizatorów okazała się jednak zbyt wymagająca dla 39-latka. Kipchoge nie dotarł do mety.
Pierwsza część zmagań nie zapowiadała na nagły spadek utalentowanego biegacza. Na 10 km był on tuż za liderem maratonu. Wraz z upływem dystansu zaczął jednak tracić tempo do rywali.
Po pokonaniu 31 km dwukrotny mistrz olimpijski nagle zwolnił i dał się wyprzedzić będącym za jego plecami rywalom. Chwilę później zdjął on swoje buty, a następnie oddał je przydrożnym kibicom.
Z informacji podanej przez Daily Mail wynika, że Kipchoge nie był w stanie dotrzeć do mety. Zaraz po podjęciu decyzji o wycofaniu się z dalszej rywalizacji, wsiadł do taksówki dla olimpijczyków.
W ten oto sposób kenijski biegacz dotarł na plac, gdzie ulokowana była meta. Niewykluczone, że tegoroczny maraton w Paryżu był ostatnim występem Kipchoge’a na igrzyskach olimpijskich.