Polskie kajakarki zdradziły taktykę na medal. "Wiedziałyśmy, że cały czas mamy zapas"
Karolina Naja i Anna Puławska we wtorek sięgnęły po srebrne medale Igrzysk Olimpijskich w Tokio. W rozmowie z reporterką "Telewizji Polskiej" nie ukrywały wzruszenia.
Dla młodszej z naszych kajakarek był to dopiero pierwszy olimpijski krążek. Na twarzy Anny Puławskiej pojawiły się łzy, a ona sama nie do końca wierzyła w to, co się wydarzyło.
- Nie wiem co powiedzieć, na razie w to nie wierzę. Był to naprawdę dobry wyścig w naszym wykonaniu. Jesteśmy drugie na mecie, w ogóle... wow - powiedziała Puławska.
Zdecydowanie bardziej doświadczona Naja już po raz trzeci sięgnęła po medal. Odsłoniła nieco kulisów, jeżeli chodzi o taktykę naszej dwójki na zmagania w Japonii.
- Start już w półfinale był lepszy niż wczoraj, w finale też, chociaż warunki na tym ósmym torze nie były łatwe. Miałyśmy małe problemy, żeby dobrze ustawić łódkę, aby nas nie spychało - stwierdziła Naja.
- W przedbiegu i półfinale cały czas miałyśmy wolniejsze tempo wiosłowania niż rywalki. Wiedziałyśmy, że cały czas mamy zapas, tylko trzymałyśmy się taktycznych zaleceń. Teraz dołożyłyśmy już wszystko, dało nam to srebrny medal - przyznała.
- Zeszły rok nie był dla mnie dobry, można śmiało powiedzieć, że najgorszy w całym dziesięcioleciu kariery seniorskiej. Jednak cały czas wierzyłam, były trzy osoby, które cały czas podtrzymywały mnie na duchu i z całego serca im dziękuję - zakończyła.