Polska olimpijka się odpaliła. "Zapraszam, można pokazać, jak to się robi"
Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska zajęły piąte miejsce w finale C-2 na dystansie 500 m. Po dopłynięciu do mety radości z osiągniętego wyniku nie kryła pierwsza z polskich kajakarek.
Polskie kajakarstwo nadal nie wywalczyło medalu na igrzyskach olimpijskich. W piątek do walki o upragniony krążek przystąpiły Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska. Biało-czerwone były piąte podczas finału C-1 na dystansie 500 metrów. Mimo to miały powody do zadowolenia.
Szczególnej radości nie kryła Borowska. Jeszcze kilka dni temu wiele wskazywało na to, że polska kajakarka nie przyjedzie do Paryża z powodu zawieszenia. W ostatniej chwili nastąpił zwrot akcji.
Zajęcie piątego miejsca na dystansie 500 metrów przez wielu zostało uznane za porażkę. Inaczej końcowy rezultat odbierają jednak biało-czerwone. Wynik ten przyjęły z potężną radością.
- Jako zawodnik jestem szczęśliwa. Troszkę ambicjonalnie jest mi przykro, bo piąte miejsce to już czołówka światowa - powiedziała Borowska w rozmowie udzielonej stacji Eurosport.
Polska kajakarka odniosła się również do mediów. Według niej część dziennikarzy uznała wynik osiągnięty w stolicy Francji za porażkę. Z tego względu postanowiła zaprosić ich na tor.
- Ja już je znam. Pamiętam po czwartym miejscu w Tokio, jak było. Więc tutaj podejrzewam, że takie nagłówki mogą być, ale to zapraszamy w kanadyjkę, można pokazać jak to się robi - przyznała.
Dorota Borowska wciąż ma szansę na medal igrzysk olimpijskich. W sobotę przystąpi ona do półfinału C-1 na 200 metrów.