Polacy chcieli wykonać piękny gest na olimpijskim podium. Zagrożono im... dyskwalifikacją
Polscy biegacze w niedzielę odebrali złote medale za triumf w sztafecie mieszanej 4x400 metrów. Przed ceremonią nie obyło się jednak bez zgrzytów z organizatorami. O szczegółach donosi "Onet Sport".
W sobotnim finale pobiegli Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic oraz Kajetan Duszyński. To właśnie oni stanęli w niedzielę na podium i odsłuchali Mazurka Dąbrowskiego.
Złote medale, choć już poza oficjalną ceremonią, otrzymają również Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan i Małgorzata Hołub-Kowalik. Ta trójka znalazła się bowiem w składzie sztafety na eliminacje.
Biegacze, którzy w sobotę sięgnęli po olimpijski triumf, chcieli w specjalny sposób uhonorować mających wkład w sukces kolegów. Zgodnie z obowiązującymi przepisami na podium nie mogła bowiem stanąć cała siódemka.
Z tego względu "Biało-Czerwoni" chcieli pojawić się na dekoracji ze zdjęciami Kowaluka, Baumgart-Witan oraz Hołub-Kowalik. Na to nie zgodzili się jednak organizatorzy.
- W ostatniej chwili otrzymaliśmy informację, że nie możemy wyjść ze zdjęciami na podium, bo grozi to dyskwalifikacją. Trzeba było z tego pomysłu zatem zrezygnować. Należy jednak podkreślić, że te osoby, które startowały w półfinale, zrobiły niesamowitą robotę - powiedział w rozmowie z "Onetem" Karol Zalewski.
Trójka naszych biegaczy całą ceremonię obserwowała z trybun. Sportowcy chcieli zająć miejsca w sektorze przeznaczonym dla dziennikarzy, gdyż jest on usytuowany najbliżej podium. Na to także nie chciano się zgodzić, lecz w tej kwestii organizatorzy ostatecznie ustąpili.