PKOl będzie miał nowego prezesa. Wybory są formalnością. Kumpel Jacka Sasina z wielkimi obietnicami
Radosław Piesiewicz ma zostać nowym prezesem Polskiego Związku Olimpijskiego (PKOl). W związku z tym "Sport.pl" przeprowadził wywiad z aktualnym prezesem Polskiego Związku Koszykówki, w którym działacz opowiedział o swoich planach.
22 kwietnia 2023 roku poznamy nowego prezesa PKOl. Zdaniem "Sport.pl" zostanie nim Radosław Piesiewicz, który ma zagwarantowane zwycięstwo w zbliżających się wyborach. Jego jedynym rywalem będzie Kewin Rozum, prezes Polskiego Związku Sumo.
Sam Piesiewicz jest postacią dobrze znaną w polskim sporcie i polityce. 42-latek przyjaźni się z Jackiem Sasinem, a "Newsweek" silnie łączył go z Prawem i Sprawiedliwością, zarzucając, że wręczył on łapówkę wspomnianemu politykowi.
- "Newsweek" opisał mnie kiedyś na zlecenie jednej z osób, a ja tego nie prostowałem, bo można o człowieku różne rzeczy napisać. Ja się nie wstydzę, że zaczynałem od sprzedawania hot-dogów. Walczenie z gazetą w tamtym czasie było ostatnią rzeczą, która mi chodziła po głowie. To było dla mnie mocne życiowe doświadczenie. Mam żonę i trójkę dzieci, byłem po mocnych przejściach, bo na zlecenie polityczne CBA weszło do mojego domu. Czy jakby to była łapówka, to czy do urzędu skarbowego byłaby złożona umowa pożyczki? Czy ktoś się zastanowił nad tym, że CBA nie miało mi co zarzucić? Człowiek, któremu pożyczałem te pieniądze, złożył do urzędu skarbowego umowę. Zwrot pożyczki został mi przelany na konto. Wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa. To był rok 2010 czy 2011 i wtedy w życiu bym nie pomyślał, że pan Jacek Sasin będzie teraz tu, gdzie jest. Ja się po prostu z tym człowiekiem przyjaźniłem. Czy do panów nigdy nie zadzwonił żaden znajomy i nie poprosił "pożycz mi tysiąc czy dwa"? Mnie nagrali, bo było zlecenie nie tyle na mnie, co na Jacka. On zadzwonił, że mu zabrakło pieniędzy na schody i poprosił, żebym mu pożyczył osiem tysięcy złotych. Pojechałem, wypłaciłem te pieniądze i mu pożyczyłem, a przy tym zastrzegłem: "Stary, zadzwoniłeś, rozmawialiśmy o tym przez telefon, więc będę brutalny" i dałem mu umowę pożyczki. Powiedziałem: "Podpisz to i idź do urzędu skarbowego". To nie była żadna łapówka. Za co? Za przyjaźń? Na Boga! - tłumaczył Piesiewicz w "Sport.pl".
42-latek, pełniący obecnie funkcję prezesa Polskiego Związku Koszykówki (jego rządy opisywaliśmy TUTAJ), poruszył również temat tego, co chciałby zmienić jako przewodniczący PKOl-u. Wiele wskazuje na to, że zmienią się nagrody dla mistrzów olimpijskich.
- Nie może być tak, że siatkarzom obieca się 700 tysięcy złotych do podziału za złoty medal, jak ostatnio. Czym się różni Bartek Kurek od na przykład Mai Włoszczowskiej, która sama musi przejechać wyścig i sama zdobyć złoty krążek, za co dostanie 120 tysięcy? Niczym się Bartek Kurek od Mai nie różni, więc nie może być tak, że on za taki sam medal dostanie tylko 50 czy 60 tysięcy. Przecież oni muszą się tak samo przygotować. Nam nie może mniej zależeć na grach zespołowych. Zrównam nagrody. Będzie tak, że każdy zawodnik, który zdobędzie złoty medal, dostanie - strzelam - 300 tysięcy złotych - stwierdził.
- A to nie koniec. Ja mam trochę szalone pomysły i już rozmawiałem z jednym deweloperem o tym, żeby został sponsorem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a my nie będziemy chcieli od niego żadnych pieniędzy - dodał, sugerując, że złoci medaliści otrzymywaliby mieszkania. - I ryzykiem dewelopera jest czy tych złotych medali będziemy mieli pięć, 10 czy 15. Ale niech ich będzie jak najwięcej, bo wtedy każdy będzie wygrany. Inaczej się walczy, gdy się ma obiecane takie nagrody. Z koszykarzami właśnie tak zrobiłem - poza pieniędzmi dałem także różne bonusy. I takich pomysłów mam bardzo dużo. Bo na koniec ci sportowcy muszą być docenieni za to, że poświęcają całe swoje życia i walczą o sukces na igrzyskach olimpijskich. Myślę też o tych sportowcach, którzy już skończyli karierę. Mamy wspólny pomysł z Mieczysławem Nowickim, aby stworzyć własny Dom Olimpijczyka, bo trzeba zadbać także o naszych sportowych seniorów, którym nie starcza od pierwszego do pierwszego. Programów, które chcemy zrobić, jest bardzo dużo - podsumował.
Nowi sponsorzy są PKOl potrzebni, bowiem sam Piesiewicz stwierdził, że obecny budżet związku nie jest duży. Na ten moment mowa o kwocie rzędu 29 milionów złotych, zaś 42-latek chce, aby, podczas jego kadencji, kwota ta wzrosła dziesięciokrotnie.