Niebywałe problemy Polaków przed finałem. Aż trudno w to uwierzyć

Niebywałe problemy Polaków przed finałem. Aż trudno w to uwierzyć
screen/TVP 1
Polska sztafeta 4x400 metrów zajęła ostatnie miejsce w biegu finałowym. Biało-czerwoni ujawnili na antenie Eurosportu niespodziewane kulisy przygotowań do decydującego startu.
Trzy lata temu Polska zdobyła na tym dystansie złoto olimpijskie. W Tokio triumfowali Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński.
Dalsza część tekstu pod wideo
W piątek na starcie pojawili się Zalewski, Święty-Ersetic, a także Maksymilian Szwed i Marika Popowicz-Drapała. Polacy zajęli piąte miejsce w swoim półfinale, ale awansowali z czasem.
W finale biało-czerwoni nawet nie zbliżyli się do sukcesu z Tokio. Zajęli ósme miejsce. W fantastycznych okolicznościach po złoto sięgnęła Holandia prowadzona przez Femke Bol, co możecie zobaczyć TUTAJ.
- Każdy z nas zostawił serducho, walczył do samego końca. Niestety zabrakło, jest nam piekielnie przykro. Nie będziemy czarować, bo uważam, że stać nas było na dużo wyższą lokatę, ale bieg potoczył się tak, a nie inaczej - zaczęła Święty-Ersetic na antenie Eurosportu.
Następnie Polka opowiedziała o szczegółach trudnych przygotowań do finału. Okazuje się, że na 30 minut przed decydującym biegiem Alicja Wrona-Kutrzepa dowiedziała się, że zastąpi Marinę Popowicz-Drapałę.
- Przede wszystkim jestem dumna z całej drużyny, że podołaliśmy temu, bo miała biec Marika, ale wypadła w ostatnim momencie. Wskoczyła Ala, która poradziła sobie bardzo, co nie jest takie łatwe, kiedy dowiadujesz się pół godziny przed biegiem, że startujesz - zaznaczyła Święty-Ersetic.
- Starałam się wybrnąć z tego obowiązku. Zrobiłam dzisiaj swoje ponad 100% i na tyle było mnie stać - powiedziała sama Wrona-Kutrzepa.
- Nie biegliśmy w najsilniejszym składzie, więc i tak wracamy do domu z podniesioną głową - dodał Zalewski.

Przeczytaj również