"Nie chciałem robić szopki". Fajdek wypalił po starcie IO. Tak widzi szanse w finale
Paweł Fajdek miał spore problemy w eliminacjach do konkursu rzutu młotem na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Szczerze opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z Eurosportem.
Fajdek spalił dwie pierwsze próby. W trzeciej nie mógł pozwolić sobie na pomyłkę. Ostatecznie rzucił ponad 76 metrów i awansował do finału, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Po eliminacjach Polak stanął przed kamerami Eurosportu. Przyznał, że stres był mniejszy niż na poprzednich igrzyskach. Zapewnia, iż jest w stanie rzucać dużo dalej.
- Stres był akurat najmniejszy, jeśli chodzi o igrzyska. Chciałem awansować jak najmniejszym nakładem sił i to się właśnie tak kończy - powiedział Fajdek.
- Pierwszy rzut miał być luźny. Pomyślałem: przyspieszymy w drugim. Ale wtedy było za szybko, dlatego nie wyszło. Trzeci rzut był już naprawdę kontrolowany, żeby zmieścić się w promieniu, nie robić szopki i do tego finału się dostać - stwierdził.
- Rzuty powinny lądować w tym sektorze w lewo, wtedy są najdłuższe. Jest luz w barkach. Rzuty w środek są trochę skrócone, a w prawo bardzo złe - ocenił.
- Było na początku trochę sztywno, aby nie zepsuć. Później już poszło tak, jak powinno iść. W finale będzie lepiej - zapewnił.
- Staram się podejść do zawodów jak najlepiej, na treningach rzucałem po 80 metrów. Chcę zrobić to samo w finale i zobaczymy, co to da - zakończył.