"Nawet gdybym wziął czołgi od Macierewicza i tak bym nic nie zdziałał"
Szymon Ziółkowski - mistrz olimpijski oraz mistrz świata w rzucie młotem - popiera decyzję IAAF o dyskwalifikacji rosyjskich lekkoatletów. Jednocześnie miotacz nie zmienia swojego nie najlepszego zdania na temat światowej federacji lekkoatletycznej.
Ziółkowski przez ostatnie dwie dekady należał do najlepszych lekkoatletów specjalizujących się w rzucie młotem. W 2000 roku wywalczył mistrzostwo olimpijskie, rok później sięgnął po mistrzostwo świata. W 2005 roku podczas czempionatu globu zajął trzecie miejsce. Po latach okazało się, że wyprzedzający go Białorusini Iwan Tichon i Wadim Dewiatowski byli na dopingu. Polakowi przyznano więc złoto. Po czasie zmieniono jednak decyzję i zdyskwalifikowano wyłącznie Tichona. Ziółkowski mimo upływu lat wciąż pozostaje właścicielem brązowego krążka. Na złoto mistrzostw świata juniorów, które przegrał z dopingowiczem Polak czeka od... 1994 roku.
- Federacja powinna zapewnić przestrzeganie przepisów i egzekwowanie kar w przypadku ich łamania. Powiedziałem działaczom IAAF: Macie jako organizator wszelkie narzędzia, aby zrobić z tym porządek. Ja, Ziółkowski, ich nie posiadam. Nawet gdybym zabrał ze sobą pół Pruszkowa i Wołomina, nawet gdybym wziął czołgi od Macierewicza, i tak bym nic nie zdziałał - powiedział Ziółkowski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Miotacz zakończył już karierę sportową, bo nie był w stanie łączyć mandatu posła do sejmu RP z treningami wyczynowymi. Śmieszy go jednak, że najgroźniejszym rywalem Pawła Fajdka do zdobycia złotego medalu na igrzyskach w Rio będzie Iwan Tichon - zawodnik w przeszłości dwukrotnie dyskwalifikowany za doping. Podczas niedawnych mistrzostw Europy startował z napisem "Jestem czysty" na numerze startowym.
- To był kabaret. Powinni dla niektórych przygotować koszulki z napisem "Brałem koks" - ironizował Ziółkowski, który jest zdania, że IAAF nie powinien ograniczać się jedynie do dyskwalifikacji Rosjan. - Każdy, komu kiedyś udowodniono doping, powinien mieć zakaz startu w igrzyskach, prawdziwym, najważniejszym święcie sportu - zakończył.
Igrzyska rozpoczynają się w piątek 5 sierpnia. Lekkoatleci do rywalizacji przystąpią od drugiego tygodnia imprezy.
- Federacja powinna zapewnić przestrzeganie przepisów i egzekwowanie kar w przypadku ich łamania. Powiedziałem działaczom IAAF: Macie jako organizator wszelkie narzędzia, aby zrobić z tym porządek. Ja, Ziółkowski, ich nie posiadam. Nawet gdybym zabrał ze sobą pół Pruszkowa i Wołomina, nawet gdybym wziął czołgi od Macierewicza, i tak bym nic nie zdziałał - powiedział Ziółkowski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Miotacz zakończył już karierę sportową, bo nie był w stanie łączyć mandatu posła do sejmu RP z treningami wyczynowymi. Śmieszy go jednak, że najgroźniejszym rywalem Pawła Fajdka do zdobycia złotego medalu na igrzyskach w Rio będzie Iwan Tichon - zawodnik w przeszłości dwukrotnie dyskwalifikowany za doping. Podczas niedawnych mistrzostw Europy startował z napisem "Jestem czysty" na numerze startowym.
- To był kabaret. Powinni dla niektórych przygotować koszulki z napisem "Brałem koks" - ironizował Ziółkowski, który jest zdania, że IAAF nie powinien ograniczać się jedynie do dyskwalifikacji Rosjan. - Każdy, komu kiedyś udowodniono doping, powinien mieć zakaz startu w igrzyskach, prawdziwym, najważniejszym święcie sportu - zakończył.
Igrzyska rozpoczynają się w piątek 5 sierpnia. Lekkoatleci do rywalizacji przystąpią od drugiego tygodnia imprezy.