"Mówili, że muszę trafić do szpitala psychiatrycznego". Reprezentantka Polski wciąż atakowana. Szokujące słowa
Kryscina Cimanouska podzieliła się z kibicami przykrą informacją. Biegaczka wyznała, że jest ofiarą obraźliwych uwag ze strony mieszkańców Białorusi.
Kryscina Cimanouska zadebiutowała w reprezentacji Polski podczas zeszłorocznych mistrzostw świata. Biegaczka w trakcie imprezy w Budapeszcie wystartowała w sztafecie 4x400 metrów.
Wówczas biało-czerwona kadra odnotowała najlepszy wynik w historii startów. Sztafeta Polek zajęła piąte miejsce, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Jednym z kolejnych celów Cimanouskiej jest udział w nadchodzących igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Sportsmenka opowiedziała o swoich planach podczas wywiadu dla portalu Weszlo.com.
W trakcie rozmowy 27-latka wspomniała, że mimo upływu czasu mieszkańcy Białorusi nie przestali jej atakować. Matka biegaczki w dalszym ciągu wysłuchuje obelg kierowanych pod adresem córki.
- Rodzina i znajomi wiedzą, że to nieprawda, co mówią o mnie na Białorusi. Z ich strony nigdy nie miałam z tym problemu. Ale moja mama pracuje w banku w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Niektórzy ludzie przychodzili do niej i mówili, że jestem nienormalna i zrobiłam coś złego. Nie jest to miłe z ich strony, bo nie wiedzą, co dzieje się w moim życiu i co wydarzyło się w Tokio. Powiedziałam mamie, żeby nie zwracała uwagi na to, co mówią ludzie. Oni znają sprawę tylko z telewizji, a tam mówili że jestem nienormalna, że muszę trafić do szpitala psychiatrycznego - mówiła Cimanouska.
Warto przypomnieć, że to nie pierwsza sytuacja tego typu. Białoruskie media atakowały Cimanouską w sierpniu ubiegłego roku, o czym pisaliśmy TUTAJ.