Mocna reakcja na skandal z Karasiem. Polska medalistka chce drakońskich kar, mówi o więzieniu
Monika Pyrek jest zbulwersowana sprawą Roberta Karasia. Była znakomita specjalistka od skoku o tyczce domaga się zaostrzenia kar za stosowanie dopingu.
Sprawa Karasia wstrząsnęła polskim środowiskiem sportowym. Triathlonista został przyłapany na stosowaniu dopingu po zawodach w Brazylii, na których pobił rekord świata.
Karaś tłumaczył się w mętny sposób. Przyznał, że przyjął zakazany specyfik przed walką w FAME MMA, lecz ten po krótkim czasie miał zniknąć z jego organizmu. W trakcie przygotowań do triathlonu - jak twierdzi - był czysty.
Choć Karasiowi grozi nawet czteroletnia dyskwalifikacja, to niewiele robi sobie z ewentualnej sankcji. Zapowiedział już, że może startować w zawodach organizowanych przez inne federacje ultratriathlonowe.
Słowa Karasia wywołują zdumienie wśród przedstawicieli tradycyjnych sportów olimpijskich. Monika Pyrek uważa, że zachowanie zawodnika jest dowodem na to, że kary dla dopingowiczów są zbyt łagodne.
- Jeżeli nawet kara zawieszenia dwu- czy czteroletnia, lub dożywotnie wykluczenie ze sportu, nie powstrzymuje od stosowania dopingu, to pozostaje tylko odpowiedzialność karna - powiedziała Pyrek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
- Do momentu, gdy nie będzie zagrożenia pozbawienia wolności, doping będzie zawsze stosowany. Zawsze ten przemysł dopingowy wyprzedza badania antydopingowe. Na szczęście nie zostajemy 10 kroków z tyłu za dopingowiczami, ale zaledwie krok z tyłu. Dopóki jednak nie będzie poważniejszych konsekwencji, zawsze będziemy się z tym szarpać - dodała medalistka mistrzostw świata i Europy w skoku o tyczce.