Media: Bardzo złe wieści dla Roberta Karasia. Grozi mu ogromna kara, miał okłamać swoich kibiców
Robert Karaś może mieć duże kłopoty. Michał Rynkowski z Polskiej Agencji Antydopingowej nie wierzy w tłumaczenia zawodnika. Wiele wskazuje na, że triathlonista otrzyma bardzo dotkliwą karę.
Kilka dni temu Robert Karaś przekazał informację na temat pozytywnego wyniku badania na obecność zakazanych substancji w jego organizmie. Polak został złapany na dopingu po raz drugi w ciągu roku.
Jak poinformował triathlonista, przy okazji zawodów na Florydzie, wykryto u niego drostanolon i klomifen. Oba specyfiki uznaje się za zabronione. Ze słów Polaka wynikało, że były to pozostałości po pierwszej wpadce, która miała miejsce po zakończeniu zmagań w Brazylii.
W stanowisko zajęte przez Karasia nie wierzy jednak szef Polskiej Agencji Antydopingowej, Michał Rynkowski. Według jego informacji, środki wykryte u 35-latka utrzymują się w organizmie krócej.
- To już interpretacja samego zawodnika. Biorąc pod uwagę fakt, że od ostatniej kontroli minęło osiem miesięcy, taki scenariusz jest nieprawdopodobny. Zgodnie z naszym doświadczeniem, doniesieniami naukowymi oraz praktyką laboratoryjną okres eliminacji drostanolonu z organizmu, tak jak innych steroidów, wynosi około 30 dni - powiedział Rynkowski w rozmowie z portalem Sport.pl.
Przedstawiciel Polskiej Agencji Antydopingowej dodał, że wpadka Karasia na Florydzie może mieć dla niego bardzo poważne skutki. Zawodnikowi grozi bowiem aż ośmioletnia dyskwalifikacja.
- W przypadku nałożenia kary będzie miała ona charakter uniwersalny, obejmujący swoim zakresem wszystkie olimpijskie i nieolimpijskie, uznawane przez MKOL, dyscypliny sportu. Na dzisiaj grozi zawodnikowi aż ośmioletnia dyskwalifikacja - podsumował Rynkowski w wywiadzie.
Wykrycie zabronionych środków w organizmie Karasia oznacza, że pobity przed rokiem w Brazylii rekord na dystansie 10-krotnego Ironmana nie mógł zostać uznany.