Max Verstappen wygrał zakład szefowi Red Bulla. Nietypowa sytuacja, nie wierzono w triumf Holendra

Max Verstappen poszedł za ciosem i sięgnął po pole position przed niedzielnym wyścigiem w ramach Grand Prix Abu Zabi. Za plecami Holendra wylądowali Charles Leclerc i Oscar Piastri.

Przed rozpoczęciem sobotniej czasówki doszło do zakładu w szeregach Red Bulla. Ze względu na to, że tegoroczny zwycięzca klasyfikacji konstruktorów miał spore problemy w piątkowych treningach, doradca ds. motosportu, Helmut Marko, nie wierzył w triumf Maxa Verstappena.

Według niego Holender był w stanie wywalczyć miejsce w drugim rzędzie. Gdyby przewidywania Marko się spełniły, Verstappen startowałby w niedzielę z trzeciej lub czwartej pozycji.

Bardzo pewny siebie był zaś szef tego teamu, Christian Horner. Austriak nie miał wątpliwości, że trzykrotny mistrz świata F1 dojedzie do mety z najlepszym czasem. Z informacji podanej przez portal "motorsport.com" wynika, że obaj panowie założyli się o 500 euro, które zgarnął Horner.

- Christian był pewien, że Max skończy w pierwszym rzędzie, a ja mówiłem, że w drugim. Przegrałem 500 euro, ale jestem szczęśliwy. Nasi inżynierowie wykonali świetną robotę. Wprowadzili poprawki do samochodu, a i Max bardzo dobrze się spisał. Mogłem się tego domyślać - przyznał Marko.

Po zakończeniu kwalifikacji o zakładzie dowiedział się również Max Verstappen. Holenderski kierowca skomentował tę sytuację.

- Nigdy nie stawiaj przeciwko mnie. Oczywiście, zawsze jest w tym trochę ryzyka. Próbowaliśmy w ten weekend różnych rzeczy i nie zdawały egzaminu. Mój inżynier zachował spokój i na stole było kilka opcji. Dzięki moim opiniom udało się wybrać dobre ustawienia - powiedział Verstappen.

Wyścig w ramach Grand Prix Abu Zabi rozpocznie się w niedzielę o godzinie 14:00. Kierowcy wyjadą na tor po raz ostatni w tym sezonie F1.