Kompletny chaos przed finałem sztafet mieszanych 4x400 m! Złe wieści dla Polaków, będzie trudniej o medal
Reprezentacja Polski powalczy w sobotę o medal w sztafecie mieszanej 4x400 metrów. W finale wystartuje jednak nie osiem, ale dziewięć ekip. Uwzględniono protest reprezentacji Niemiec.
W piątek na starcie stanął zespół w składzie Dariusz Kowaluk, Iga Baugmart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński. "Biało-Czerwoni" spisali się znakomicie. Z czasem 3:10.43 ustanowili nowy rekord Europy.
Początkowo wydawało się, że w finale sensacyjnie zabraknie reprezentacji USA. Amerykanie popełnili kuriozalny błąd w strefie zmian i zostali zdyskwalifikowani.
Później złożyli jednak protest, zrzucając winę na jednego z sędziów. Niespodziewanie został on uwzględniony, podobnie jak w przypadku reprezentacji Dominikany. Okazuje się, że wcale nie jest to jednak koniec zamieszania.
Najbardziej poszkodowana decyzjami sędziów była reprezentacja Niemiec, która znalazła się poza finałem. Nasi zachodni sąsiedzi także złożyli więc protest.
On również został uwzględniony. Oznacza to, że o medale powalczy ostatecznie nie osiem, ale aż dziewięć reprezentacji. Wśród nich będą rzecz jasna Polacy, mający najlepszy czas w eliminacjach.
- Po konsultacji z Polskim Związkiem Lekkkoatletycznym zdecydowano, że związek nie będzie składał protestu. Jako argument Amerykanie powołali się na winę sędziego więc ciężko o zmianę decyzji, a w zasadzie to niemożliwe - przyznał w rozmowie ze "Sport.pl" Marcin Nowak, szef polskiej misji olimpijskiej w Tokio.
Finałowy bieg zaplanowano na 14:35 czasu polskiego. "Biało-Czerwoni" pozostają jednymi z faworytów do medalu. Niewykluczone, że w naszym zespole nastąpią zmiany w stosunku do piątkowych eliminacji. Wystąpić może Justyna Święty-Ersetic, która wcześniej zmagała się z kontuzją.