"Jestem tym faktem zażenowana". Ewie Swobodzie puściły nerwy. Mówi o kibicach
Ewa Swoboda, dosłownie i w przenośni, nie zwalnia tempa. 25-latka jest w kapitalnej formie, co udowodniła podczas lekkoatletycznego Memoriału Janusza Kusocińskiego. Polka jednak niespodziewanie, zamiast cieszyć się z dobrych rezultatów, po zawodach wypowiedziała wiele gorzkich słów. Zwróciła uwagę na niewielką liczbę kibiców na Stadionie Śląskim.
Rywalizację w biegu na 100 metrów Swoboda zakończyła na drugiej pozycji. To, co dla niej najlepsze, wydarzyło się wcześniej. W eliminacjach Swoboda ustanowiła nowy rekord życiowy – 11,03 s. Po tym zdarzeniu nie miała ochoty opowiadać o sukcesie, a o tym, jak niewiele osób widziało go z perspektywy trybun chorzowskiego Stadionu Śląskiego.
Na trybunach Stadionu Śląskiego usiadło 15 tysięcy kibiców. To niewiele, biorąc pod uwagę pojemność obiektu, która wynosi 55 tysięcy widzów. Co więcej, wstęp na wydarzenie był darmowy.
- Pobiegłam w tym finale i tyle. Nic więcej nie powiem. Byłam bardzo zmęczona, ale też zasmucona i zażenowana frekwencją na trybunach. Po tym, co zobaczyłam w ubiegłym roku, to spodziewałam się, że na trybunach zasiądzie więcej fanów. Niestety. Jest mi przykro. Nie wiem, czemu jest w Polsce tak mało kibiców lekkoatletyki - stwierdziła w rozmowie z "Interią".
Swoboda, mimo pobitej życiówki, była krytyczna również wobec siebie. 25-latka stwierdziła, że ciągle ma jeszcze nieco do poprawy.
- Dla mnie to był pierwszy start w tym sezonie. Cieszę się z wyniku, ale też wiem, że jest z czego urywać. Muszę się tylko doleczyć - powiedziała zawodniczka.
Memoriał Janusza Kusocińskiego stanowił test dla polskich zawodników przed drużynowymi Mistrzostwami Europy, które odbędą się w dniach 20-25 czerwca w ramach III Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023.