Fajdek przeżył dramat. "Musiałem wspomóc się tabletkami"

Paweł Fajdek jest jednym z najbardziej utytułowanych współczesnych polskich lekkoatletów w XXI wieku. Na szczycie listy jego osiągnięć są olimpijski brąz czy pięć złotych medali mistrzostw świata.

Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu 35-latek nie zdołał jednak dołożyć kolejnego krążka. Dodatkowo po raz pierwszy nie dopingował go największy kibic. W maju zmarł jego ojciec Waldemar Fajdek.

Po kilku miesiącach lekkoatleta opowiedział o swoich odczuciach po stracie rodzica. O śmierci ojca dowiedział się w trakcie zgrupowania w Spale, na niedługo przed rozpoczęciem kolejnego sezonu.

- Miałem za chwilę startować w kolejnych zawodach. Forma była naprawdę obiecująca, bo rzucałem powyżej 80-81 metrów. Nagle świat stanął na głowie, czas się zatrzymał. Wszystko, co zostało wypracowane, poszło na bok. Trzeba było zająć się sytuacją rodzinną i posprzątać wszystko jak najszybciej, żeby przygotować się do igrzysk. Jako mężczyzna, głowa rodziny, musiałem sobie z tym jak najszybciej poradzić, żeby myśleć o tym, co dalej - poinformował w wywiadzie z TVP Sport.

- To są przykre momenty, które dobijają człowieka. Przez przynajmniej miesiąc nie byłem w stanie zrobić normalnego treningu i forma zaczęła uciekać. Na dwa tygodnie przed igrzyskami pojawiło się światełko. Znowu zacząłem rzucać te 80 metrów na treningach, trochę energii zaczęło wracać. Ale to nie było naturalne, bo musiałem wspomóc się tabletkami chociażby na spanie, żeby móc przespać te 6-7 godzin. Musiałem zrobić wszystko, żeby to ogarnąć i stanąć na wysokości zadania - rzekł.

Fajdek wyznał jednak, że wyciągnął wnioski z tragedii. Jego największą motywacją jest teraz córka Laila. To dla niej nie rezygnuje z walki o kolejne medale igrzysk olimpijskich czy mistrzostw świata.

Lekkoatleta chce wystartować w Los Angeles i Brisbane. Podczas drugiego z eventów będzie miał 47 lat. Najstarszym lekkoatletą w historii IO jest Percy Wyer. W 1936 roku Kanadyjczyk miał 52 lata.