Drastyczna relacja z kraksy na mecie Tour de Pologne. "Twarz Jakobsena wyglądała jak rozerwana przez granat"
Wypadek Fabio Jakobsena, do którego doszło na mecie pierwszego etapu Tour de Pologne, miał miejsce już ponad dwa miesiące temu, ale w mediach temat ten wciąż jest obecny. W wywiadzie z "L'Equipe" o sierpniowych wydarzeniach opowiedział Florian Senechal. To właśnie on jako pierwszy pomógł poszkodowanemu i przyczynił się do uratowania mu życia.
Po finiszu pierwszego etapu o Tour de Pologne pisano we wszystkich światowych mediach sportowych, ale niekoniecznie były to przyjemne doniesienia. Stan Fabio Jakobsena był bowiem bardzo ciężki. Kolarz wylądował na barierkach po tym, jak przy bardzo dużej prędkości został popchnięty przez Dylana Groenewegena.
Florian Senechal, kolega poszkodowanego z grupy Deceuninck Quick-Step, jako pierwszy znalazł się przy Jakobsenie. W rozmowie z "L'Equipe" opowiedział, jak wszystko wyglądało z jego perspektywy.
- Wypatrywałem, czy może Jakobsenowi udało się wygrać ten etap, ale nie widziałem nic innego, jak tylko latające barierki. Gdy przekraczałem linię mety, zobaczyłem, że poza trasą leżą dwie osoby. Jedną był jakiś fotograf (był to sędzia Tour de Pologne - przyp. red). Drugą osobą był Jakobsen - wspomina kolarz.
- Fotografa, który stracił przytomność, otoczyło kilka osób. Fabio leżał natomiast sam, nikt się nim nie zajmował, a on tracił bardzo dużo krwi. Szybko zrozumiałem, że się krztusi. Moją pierwszą reakcją było delikatne podniesienie jego głowy, by krew nie spływała do płuc czy przewodu pokarmowego - dodał.
- Najstraszniejsze było dla mnie to, że choć wiedziałem, że to on, to nie mogłem go rozpoznać. Jego twarz była całkowicie pokancerowana. Tak jakby rozerwał mu ją granat - opisuje.
Senechal długo nie mógł się pozbierać po całym wypadku. Choć bezpośrednio nie był w nim poszkodowany, to musiał korzystać z pomocy psychologa. Teraz powoli wraca do siebie.
- Bardzo pomogła mi cała drużyna, bo byłem w traumie. Co chwila zastanawiałem się, jak Fabio będzie oddychał, jak będzie jadł. Nawet nie wiedziałem, czy przeżyje. Dobrze, że o wszystkim mogłem porozmawiać z psychologiem. To mi bardzo pomogło - zakończył.