"Delikatna patologia". Reprezentant Polski nie mógł uwierzyć w to, co dzieje się na igrzyskach europejskich
Lekkoatletyczna część Igrzysk Europejskich 2023 ma nietypowy przebieg. Z kształtu zawodów nie są zadowoleni sami sportowcy, co przyznał Norbert Kobielski.
Lekkoatleci podczas igrzysk europejskich zostali podzieleni na dywizje. W wypadku skoku wzwyż sportowcy z pierwszej kategorii muszą osiągnąć wynik lepszy od lidera klasyfikacji w dywizji drugiej, aby móc powalczyć o medale.
W gronie najlepszych zawodników - jeszcze przed startem turnieju - znalazł się Norbert Kobielski. Ostatecznie reprezentant Polski sięgnął po brązowy medal z wynikiem 2,26 metra.
Sam 26-latek przyznał jednak, że rozssztrzygnięcia zapadające podczas imprezy nie są w jego przekonaniu sprawiedliwe. Wszystko w związku z różnicami w traktowaniu zawodników w poszczególnych kategoriach.
Aby zająć miejsce na najniższym stopniu podium, skoczek musiał przynajmniej wyrównać najlepszy wynik zawodnika w drugiej kategorii, czyli 2,24 m. Problem w tym, że na taką wysokość nikt w pierwszej kategorii nie mógł skakać. Poprzeczka była zawieszona 2 cm wyżej.
- Dziwna sytuacja. Nie może tak być, że im do czołowych miejsc wystarczało 2,24, a my nie mogliśmy osiągnąć takiego rezultatu, tylko musieliśmy skakać 2 cm wyżej. Ostatecznie udało się, czterech z nas zaliczyło 2,26. Nie zostawiliśmy złudzeń, że jesteśmy lepsi, ale to było kuriozalne. To delikatna patologia - rzucił Kobielski, cytowany przez "Sport.pl".