Czarny dzień polskich tyczkarzy na MŚ. Piotr Lisek poza finałem. "Nie mogę się usprawiedliwiać"
Finał skoku o tyczce na mistrzostwach świata w Eugene bez Polaków. W kwalifikacjach przepadli Piotr Lisek i Robert Sobera.
Forma reprezentantów Polski nie uprawniała do tego, by typować ich do medali. Można było jednak oczekiwać, że Lisek awansuje do finału.
Tak się nie stało. Brązowy medalista MŚ w Doha zaliczył zaledwie 5,50 m. Wysokość 5,65 m była tym razem dla niego zbyt poważnym wyzwaniem.
- To moje pierwsze mistrzostwa świata bez medalu. Jest mi bardzo przykro, mam w sobie dużo ambicji. Nie mogę się usprawiedliwiać, fizycznie jest niby wszystko w porządku. Ale muszę się odnaleźć. Cały czas poświęcam się treningom, nie rezygnuję - komentował Lisek po kwalifikacjach.
Na 5,50 m swój występ zakończył też Sobera. On pokonał poprzeczkę zawieszoną na tej wysokości dopiero w trzecim podejściu.
Do finału skoku o tyczce przebili się wszyscy inni najważniejsi zawodnicy ostatnich lat - w tym oczywiście Armand Duplantis. Żeby przebić się do walki o medale, trzeba bylo zaliczyć 5,75 m.