Polska znowu nie jedzie na mundial. "Środowisko zostało zmanipulowane"

Polska znowu nie jedzie na mundial. "Środowisko zostało zmanipulowane"
Artur Kraszewski / pressfocus
Dawid - Dobrasz
Dawid Dobrasz23 Apr · 10:40
W ostatnim tygodniu reprezentacja Polski w futsalu przegrała w dwumeczu barażowym z Chorwacją (4:5) i ponownie nie zakwalifikowała się na mistrzostwa świata. Awans był blisko, ale znowu się nie udało. Ten scenariusz nie jest niczym nowym, bo w ostatnich latach, kiedy nasi futsaliści są czegoś blisko albo mają na coś szansę, to zazwyczaj przegrywają. Czy zatem to czas w reprezentacji na zmiany, których nie było od siedmiu lat?
Reprezentacja Polski w futsalu tylko raz w historii była na mistrzostwach Świata. Miało to miejsce w 1992 roku w Hongkongu. Od tego czasu bezskutecznie próbuje dostać się na mundial. Przed drugą taką szansą w roli selekcjonera stanął Błażej Korczyński, który od siedmiu lat prowadzi naszą kadrę i na tym stanowisku jest najdłużej pracującym trenerem w historii, licząc od 1991 roku, kiedy zawiązano reprezentację futsalu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tym razem ten żal może być największy, bo awans do najlepszej 24 był bardzo blisko, jeszcze w Elite Round. Za pierwszym podejściem Korczyńskiego w roli selekcjonera w 2019 roku Polska przegrała 2:3 (2:1) z Gruzją, 1:2 (0:0) z Finlandią i 1:4 (1:3) z Hiszpanią, odpadając bardzo szybko z kwalifikacji.
Teraz było lepiej, bo we wrześniu 2022 Polacy rozpoczęli eliminacje od wyjścia z grupy z Azerbejdżanem i Grecją, notując w Koszalinie świetny mecz z wyżej notowanymi Azerami 7:2 (2:0), z którym wygrali pierwszy raz od 2003 roku. To zapewniło im awans do Elite Round. Tam trafili do grupy z Serbią, Ukrainą i Belgią. Dobre wyniki (oprócz pierwszego meczu z Serbią (1:2) wygrali cztery spotkania z rzędu) zaowocowały najlepszą szansą na awans od lat. Dzięki innym wynikom "wystarczył" remis z Ukrainą.
I tu pojawia się główny problem naszej reprezentacji, który objawił się po raz kolejny za kadencji Korczyńskiego. Jest to gra w kluczowych momentach, gdzie ewidentnie zespół pęka lub nie ma pomysłu na atakowanie i stwarzanie sytuacji, gdy przegrywa. W starciu z wyżej notowaną Ukrainą (piąte msc. w rankingu UEFA, Polska jest dziewiąta - przyp. red.) już w pierwszych 20 minutach było "po zawodach". Ukraińcy prowadzili czterema bramkami i ostatecznie półfinaliści ostatnich mistrzostw Europy wygrali 5:3. Polacy trafili do baraży, jako jedna z czterech najlepszych ekip z drugich miejsc, ale tam ulegli w dwumeczu szóstej w rankingu Chorwacji.
Szczególnie boli fakt, że po pierwszej połowie meczu w Koszalinie biało-czerwoni wygrywali 2:1, żeby ostatecznie przegrać 2:3. W rewanżu zaczęli grać dopiero po przerwie po wyniku 0:2 i doprowadzili do 2:2. Wtedy zabrakło czasu, aby strzelić gola dającego dogrywkę. Polacy mieli zatem dwie naprawdę duże szanse na awans, ale w rewanżu zagrali zbyt zachowawczo i znowu się nie udało.

"Byli do ogrania"

Po kolejnym braku awansu na mundial w środowisku futsalowym kolejny raz rozgorzała dyskusja na temat stylu gry naszej kadry, jej potencjału oraz dalszej pracy selekcjonera Korczyńskiego. Teraz były dwie naprawdę duże szanse na awans - zarówno na bezpośredni, jak i w barażach.
Na EURO w 2022 roku Polska też zawiodła. Odpadła w fazie grupowej, a mogła osiągnąć dużo więcej. Biało-czerwoni przegrali jednak już w pierwszym meczu - też z Chorwacją, 1:3 - a kiedy mieli okazję na awans, grając ostatni mecz z wyżej notowaną Rosją, przegrali bezapelacyjnie 1:5, nie potrafiąc stworzyć praktycznie żadnego zagrożenia. Porażka może się zdarzyć, ale ta była w bardzo słabym stylu. Turniej Polacy skończyli z jednym punktem, zdobytym w drugim meczu ze Słowacją, która jako debiutant awansowała z grupy i pokazała, że się da. Wtedy nasza kadra wyglądała na zespół, który nie ma planu B, gdy przegryw.
Teraz w dwumeczu z Chorwacją wyglądało to bardzo podobnie, tylko minęły kolejne dwa lata.
Właściwie mamy dwa spojrzenia - pierwsze, to ligowe, gdzie da się usłyszeć, że spokojnie można było zrobić więcej.
- Chorwacja jest po przebudowie, ma kilku nowych zawodników. To była reprezentacja spokojnie do ogrania - mówi w rozmowie z nami Rafał Franz, Przewodniczący Rady Nadzorczej Fogo Futsal Ekstraklasy i wielokrotny reprezentant Polski.
Oraz drugie, to z piłkarskiej centrali, która... wydaje się być zadowolona z tego wyniku, nawet mimo braku kolejnego awansu i kiepskiego stylu.
- Poprzeczka wisiała bardzo wysoko. Jeśli spojrzymy na to, że w grupie mieliśmy wyżej notowane Serbię i Ukrainę, gdzie potencjał jest u nich daleko większy niż w naszej kadrze, to samo to, że na minutę przed końcem decydującego meczu barażowego byliśmy w grze, to oznacza, że zrobiliśmy znaczący postęp, jeśli chodzi o dyscyplinę - mówi nam Adam Kaźmierczak, członek zarządu PZPN i prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej i dodaje:
- W komentarzu podczas meczu w Chorwacji padło takie fajne zdanie, że nasz zespół to jest "banda Korczyńskiego". Musimy mieć świadomość tego, że jeśli porównujemy umiejętności ściśle piłkarskie, to nie mamy z nimi żadnych szans. Zarówno z Chorwacją, Serbią, jak i Ukrainą. Czy ten pomysł jest ładny? Mnie się ta gra też do końca nie podoba. Aczkolwiek jak spojrzymy na mecz w pregrupie z Azerbejdżanem, gdzie rozbiliśmy poważną drużynę. Gdzie z Serbią mamy 10 sytuacji 100 proc., ale przegrywamy 1:2... To pokazuje, że my potrafimy grać futsal.
- Ostatnie mecze nieco zaciemniają obraz. Z Chorwacją graliśmy bez czterech podstawowych zawodników, a w pierwszym meczu, jak nie było Zastawnika, to nawet pięciu. To tak, jak z kadry Michała Probierza byśmy wyjęli Lewandowskiego, Szczęsnego czy Zielińskiego i spróbowali rywalizować nawet z Macedonią czy Estonią. Musimy mieć pomysł. Czy on jest ładny? Nie oglądało się tego za dobrze - podsumowuje.
O zdanie na temat eliminacji zapytaliśmy też komentatora reprezentacji Polski w futsalu, czyli Sławomira Kwiatkowskiego.
- Cofnąłbym się na początku o parę miesięcy, kiedy dowiedzieliśmy się, że zagramy w barażach. Selekcjoner był pytany, bo było wiadomo, że trafimy na Finlandię, Chorwację albo Holandię, z kim chce grać? Wtedy trener powiedział, że zagrałby właśnie z Chorwatami, co mnie zdziwiło, bo to drużyna - co pokazał ten dwumecz - grająca w piłkę, z futsalistami o dużym potencjale technicznym i taktycznym. Błażej nie chciał grać z Finlandią, która gra podobnie do nas... czyli fizycznie. Dużo biegąjac po boisku. To byłaby wymiana niewielu ciosów - ocenia.
- Mecz rewanżowy z Serbią pokazał, że nam nie przeszkadza rywal grający piłką, bo potrafimy cierpieć. Patrząc na dwumecz, który jest za nami, to trochę się to potwierdziło. Dłużej przy piłce utrzymywali się Chorwaci. U nas wszyscy to wiedzieli i mieliśmy wybić im przyjemność z gry. My cierpimy biegając, oni mieli cierpieć, budując akcje. Ich lider - Jelovcić - przed rewanżem mówił, że nie mogli znaleźć rytmu w meczu. To była nasza recepta - dodaje.
- W rewanżu nie musieliśmy aż tak gonić. Zagraliśmy rozważnie. Była do odrobienia jedna bramka, mieliśmy dużo czasu. Można było 20 minut poświęcić grze, której może nie lubimy, ale gramy. Taką ma filozofię i z ludzi, których dobiera, to jedyną skuteczną metodą jest wysoka obrona i szukanie szans z kontr i sfg. Tak padały gole w Koszalinie. W rewanżu nas napoczęli. Końcówka dramatyczna, ale ruszyliśmy dopiero po czerwonej kartce. Wtedy musieliśmy budować akcje, ale przez ostatnie 50 sekund nie oddaliśmy strzału - podsumowuje Kwiatkowski.

Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy?

Futsal w Polsce rośnie, z czego może czerpać też nasza kadra. W lidze nie dominuje już tylko Rekord Bielsko-Biała, a o mistrza czy puchar walczy coraz więcej drużyn. Polskie ekipy dwa razy wystąpiły w Lidze Mistrzów i doszły do elity, czyli najlepszej szesnastki turnieju. Obie drużyny - Piast Gliwice i Constract Lubawa - skończyły na drugim miejscu w grupie, czyli de facto były w najlepszej ósemce.
Coraz więcej drużyn jest profesjonalnych, polska liga rośnie, a za tym do góry idzie jej poziom. Silniejsi są średniacy, pojawiły się play-offy, które dają więcej emocji i wzmagają cotygodniową rywalizację. Jednak ciężko to powiedzieć o reprezentacji, gdzie styl gry od lat się nie zmienia.
Czy my jednak jako reprezentacja musimy grać toporny futsal?
- Trzeba spojrzeć w dłuższej perspektywie na to, co się dzieje z polskim futsalem. Pamiętam rok 2016, kiedy zostałem przewodniczącym Komisji Futsalu. Wtedy byliśmy na 20 którymś miejscu w Europie i 30 którymś na świecie. Pamiętając, że to dyscyplina dość niszowa, to musieliśmy podjąć szereg działań, żeby wzmocnić futsal oddolnie. Nie tylko przez pryzmat kadry. I przez te osiem czy dziewięć lat i żeby nie zabrzmiało zbyt skromnie, bo nie jest to tylko moja zasługa, to udało się stworzyć pewien system funkcjonowania kadry i rozgrywek wewnątrz krajowych. Moim zdaniem zaczynamy to odczuwać. Na mundial z Europy awansuje tylko siedem drużyn - tłumaczy Adam Kaźmierczak.
A czy kadra się rozwija? Przewodniczący Rady Nadzorczej Fogo Futsal Ekstraklasy ma inne zdanie.
- Środowisko futsalowe zostało doskonale zmanipulowane. W momencie, kiedy Błażej został selekcjonerem, to zmieniły się zasady awansu na mistrzostwa Europy. Nie awansowały już po jednym zespole, tylko po dwa. Patrząc na nasze rankingi, to naszym obowiązkiem jest być na tym turnieju. Zawsze z reguły byliśmy na drugim miejscu. Dwukrotna gra na turnieju pokazała, że nie mamy żadnego pomysłu na grę. Łamiemy wszelkie fundamenty podstaw futsalu. Stawiając na walkę, zaangażowanie, ambicję i husarię polskiego charakteru. Stawiając na najważniejszą rzecz, jaką mamy, czyli jednych z najlepszych bramkarzy w Europie i... nic więcej - konkretnie mówi Rafał Franz.
- Drugim aspektem są MŚ... Nie pierwszy raz graliśmy w barażach. Nie ma żadnego rozwoju w kontekście gry. Rozmawiam z niejednym trenerem z Europy i świata, którzy oglądają nasze mecze, to każdy widzi, że mamy ogromny potencjał i on nie jest w ogóle wykorzystywany - dodaje Franz, który zdobył w karierze siedem mistrzostw Polski jako futsalista i jedno w roli dyrektora sportowego.
Głosów o chęci zmian w PZPN jest coraz więcej. Szczególnie jeśli chodzi o działania selekcjonera ten sprzeciw zaczyna być coraz głośniejszy. Odważnie mówi o tym przewodniczący Franz:
- Potencjał wynika z tego, że mamy bardzo silną Ekstraklasę, która mocno się rozwinęła. Inne kraje w Europie nie zrobiły żadnego postępu. U nas dosyć duża część bardzo dobrych zawodników nie jest powołana do reprezentacji. Błażej powołuje ludzi, którzy są tylko do destrukcji. Wybijania piłek i niczego więcej. Jeśli ktoś naprawdę kocha futsal i w jakiś sposób się nim interesuje, to oglądając mecze naszej reprezentacji widzi, że nie mamy żadnego pomysłu w grę w ataku. Gramy na wyrzucanie piłki, żeby mieć sfg pod bramką przeciwnika. Bo to powoduje, że mamy możliwość oddania strzału na bramkę... Jeśli nam się coś udaje, to przy dobrej dyspozycji bramkarza, mówimy wtedy o dobrym meczu. Nic więcej.
- Prezentujemy futsal, który był 20 lat temu i został zakazany. Kiedyś bramkarz nie mógł wyrzucać piłki za połowę, bo to psuło futsal. Ludzie nie chcieli tego oglądać. Futsal widowiskowy to taki, w którym gra się w piłkę. Ostatnio komentujący nasz mecz barażowy Sławomir Kwiatkowski sam powiedział, że "Chorwacja była od nas lepsza, ale my nie gramy w piłkę, bo taki jest nasz charakter". Jest wielu świetnych fachowców na świecie jak Micio Martić. Chorwat, który prowadził ostatnio Finlandię i stworzył świetną ekipę, potrafiącą rywalizować z najlepszymi na świecie. Dodam tylko, że Finlandia ma niecałe 6 mln mieszkańców. Ma asystenta, który mówi po polsku. Są dzisiaj wolnymi trenerami i uważam, że wnieśli by nas na wyższy poziom. Jeśli chcemy sprawdzić, w którym jesteśmy miejscu, to dajmy szansę komuś, kto zna się na futsalu - punktuje błędy naszej kadry Franz.
PZPN raczej uważa, że wszystko jest dobrze i nie chce szukać nowego trenera. Adam Kaźmierczak dodaje, że Korczyński to... czołowy trener w Europie. Nawet mimo stylu, który nie zmienia się od lat i nie przynosi nam żadnych większych sukcesów.
- Dla mnie Korczyński to jeden może z piątki, szóstki najlepszych trenerów w Europie. Przykład Finlandii jest fajny. Jednak ona przegrywa z Holandią, która de facto nie wygrywa meczu. Ja daje sobie ręce obciąć, że na dziesięć meczów z Holandią wygrywamy dziewięć. Nie dużo brakowało do awansu. Wracając... bezcenny okazałby się punkt w pierwszym meczu z Serbią. I kilku zawodników może przerosła ranga, ta szansa, która była na wyciągnięcie ręki. Może z Ukrainą zagraliśmy w za dużej hali w Łodzi? Można by szukać wielu czynników, które spowodowały to, że ten mecz przegraliśmy z kretesem przez pierwsze 20 minut. Na dzisiaj nie zakładam, żebyśmy szukali trenera, który coś zmieni. Poczekajmy jeszcze trochę - apeluje o spokój członek zarządu PZPN.
Błażej Korczyński, Adam Kaźmierczak
Artur Kraszewski/Press Focus
- Nie widzę postępu tej kadry. Ten pomysł był dobry 3-4 lata temu. Drużyny wiedzą jak z nimi grać. Ciężko mówić o rozwoju, kiedy mamy zawodników grających na pivocie, a my nie dostarczamy im piłek. Nie przypominam sobie, żebyśmy zdobywali bramki z akcji - podkreśla Franz.
Jednak komentator TVP, komentujący mecze reprezentacji, na dzisiaj nie dokonywałby zmiany.
- Na dzisiaj absolutnie nie odwoływałbym selekcjonera Korczyńskiego. Ma autorski pomysł na obranie konkretnej taktyki i on przyniósł nam dwa awanse na EURO. Zabrakło bramki, żeby zagrać dogrywkę w barażu o mistrzostwa świata. To, co jest proponowane kadrze, w pewien sposób się sprawdza. Skoczyliśmy też w rankingu. Jeśli jednak już mielibyśmy zmieniać trenera, to moim zdaniem nie na obcokrajowca, tylko na trenerów, który są u nas i znają środowisko. Nie chciałbym Hiszpana, Argentyńczyka czy kogokolwiek, który pierwszy raz zobaczy listę nazwisk i dopiero po pół sezonu zacznie poznawać zawodników. To nie jest reprezentacja na trawie - mówi Sławomir Kwiatkowski.

Młodzież przyszłością? PZPN nie pomaga

- Teraz kwestia, żeby w klubach zrozumieli, że lepiej wziąć chłopca 19, 20-letniego i na nich stawiać. To najkrótsza droga do reprezentacji. Futsal się w Polsce profesjonalizuje. Po raz pierwszy w zeszłym roku na kadrze mieliśmy 14 chłopaków z profesjonalnym kontraktem. Musi być większy napływ ludzi do futsalu i taki przykład Waldka Soboty też jest ciekawy - kontruje prezes Łódzkiego ZPN, Kaźmierczak.
- Robi się poważny problem i lada chwila, będziemy musieli się zastanowić z kolegami z futsal ekstraklasy, bo w czołowych czterech drużynach Polaków ze świecą szukać. Może jest kilku w Constrakcie, ale jak wyjmiemy Pedrinho, to mogliby mieć ciężko - dodaje.
Jednak obecnie grupa do selekcji jest i tak znacznie większa niż była kilka lat temu, jeśli chodzi o potencjalnych reprezentantów, choć trzeba też dodać, że Korczyński nie korzysta z graczy technicznych jak Siecla, Budniak czy Skrzypek, co z wejścia ogranicza potencjał Polski. Ciężko też czasami nie odnieść wrażenia, że tacy futsaliści jak kapitan Tomasz Kriezel w kadrze grają inaczej niż w klubie i jego potencjał nie jest do końca wykorzystany.
Z kolei jeśli chodzi o grę młodymi, to w lidze obowiązują najbardziej restrykcyjne obostrzenia względem obcokrajowców i to jednak nie zmieniło tego, że więcej drużyn stawia na młodych zawodników.
Obok Chorwacji, reszta w Europie jest praktycznie uwolniona od limitów. W Portugalii jest dopuszczonych pięciu zawodników spoza Unii. Czemu to piszemy? Bo jednak polska liga i piłkarze rozwijają się dzięki poprawie jakości drużyn i treningu, a za tym idzie duża liczba obcokrajowców w kadrach, którzy podnoszą jej jakość. PZPN nie robi praktycznie nic, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży, a sam limit nie pomaga. W piłce "trawiastej" jest kilka programów szkoleniowych, tu tego nie ma. To praktycznie spada na kluby, na co sam zwraca uwagę Kaźmierczak. Jednak wydaje się, że to dzięki lidze i jej powiększeniu oraz play-offom, szans na grę młodzieży jest więcej.
Futsal się rozwija. Nasza liga wygląda coraz lepiej pod kątem jej pokazywania, oglądania, rywalizacji oraz jakości zawodników i drużyn. W reprezentacji idzie średnio, ale może... my inaczej nie umiemy? W końcu na trawie wygląda to podobnie, że nie jesteśmy proaktywni, tylko reaktywni. Sama kadra futsalu jest ciężka do oglądania i taką postawą nie zachęci kibiców do podziwiania jej wyczynów, tym bardziej że nie jedziemy na duży turniej, który mógłby wzmocnić zainteresowanie wokół niej tak jak było podczas EURO.
Przyszłość raczej dalej będzie należeć do Koryczńskiego i jego ludzi, ale czy niesie za sobą jakiś optymizm, jeśli chodzi o poprawę stylu? Mało prawdopodobne, bo przecież od siedmiu lat nie widzimy żadnych zmian na tym polu. Jednak po tylu latach pracy warto byłoby nieco uaktualnić swój pomysł, aby nasza reprezentacja miała do zaoferowania coś więcej i także spróbowała zagrozić tym najmocniejszym.
Kolejne eliminacje do EURO rozpoczną się w grudniu.

Przeczytaj również