Polska wśród najgorszych lig w Europie. Spektakularna Ekstraklapa, biją ją "ogórki"

Polska wśród najgorszych lig w Europie. Spektakularna Ekstraklapa, biją ją "ogórki"
Adam Starszynski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot06 May · 17:34
Kompromitujący wynik Ekstraklasy na tle innych lig europejskich. Antywyścig o tytuł powoduje, że dziś polskie kluby nie muszą już oglądać się na najsłabszych. Bo są wśród najsłabszych.
  • Jagiellonia - zamiast właściwie pewnego mistrzostwa, w łeb ze Stalą
  • Lech - w łeb ze spadającym Ruchem
  • Górnik - w łeb z Cracovią i to aż 0:5
  • Legia - w łeb z Radomiakiem, 0:3, w dodatku przy Łazienkowskiej.
  • Raków - w łeb z Zagłębiem
Dalsza część tekstu pod wideo
Wyłamał się tylko Śląsk, który wymęczył zwycięstwo ze zdegradowanym ŁKS-em. Poza nim ligowe TOP6 zdobyło łącznie okazałe zero punktów. To już nie jest śmieszne, a robi się żenujące, jak beznadziejnie wygląda tegoroczny wyścig o mistrzostwo Polski. A raczej antywyścig, bo wygra najlepszy ze słabych.
Oczywiście, inaczej ważą wpadki Jagiellonii czy Śląska, a inaczej faworytów. Nie ma wątpliwości, że kolejne fatalne występy Lecha czy Legii kompromitują te drużyny bardziej niż marnowane szanse Jagiellonii na podstemplowanie tytułu. Niemniej, wynik 56 punktów lidera po 31. kolejce to bieda z nędzą. Daje to oczywiście średnią poniżej dwóch punktów na mecz. Dokładnie 1,81 pkt - jak wyliczyliśmy TUTAJ, w żadnym z sezonów ligowych XXI w. taki rezultat nie dałby mistrzostwa. Najgorsza w tym zestawieniu Legia sprzed czterech lat miała średnią 1,86 pkt.
Tak prezentuje się średnia punktowa ekip z TOP6 plus siódmej w momencie publikacji tego tekstu Pogoni, która może nieco poprawić wynik, jeśli ogra Puszczę Niepołomice.
  • Jagiellonia - 1,81 pkt/mcz
  • Śląsk - 1,74
  • Lech - 1,68
  • Górnik - 1,65
  • Legia - 1,61
  • Raków - 1,58
  • Pogoń - 1,60
Ta zatrważająca statystyka skłoniła nas, by spojrzeć, jak dumni ekstraklasowicze wypadają na tle innych lig w Europie. Innymi słowy - czy jest kraj, w którym bitwa o tytuł jest tak samo marna jak w Polsce. Przejrzeliśmy więc wszystkie najwyższe ligi grające tym samym systemem (jesień-wiosna) i… złapaliśmy się za głowę.

Nieproszony gość

W każdej z lig, idąc zgodnie z rankingiem UEFA, policzyliśmy średnią punktową lidera i drużyn albo walczących o triumf, albo po prostu znajdujących się na podium. Wnioski są brutalne - Ekstraklasa to dziś nieproszony gość na balu “średniaków”, wokół których plasuje się w rankingu.
ranking uefa klubowy 06.05.24
UEFA
Jedziemy po kolei, od 16. Izraela. Tam o mistrzostwo rywalizują Maccabi Tel-Awiw (śr. 2,33 pkt/mecz) i Maccabi Hajfa (2,13). Wyższą średnią od Jagiellonii ma też Hapoel Beer Szewa (1,82), który do lidera traci kilkanaście punktów. W Grecji tytuł jest w zasięgu czterech ekip i - w przeciwieństwie do Polski - batalię tę śmiało można nazwać wyścigiem. AEK, PAOK, Olympiakos i Panathinaikos mieszczą się w średniej między 2,21 a 2,09 pkt. Na Ukrainie Dynamo Kijów wykręciło śr. 2,33, ale i tak prawdopodobnie przegra ligę z Szachtarem (2,47). Jeszcze lepszy wynik w Serbii robi Crvena Zvezda (2,55), a minimum dwa “oczka” na mecz zgarniają też Partizan i TSC. Co ciekawe, nawet zespoły numer pięć i sześć (Cukaricki oraz Vojvodina) legitymują się wyższą średnią od Legii, bo 1,64. A do lidera tracą… 30 pkt. W Chorwacji także nie ma problemu z przekroczeniem granicy przyzwoitości, jaką jest śr. 2,00 - rezultat Dinamo Zagrzeb to 2,27, a Rijeki 2,15. Zresztą nawet trzeci Hajduk Split (1,85) przebija wynik Jagiellonii, a o tytule może co najwyżej pomarzyć.
Bezpośrednio za rankingowymi plecami Ekstraklasy sytuacja też nie jest dla niej korzystna. Ciekawa rywalizacja trwa na Cyprze, tyle że tam APOEL i Larnaka mają średnią 2,06, a goniąca duet liderów Omonia 1,94. Polskie kluby mogłyby równać co najwyżej do ekip czwartej i piątej (Aris 1,77, Pafos 1,74). Na Węgrzech rywali tłucze Ferencvaros (2,29), w Rumunii dominuje FCSB (2,19), w Bułgarii Łudogorec (2,45), a w Azerbejdżanie Karabach (2,30). Przy czym tylko w tym ostatnim kraju wicelider ma gorszą średnią punktową niż drugi w Ekstraklasie Śląsk.

Czesi nas biją

O ligach z czołówki europejskiej nie ma co się specjalnie rozwodzić. Lokalni giganci, tacy jak Real, Bayer, PSV, Sporting czy Galatasaray, wykręcają kosmiczne wyniki. Najniższą średnią z TOP10 znajdziemy w Belgii, ale i tak przekracza ona dwa punkty na mecz. Warto za to rzucić okiem do Czech. Wydawało się, że polskie topowe kluby, jak Legię czy Lecha, stać na taką dominację, jaką za południową granicą fundują konkurentom Sparta i Slavia Praga. Nic z tego. Na 1,61 pkt/mecz Legii trzeba spuścić zasłonę milczenia, gdy drużyny z Pragi zrobiły odpowiednio 2,55 i 2,42. A nawet Viktoria Pilzno punktuje ponad 2,00 (2,10). Dwóch dominatorów jest też w Szkocji i znów ich wynik budzi respekt (Celtic 2,63, Rangers 2,31).
Wyżej równaliśmy Ekstraklasę do ligi greckiej, możemy też spojrzeć na Danię, gdzie o tytuł walczą cztery zespoły, a czołowa trójka notuje ostatnio częste wpadki. Wyścig toczy się jednak na innym poziomie niż w Polsce - liderujące Broendby ma dwa punkty na mecz, FC Kopenhaga i Midtjylland 1,96, a Nordsjaelland 1,89. W Austrii prowadzi Sturm Graz (2,10) przed Salzburgiem (2,03), w Szwajcarii po tytuł z identycznym wynikiem jak Broendby zmierzają Young Boys.
Idąc w dół rankingu UEFA zaczęliśmy się zastanawiać, czy gdziekolwiek jeszcze lider tabeli ma dziś wynik poniżej wspomnianej granicy przyzwoitości. Tę z łatwością przebili przewodzący takim ligom jak bośniacka (Borac, 2,40), ormiańska (Noah, 2,22), słoweńska (Celje, 2,21), mołdawska (Petrocub, 2,18) czy słowacka (Slovan, 2,12). Ponadto w każdym z tych krajów i wicelider bije lidera Ekstraklasy na głowę, a w części z nich także zespoły numer trzy.

Jednak nie najgorsi!

Zwątpiliśmy, gdy w Irlandii Północnej, Luksemburgu i na Malcie odkryliśmy, po pierwsze, lidera z imponującym wynikiem (ponad 2,30 w każdym z przypadków), a po drugie, trzecie zespoły z średnią powyżej 1,90. W końcu jednak udało nam się znaleźć dowód na to, że biało-czerwony antywyścig nie jest najgorszy w Europie. Jeszcze słabiej idzie walka o tytuł w… Albanii. Tam prowadząca Egnatia ma po 34. kolejce 60 punktów (śr.: 1,76), druga Vllaznia 58 (1,71), a trzeci Partizani 57 (1,68). Poziom rywalizacji podobny do Polski. Jagiellonia i spółka muszą się mieć jednak na baczności, bo zawsze groźni Albańczycy mogą tę niewielką różnicę zniwelować.
Dodajmy, że są jeszcze dwie ligi z wynikiem lidera poniżej dwóch punktów na mecz. To rozgrywki w Macedonii (duet Szkendija i Struga ma wynik 1,97) i Czarnogórze (Decic - 1,85, drugi Buducnost 1,76, trzeci Mornar 1,67, czwarta Sutjeska 1,61 - widzicie analogię?).
Co tu dużo mówić - Albania, Macedonia i Czarnogóra to mało ekskluzywne towarzystwo, jeśli chodzi o poziom sportowy rozgrywek. Oczywiście, fatalna średnia punktów na mecz nie oznacza, że polskie drużyny są dziś w europejskim ogonie piłki klubowej. Ale jeśli za sprawą kuriozalnej, słabej rywalizacji o tytuł szorują po dnie w takiej statystyce, to na pewno jest to sygnał alarmowy. Dla całej Ekstraklasy.

Przeczytaj również