Zbigniew Boniek: Jesteśmy gotowi do rozmów. Liczę, że kibice wrócą w marcu, ale to decyzja rządu [NASZ WYWIAD]
Jutro lub pojutrze wyślemy naszą propozycję do Kancelarii Premiera i jesteśmy gotowi, aby usiąść i przedyskutować wszystkie za i przeciw. Widząc, że polski rząd zdecydował się na poluzowanie niektórych obszarów gospodarki uważam, że jest to dobry moment, aby pochylić się także nad polską piłką, która potrzebuje kibiców jak tlenu. Mam nadzieję, że wrócą oni na trybuny już w marcu - mówi nam Zbigniew Boniek.
O możliwości powrotu kibiców na trybuny w marcu pisaliśmy TUTAJ.
TOMASZ WŁODARCZYK: Dziś na Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki przedstawiliście protokół, według którego kluby mogłyby od marca zacząć wpuszczać kibiców na stadiony. Uda się?
ZBIGNIEW BONIEK: Jestem złym adresatem tego pytania.
Dlaczego?
Bo takich decyzji nie podejmuje ani PZPN, ani Ekstraklasa, ani Komisja, a polski rząd. My jedynie możemy zrobić wszystko, aby pokazać, że jesteśmy gotowi do wypracowania procedur takiego powrotu. Jesteśmy w pełni otwarci do rozmów i współpracy z Kancelarią Premiera oraz innymi istotnymi podmiotami, aby kibice ponownie pojawili się na meczach piłkarskich.
Stąd protokół zaprezentowany na Komisji?
Marek Doliński, który jest dyrektorem PZPN od spraw bezpieczeństwa i organizowania imprez masowych, wyraził na Komisji nasze zdanie, że już czas na powrót kibiców. Mamy protokół, ale przedstawimy go w szczegółach odpowiednim instytucjom. To nasz krok i sygnał, że jesteśmy gotowi. Chcemy pomóc klubom, które podobnie jak inne gałęzie gospodarki cierpią przez efekty lockdownu. Uważam, że gdyby na trybuny wróciło na przykład 25 procent kibiców, nie stworzyłoby to żadnego zagrożenia. Mecze odbywają się na świeżym powietrzu. Stadiony są duże. Ludzi można w odpowiedni sposób rozmieścić po sektorach.
Będą słuchać?
Są od tego narzędzia, aby słuchali. Aby nie gromadzili się w tzw. „młynie” i nosili maseczki. Oni tez muszą czuć odpowiedzialność, jeśli chcą dopingować swoje kluby z poziomu trybun. My możemy pomóc, ale jak w każdym innych obszarze, to obywatel musi stanąć na wysokości zadania. W galerii handlowej, tramwaju, hotelu czy na stadionie.
Jak ocenia pan szanse na „odmrożenie” trybun?
Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Po pierwszym powrocie kibiców nie było żadnych badań ani obserwacji, że jest to miejsce bardziej podatne na rozprzestrzenianie się koronawirusa niż ulica, centrum handlowe, basen czy stok narciarski. Na dzisiejszych obradach Komisji, która zaprosiła PZPN, aby porozmawiać o stanie polskiej piłki, przedstawiliśmy nasze zdanie według którego od marca kibice mogliby zacząć stopniowo pojawiać się na stadionach. Ale jeszcze raz podkreślę, że ani PZPN, ani Komisja takiej decyzji nie podejmie. Od tego są konkretne instytucje rządowe. Mogę jedynie wyrazić nadzieję, że się uda i w marcu zobaczymy kibiców na meczach PKO Ekstraklasy oraz reprezentacji.
Jesteście gotowi do pracy nad takim planem?
Oczywiście. Jutro lub pojutrze wyślemy naszą propozycję i dokładny protokół do Kancelarii Premiera, bo to ona jest tutaj najważniejszym organem. Jesteśmy gotowi, aby usiąść i przedyskutować wszystkie za i przeciw. Widząc, że polski rząd zdecydował się na poluzowanie niektórych obszarów gospodarki uważam, że jest to dobry moment, aby pochylić się także nad polską piłką. Ta potrzebuje kibiców jak tlenu. Ich obecność na trybunach to nie tylko zabawa, ale też istotny zastrzyk gotówki dla klubów, które czerpią stałe zyski z czterech źródeł: praw telewizyjnych, marketingu, merchandisingu oraz biletów. To są realne pieniądze i miejsca pracy dla wielu ludzi. Liczę, że porozmawiamy i pan premier zgodzi się na odmrożenie polskiej piłki.