Daniel King: Przez pięć miesięcy nie miałem czucia w ramieniu
- Jestem szczęściarzem, że mogę znowu jeździć - wyznał Daniel King w rozmowie z oficjalnym serwisem Speedway Grand Prix.
Żużlowiec Ipswich Witches w marcu wróci do ścigania po przerwie na rekonwalescencję. Uszkodzenie nerwu w lewym ramieniu mogło zmusić Brytyjczyka do wcześniejszego zakończenia kariery.
- Gdy już znaleźliśmy diagnozę problemu i powiedzieli mi, że trzeba to operować, to zaczęły się obawy. Nie jestem jednak typem marudy - podkreślił King.
- Wierzę na serio, że można sobie radzić z tym, co nas spotyka, bo da się na to przygotować. Miałem operację, była udana i gdy patrzę na siebie, to myślę, że jestem szczęściarzem, że mogę znowu jeździć - kontynuował Indywidualny Mistrz Wielkiej Brytanii z 2016 roku.
- Główny problem był z uszkodzeniem nerwu. Został zmiażdżony. Przez pięć miesięcy nie było w nerwach żadnego czucia, kompletnie niczego. Podczas dokonali czegoś magicznego i znowu zyskaliśmy czucie. Wszystko zaczęło odbijać i budzić się do działania - ujawnił King.
- Tak szczerze, to gdyby kość była złamana, prawdopodobnie nie byłoby takiego problemu. Miałbym od sześciu do ośmiu tygodni przerwy i znowu wrócił do ścigania. Lekarze zdołali jednak wyciągnąć nerw z miejsca, w którym był zablokowany, ożywić go i sprawić, aby znowu działał - podsumował żużlowiec Ipswich Witches.
(za speedwaygp.com)