Zmartwychwstanie czy zmiana warty? To może być początek końca Davida de Gei w Manchesterze United
Manchester United rozpocznie swój udział w nowym sezonie Premier League dopiero w następny weekend. Ale kibiców “Czerwonych Diabłów” już dziś frapuje kwestia obsady pozycji bramkarza w nadchodzących rozgrywkach. Czy David de Gea odda bluzę z numerem jeden Deanowi Hendersonowi? Ole Gunnar Solskjaer ma twardy orzech do zgryzienia.
- To nigdy nie jest idealna sytuacja - zauważył w ostatnich dniach były kapitan Manchesteru United, Gary Neville. - Zawsze lepiej mieć znakomitego bramkarza numer 1 i bardzo dobrego golkipera numer 2. Henderson nie będzie siedzieć na ławce i czekać. A za każdym razem kiedy de Gea popełni błąd, będziemy pytać: czy to czas na szansę dla Hendersona? Sprawienie, by obaj byli zadowoleni, będzie prawdziwym testem menedżerskich umiejętności Olego. Ja myślę, że to niemożliwe - dodał.
Historia kołem się toczy
Kto będzie podstawowym bramkarzem Manchesteru United w rozpoczynającym się sezonie? Przystępujący do swojego dziesiątego roku gry na Old Trafford doświadczony David de Gea? Czy powracający z piątego kolejnego wypożyczenia do innego klubu, Sheffield United, powoływany do reprezentacji Anglii - 23-letni Dean Henderson?
Historia Premier League zna podobne dylematy.
Latem 2014 roku ówczesny menedżer Chelsea, Jose Mourinho, zmagał się być może z jeszcze większym bólem głowy niż ten trapiący zapewne obecnie opiekuna United. Na Stamford Bridge meldował się wtedy po trzyletnim okresie wypożyczenia następca de Gei między słupkami bramki Atletico Madryt - 22-letni Thibaut Courtois. W klubie pozostała równocześnie żyjąca legenda Chelsea - o 10 lat starszy Petr Cech, wybrany najlepszym golkiperem wcześniejszego sezonu Premier League.
Na inaugurację rozgrywek Mourinho postawił na przyszłość. Courtois skapitulował już w 14. minucie, kiedy efektownym uderzeniem pod poprzeczkę zaskoczył go na Turf Moor pomocnik Burnley, Scott Arfield. Chelsea, która na koniec tamtego sezonu sięgnęła po mistrzowski tytuł, szybko i z nawiązką odrobiła jednak straty. Tymczasem sam Belg popisał się w drugiej połowie kapitalną paradą po kolejnym strzale Arfielda.
Zapytany podczas pomeczowej konferencji prasowej o obsadę bramki tamtego poniedziałkowego wieczoru szkoleniowiec “The Blues” sprawiał wrażenie wręcz przybitego.
- Nie znam ani jednego zawodnika, który jest zadowolony, kiedy nie gra - odpowiadał Mourinho. - Petr na razie nie poprosił o odejście i mam nadzieję, że tego nie zrobi.
Cech pozostał zmiennikiem Courtois na tamten sezon, po czym przeniósł się do Arsenalu. Co ironiczne, przysłowiową, bramkarską bluzę z numerem 1 stracił dokładnie w takich samych okolicznościach, w jakich - pod wodzą tego samego menedżera - przejął ją równo dekadę wcześniej. W 2004 roku poszkodowanym był Carlo Cudicini.
Najbardziej przewartościowany?
Nietrudno wskazać oczywiście różnice między dylematami Mourinho a Solskjaera.
Po pierwsze, Henderson to nie Courtois. Sześć lat temu Belg wracał na Stamford Bridge jako mistrz Hiszpanii, finalista Ligi Mistrzów i najlepszy bramkarz zarówno La Liga, jak i Champions League. Tymczasem Anglik ma za sobą dopiero jeden rozegrany sezon na poziomie Premier League i nadal czeka na swój debiut w dorosłej reprezentacji kraju.
Po drugie jednak, de Gea to obecnie nie Cech. Hiszpan ma za sobą dwa lata bez żadnego wyróżnienia indywidualnego. Ani na szczeblu ligowym, ani klubowym. Jego dyspozycję w tym okresie najdobitniej skomentował “niezawodny” w takich sytuacjach Roy Keane.
- Mam po dziurki w nosie tego bramkarza - zżymała się legenda Manchesteru United po tym, jak de Gea pozwolił lecącej praktycznie prosto w niego piłce wpaść do bramki w czerwcowym spotkaniu z Tottenhamem. - Ja walczyłbym z nim w przerwie na pięści! To najbardziej przewartościowany golkiper, jakiego widziałem od bardzo, bardzo dawna.
Najlepszy w lidze?
Czy na formę od dawna pierwszego bramkarza United może pozytywnie wpłynąć zatem zwiększona rywalizacja o miejsce w składzie? Początkowe sygnały można uznać za pozytywne. De Gea został ostatnio zawodnikiem meczu reprezentacji Hiszpanii z Niemcami. Jego trzy interwencje z pierwszej połowy pomogły zespołowi Luisa Enrique przetrwać niełatwy fragment gry i ostatecznie wywieźć ze Stuttgartu cenny remis po golu w ostatniej akcji meczu.
Jakie argumenty ma z kolei Henderson?
Trzeci bramkarz reprezentacji Anglii trafił na Old Trafford jako 14-latek z Carlisle United. Pięć ostatnich lat spędził na wypożyczeniach. W każdych z czterech poprzednich sezonów zbierał doświadczenie o jedną klasę rozgrywkową wyżej niż wcześniej. Rozgrywki 2018/19 zakończył ze “Złotą Rękawicą” dla najlepszego bramkarza Championship. W ubiegłym sezonie potwierdził swój imponujący progres w barwach rewelacyjnego beniaminka Premier League - Sheffield United. Tylko Emiliano Martinez oraz Hugo Lloris obronili w ostatnich rozgrywkach angielskiej ekstraklasy wyższy procent strzałów od Hendersona. A przecież golkiperzy Arsenalu i Tottenhamu rozegrali łącznie mniej meczów niż sam Anglik.
Jaką decyzję podejmie więc menedżer Manchesteru United? Czy pozwoli rozpocząć sezon między słupkami ciągle dopiero 29-letniemu de Gei? A może zaryzykuje i dodatkowo zaogni rywalizację o miejsce w bramce, stawiając od razu na Hendersona? Jest też jeszcze jedno rozwiązanie, przed którym przestrzega jednak wspomniany na wstępie Neville.
- Na pewno kiedy mieliśmy zmienną sytuację z bramkarzami, powiedzmy pomiędzy Royem Carrollem a Timem Howardem, było to niezdrowe, ponieważ żaden z nich nie wiedział, kto jest numerem jeden - analizował ekspert stacji “Sky Sports”. - Żaden z nich prawdopodobnie nie czuł pełnego wsparcia. Zamiast tego, pewnie spodziewał się, że zawsze znajduje się o jeden błąd od utraty miejsca między słupkami.
Doświadczenie czy przyszłość? Komu zaufa Solskjaer? Jedno wydaje się pewne: przegranego tej rywalizacji nie będzie już na Old Trafford za dwanaście miesięcy.