Zgniłe jajo Manchesteru United. Miał być nowy Henry, jest pośmiewisko na wylocie z klubu

Zgniłe jajo Manchesteru United. Miał być nowy Henry, jest pośmiewisko na wylocie z klubu
sbonsi/shutterstock.com
Anthony Martial przybył do Manchesteru United jako jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia. Wróżono mu wielką karierę i rzucenie Old Trafford na kolana. Ale w ostatnich latach zamiast hucznych spektakli Francuz w Teatrze Marzeń odgrywał jedynie komedię klasy B. Czas na jej ostatni akt.
Po kilku latach pobytu Anthony Martial znajduje się na wylocie z Manchesteru United. Patrząc na ostatnie wypowiedzi Ralfa Rangnicka, wydaje się, że ani piłkarz nie chce zostać, ani klub niezbyt chętnie przymierza się do kontynuowania tej relacji. Toksycznej i wypalonej, co warto dodać. Sęk w tym, że według doniesień medialnych na razie za 26-latka nie złożono żadnej poważnej oferty. I to wiele mówi o aktualnym poziomie wychowanka Olympique’u Lyon, który niegdyś mógłby przebierać w propozycjach. Napastnikiem zainteresowana była jedynie Sevilla, ale w grę wchodziła jedynie opcja krótkoterminowego wypożyczenia. A nie jest wcale powiedziane, że na Estadio Ramon wygryzłby z linii ataku Lucasa Ocamposa, Papu Gomeza czy Rafę Mira. Nikt inny nie chce podjąć ryzyka, by pozyskać zgniłe jajo “Czerwonych Diabłów”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Henry z demobilu

- Martial może stać się Thierrym Henrym Manchesteru United - tak kilka lat temu twierdził Paul Scholes.
Jeszcze wtedy można było uznać, że przed Martialem świetlana przyszłość. Szturmem wdarł się on do Ligue 1 i w wieku 19 lat został najdroższym transferem w historii francuskiej piłki. Przebił nie byle kogo, bo m.in. Karima Benzemę czy samego Zinedine’a Zidane’a. Przy okazji sprzedaży AS Monaco zawarło dodatkowy bonus w wysokości 10 mln euro na wypadek, gdyby Martial w przyszłości zdobył Złotą Piłkę. W klubie z Księstwa raczej wszyscy stracili już nadzieję na dodatkowy przelew.
A przecież jego przygoda na Old Trafford zaczęła się w sposób najlepszy z możliwych. Gdy spojrzymy na minione lata, naprawdę trudno znaleźć bardziej spektakularny debiut na wysokim poziomie. Martial po raz pierwszy założył trykot United w starciu z odwiecznym wrogiem, Liverpoolem. Wielu zawodników trema by zżarła, strawiła i wszyscy wiemy, jaki jest finał przewodu pokarmowego. Tymczasem Francuz sześć lat temu wszedł w drugiej połowie spotkania z “The Reds” i wykonał akcję, która sprawiła, że wszystkim kibicom przypomniały się popisy Thierry’ego Henry. Drybling, balans i opatentowany strzał po długim słupku. Legenda głosi, że Martin Skrtel do dzisiaj miewa senne koszmary z Martialem w roli głównej.
- Martial jest lepszym piłkarzem niż ja byłem w jego wieku. Może stać się zawodnikiem klasy światowej - przyznał Henry na temat 19-letniego wówczas gwiazdora United.
Nie tylko efektowny gol przeciwko Liverpoolowi nasuwał porównania obu francuskich graczy. Zarówno Martial, jak i Henry dorastali w podparyskiej miejscowości Les Ulis. To tam, w malutkim klubie zdobywali piłkarskie szlify. Styl gry Anthony’ego od najmłodszych lat przypominał wyczyny legendarnego zawodnika Arsenalu. Obaj na początku swoich karier brylowali w Monaco. Wydawało się, że po transferze do United Martial po prostu musi iść w ślady swojego idola. Niestety, wszystko co dobre, zaczęło się i skończyło na tej jednej bramce w debiucie.

Grzech zaniechania

Martial zakończył pierwszy sezon w Manchesterze z dorobkiem 18 bramek i 11 asyst. Później tylko raz udało mu się przebić te liczby. Dwa lata temu Francuz ustanowił swój życiowy rekord, strzelając 23 gole na przestrzeni jednej kampanii. Na pozycji numer “dziewięć” radził sobie tak dobrze, że klub zdecydował się sprzedać Romelu Lukaku do Interu. To miał być czas i miejsce, kiedy napastnik wreszcie stanie się filarem ofensywy “Czerwonych Diabłów”. Martial dostał pewny plac, zaufanie Ole Gunnara Solskjaera i wszystko, co potrzebne, by odnieść sukces. Ale zamiast skorzystać z szansy, utopił ją w desce klozetowej.
W ubiegłym sezonie reprezentant “Trójkolorowych” zakończył sezon ligowy z dorobkiem czterech trafień. Aby uświadomić sobie, jak tragiczny to wynik, wystarczy przytoczyć, że lepszym bilansem mogli się wówczas pochwalić Kurt Zouma czy Lewis Dunk, a raczej nie myślimy o nich jako o topowych snajperach. Według modelu expected goals w sezonie ligowym 2020/21 napastnik powinien strzelić siedem goli. Wychodzi na to, że potrzebuje on prawie dwóch “setek”, żeby w ogóle trafić do siatki. A najlepsi piłkarze wyróżniają się oszukiwaniem statystyk i regularnym wykorzystywaniem mniej dogodnych sytuacji. Od wielu miesięcy Martial właściwie nie zrobił dla United niczego pożytecznego. Jego gra jest ospała, skuteczność tragiczna, a nastawienie godne wszystkich krytycznych słów.
- Najbardziej frustrujące w przypadku Martiala jest, że od momentu debiutu zanotował regres. Patrzysz na jego gola z LFC i mówisz sobie: “Wow, kogo myśmy tu ściągnęli”. Ale on nie spełnił tych oczekiwań. Chciałbym wejść do jego głowy, aby zrozumieć, co jest nie tak. Czasami są zawodnicy, którzy na treningach są kapitalni, ale nie potrafią przełożyć tego w trakcie spotkań - ocenił Rio Ferdinand na kanale “FIVE”.
- Anthony ma wielki talent, ale nigdy nie strzelił wystarczającej liczby goli wymaganej, aby być “dziewiątką” Manchesteru. On nie zagwarantuje ci 20-25 trafień na sezon. W Manchesterze nigdy nie pokazał regularności - dodał Luke Chadwick, były zawodnik “Czerwonych Diabłów”.
Problemem Martiala może być jego nastawienie i specyficzna mentalność. Już rok temu dziennikarze “Daily Mail” donosili, że podczas jednego z treningów Ole Gunnar Solskjaer był wściekły na Francuza ze względu na jego brak zaangażowania. Gdy Claudio Ranieri pracował w Monaco, otwarcie mówił, że Martial ma wielki potencjał, ale musi popracować nad swoim charakterem. W wielu spotkaniach grę napastnika odzwierciedla jego mimika. 26-latek zdaje się być nieobecny, osowiały, wiecznie zdemotywowany. Oczywiście, piłkarza nie ocenia się po liczbie uśmiechów, ale jeśli ktoś ciągle emanuje niezadowoleniem, a trenerzy mają do niego zarzuty pod względem etosu pracy, to powód regresu aż sam się nasuwa.

Manchester Separated

- Czy widzieliście kiedyś, żeby Martial był zaangażowany emocjonalnie podczas jakiegoś spotkania? Myślę, że to ten typ zawodnika, który kiedyś spojrzy wstecz i pomyśli sobie, że mógł osiągnąć w swojej karierze znacznie więcej - ocenił Graeme Souness na antenie stacji “Sky Sports”.
Dla dobra każdej ze stron wydaje się, że nadszedł moment na odejście Martiala z Manchesteru. Być może sam zawodnik potrzebuje nowego otoczenia, bodźca motywującego do znalezienie odpowiedniej formy. Na razie mówimy o 26-letnim zawodniku, który swój boiskowy prime przeżył jako dzieciak. Z kolei United nie jest potrzebny napastnik będący na szarym końcu klubowej hierarchii. Po sprowadzeniu Cristiano Ronaldo nie ma już miejsca dla Francuza. Zresztą już w poprzednim sezonie lepiej od niego spisywał się Edinson Cavani. “El Matador” swoje lata ma, ale ubiegłe rozgrywki zakończył z 17 trafieniami na koncie. Urugwajczyk starzeje się jak wino. Martial winą za swój regres może obarczyć tylko siebie. Od dawna gra on jak naturszczyk bez suflera.
O ile w 2020 roku można było mieć nadzieję, że “dziewiątka” Manchesteru jeszcze odniesie sukces w Manchesterze, o tyle teraz pozostaje zastanowić się jedynie, dokąd Martial powinien odejść. W obliczu mizernej formy oraz dość obfitej historii odniesionych kontuzji, trudno wyobrazić sobie, aby ktokolwiek zaoferował “Czerwonym Diabłom” kupno napastnika. W grę prawdopodobnie wchodzi jedynie wypożyczenie i nadzieja na to, że w nowym środowisku Martial odżyje, odzyska albo nawet dopiero odkryje radość z gry w piłkę.
Na pewno jednak Manchester nie może sobie pozwolić na trwanie w tym beznadziejnym związku. Francuz od lutego do października poprzedniego roku nie strzelił ani jednego gola. W tym sezonie ma na koncie jedno trafienie. Z powodu tajemniczej kontuzji od dwóch miesięcy nie był widziany na boisku, chociaż to akurat może wpłynąć korzystnie na jego ewentualne odejście. Potencjalni nabywcy mogli zapomnieć o tym, jak fatalnie Martial radził sobie, gdy już wybiegał na murawę. Tak spektakularnie wymiksować się z wielkiego futbolu to jednak prawdziwa sztuka. Mixed Martial Arts.

Przeczytaj również