Zaskakujący bohater meczu z Wyspami Owczymi. Warto było podjąć ryzyko. "Najlepszy, inteligentny, umie grać"
Powołanie go było niespodzianką, wystawienie w pierwszym składzie sensacją. Michał Probierz pokazał jednak, że warto podejmować ryzyko. Zaufanie Patrykowi Pedzie okazało się doskonałą decyzją nowego selekcjonera reprezentacji Polski.
Mecz z Wyspami Owczymi niestety nie miał zbyt wielu bohaterów po biało-czerwonej stronie. Polska wygrała, ale, nie oszukujmy się, dłuższymi fragmentami jej gra pozostawiała nieco do życzenia. Tym bardziej trzeba docenić występ Patryka Pedy, który zdecydowanie wyróżniał się na tle pozostałych kolegów z drużyny. Grał konkretnie, solidnie i stronił od błędów. Udowodnił, że występowanie na trzecim poziomie rozgrywkowym wcale nie musi przekreślać szans na imponowanie w seniorskiej kadrze.
Symbol nowej kadencji
Sama obecność Patryka Pedy w gronie powołanych była dowodem na nowe otwarcie w reprezentacji. Fernando Santos przez ponad pół roku nie dał szansy ani jednemu debiutantowi. Z kolei jego następca od początku dał do zrozumienia, że nie boi się postawić na młodą krew. Michał Probierz nie tylko zaprosił 21-latka na zgrupowanie, ale wielokrotnie sygnalizował, że widzi w nim materiał na element pierwszego składu. Selekcjoner sukcesywnie budował zawodnika, podkreślając szeroki wachlarz jego zalet. W ten sposób nieco przedstawił światu obrońcę, który być może dla niektórych mógł dotąd pozostawać postacią nieco anonimową.
- Patryk Peda grał w kadrze U-21 regularnie. Z jego umiejętności i formy byłem bardzo zadowolony. W meczach pod moją wodzą był piłkarzem, który potrafił dużo wnieść do bloku defensywnego. To kreatywny zawodnik, który potrafi wprowadzić piłkę, jest agresywny, a jak na swój wiek bardzo doświadczony. Patryk może na dłużej być reprezentantem - powiedział Probierz na konferencji przed meczem. - Miałem go cały czas w zespole młodzieżowym i prezentował się bardzo dobrze. Dlaczego miałbym go nie wystawić? Na pewno jest to dla wielu osób niespodzianka, ale mam nadzieję, że boisko go zweryfikuje i sam pokaże, iż był to dobry wybór - dodał trener na antenie "TVP Sport" tuż przed startem czwartkowego spotkania.
Postawienie na Pedę w wyjściowym składzie tylko pozornie mogła wydawać się zaskoczeniem. Oczywiście, że był to swego rodzaju ewenement, ponieważ 21-latek został pierwszym piłkarzem z trzeciego poziomu rozgrywkowego, który zagrał dla Polski w meczu o punkty. Mówimy jednak o zaufanym człowieku Michała Probierza, będącego filarem jego reprezentacji młodzieżowej. Defensor SPAL wystąpił u Probierza we wszystkich meczach U-21. W większości prezentował się na tyle dobrze, że nic nie stało na przeszkodzie, aby spróbować rzucić go na nieco głębszą wodę.
- Jestem pewnym graczem. Kiedy dostawałem szanse w kadrze U-21, to po prostu pokazywałem, że nie boję się brać presji na siebie, nie boję się grać w piłkę. Wykonywałem wszystko, o co prosił mnie trener Probierz. Liczy na to, że zrobię to też w seniorskiej reprezentacji. Trener mi ufa, nieważne, że gram w klubie z trzeciej ligi. Selekcjoner wie, jakim jestem zawodnikiem i myślę, że dlatego mnie powołał. Na pewno tu nie przyjechałem, żeby patrzeć na innych zawodników jak grają. Chcę być gotowy - mówił Peda w rozmowie z Samuelem Szczygielskim na naszym kanale Youtube. Cały wywiad możecie obejrzeć TUTAJ.
Definicja solidności
Mecz na stadionie Torsvollur pozwolił zrozumieć, dlaczego Probierz tak mocno ufa w umiejętności Pedy. 21-latka zupełnie nie przestraszyła bowiem odpowiedzialność związana z rolą lidera naszej defensywy. Już w pierwszej akcji spokojnie wybił piłkę, a następnie wyblokował rywala. W 8. minucie wygrał pojedynek powietrzny z Joanem Edmundssonem, a niedługo potem skutecznie zatrzymał szarżującego Joannesa Bjartalida. Ozdobą pierwszej połowy było jego zachowanie z 28. minuty, kiedy uratował Polskę przed utratą gola, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej.
Ta interwencja jeszcze uskrzydliła gracza SPAL. Chwilę po niej obsłużył Przemysława Frankowskiego znakomitym przerzutem. Tuż przed przerwą znów oddalił zagrożenie po płaskim podaniu Solviego Vatnhamara z lewego skrzydła. Na początku drugiej połowy odnalazł się w polu karnym Wysp Owczych, utrzymał futbolówkę między rywalami, po czym nawet oddał strzał.
W drugiej połowie trzymał fason. Po godzinie gry zachował chłodną głowę i wybił piłkę na rzut rożny, chociaż za jego plecami czyhało dwóch rywali. W 70. minucie pokazał Bjartalidowi miejsce w szeregu, wygrywając pojedynek przy linii końcowej. Po wielu akcjach można było wręcz łapać się za głowę, widząc dojrzałość i opanowanie 21-latka. Momentami prezentował on się o wiele pewniej od Jakuba Kiwiora, który przecież rozegrał już w karierze więcej meczów ze znacznie trudniejszymi rywalami. Mimo wszystko zdarzały się akcje, w których zawodnik Arsenalu emanował brakiem pewności siebie. Z kolei po Pedzie zupełnie nie było widać tremy czy presji debiutanta.
Poza obowiązkami defensywnymi sprawdził się jako pierwszy rozgrywający. Operowanie w środku trzyosobowego bloku obronnego sprawiło, że większość akcji przechodziło przez Pedę, który właściwie nie popełnił ani jednego błędu w rozegraniu. W sumie zaliczył aż 90 celnych podań przy 112 kontaktach z piłką. W obu przypadkach były to najwyższe liczby spośród wszystkich graczy na boisku. Do tego dochodzi skuteczność długich piłek na poziomie 66% i aż 6 wygranych pojedynków powietrznych. Właśnie tego powinniśmy oczekiwać od stoperów reprezentacji, czyli solidności i zagwarantowanego bezpieczeństwa.
- Na pewno jestem zadowolony z tych sytuacji. Jeśli chodzi o wybicie, to gdy jesteś przed bramką, piłka jest na pewno ciężka. Podanie do Frankowskiego też było fajne, mógł paść z tego gol. Jestem zadowolony, ale na pewno muszę patrzeć do przodu. Nie mogę zachwycać się tym, że zagrałem mecz, bo to tylko początek - ocenił swój występ Peda na antenie “TVP Sport”.
Czekamy na więcej
Oczywiście przy ocenie Pedy trzeba brać poprawkę na jakość rywala. Nie ulega wątpliwości, że w przyszłości czekają go znacznie trudniejsze testy w biało-czerwonych barwach. Warto jednocześnie zauważyć, że Polska nie znajduje się w pozycji, która upoważniałaby do zbytniego deprecjonowania jakiegokolwiek przeciwnika. Nawet w Torshavn widać było, że nie każdy z kadrowiczów potrafi w pozytywny sposób wyróżniać się na tle dzielnych Farerów. Jemu się to udało.
- Peda najlepszy - inteligentny, umie grać w piłkę, dobra technika, asekuracja na dużym poziomie - napisał po meczu Zbigniew Boniek. - Dużo było dyskusji o Patryku Pedzie ze względu na ligę, w której występuje. Pokazał, że warto było na niego postawić. To tylko Wyspy Owcze, ale zagrał dobrze, bez debiutanckiej tremy. Pozostaje trzymać kciuki za awans Palermo i liczyć, że będziemy oglądać jego rozwój w Serie A - stwierdził z kolei Piotr Dumanowski, dziennikarz stacji "Eleven Sports".
- Zdaję sobie sprawę, że co do Patryka Pedy była duża niepewność, dużo ocen negatywnych. Ale nigdy nie wiadomo, jak czekolada smakuje, jeśli się jej nie spróbuje. Pokazał się dziś z dobrej strony. Jestem zadowolony z Patryka, trzymał pozycję, teraz będzie miał łatwiej wprowadzić elementy, których od niego wymagam - podsumował Probierz na pomeczowej konferencji.
Pozostaje mieć nadzieję, że mecz z Wyspami Owczymi będzie początkiem pięknej i przede wszystkim długiej przygody Patryka Pedy z reprezentacją Polski. Od dłuższego czasu czekamy bowiem na stopera, który zagwarantowałby spokój. Nie przez przypadek Michał Probierz zrezygnował z Jana Bednarka i odesłał na ławkę rezerwowych Mateusza Wieteskę. Ten pierwszy ma na koncie ponad 50 spotkań z orzełkiem na piersi, ale zbyt wiele z nich było po prostu przeciętnych. Z kolei gracz Cagliari rozegrał na razie tylko trzy mecze w kadrze, będąc zamieszanym przy utraty bramek zarówno z Belgią, jak i z Albanią.
Naturalnie wszyscy powinniśmy trzymać kciuki za powrót Bednarka i Wieteski do formy, a Pawła Dawidowicza do zdrowia. Zażarta rywalizacja byłaby fantastyczną informacją w kontekście długoterminowej budowy linii defensywy. Na razie trzeba jednak zaakceptować obecny stan rzeczy, w którym przy nazwiskach wielu stoperów można postawić znak zapytania. Do tego grona nie trzeba już zaliczać Patryka Pedy, który rozwiał wątpliwości i udowodnił, że poziom seniorskiej reprezentacji zdecydowanie go nie przerasta. Oby tak dalej.