Właściwy człowiek wreszcie na właściwym miejscu. Unai Emery wypływa w rejs "Żółtą Łodzią Podwodną"
Kiedy pod koniec listopada ubiegłego roku władze Arsenalu rozwiązały umowę z Unaiem Emerym, uznany piłkarski fachowiec głęboko zastanawiał się nad sensem kontynuowania kariery szkoleniowej. Od tamtej pory poukładał jednak sprawy prywatne i odnalazł w sobie motywację, po czym podjął decyzję o powrocie na hiszpańską ziemię. I wydaje się, że nie mógł trafić lepiej.
Zacznijmy od tego, że zwolnienie Javiera Callejy z funkcji menadżera Villarrealu po udanym sezonie (5. miejsce w lidze) było kontrowersyjne i zaskakujące, a nawet zakrawające na kretynizm. Jednak zatrudnienie na stanowisku Emery’ego to przejrzysty sygnał ze strony działaczy klubu: tak, pragniemy grać o trofea, dlatego stawiamy na specjalistę jego formatu.
Włodarze Villarrealu obdarzyli Unaia zaufaniem w postaci oferty trzyletniego kontraktu. Nie ma więc wątpliwości, że tym samym oczekują koniecznego progresu w lidze w tym czasie. Choć im prędzej pojawią się pozytywne efekty pracy nowego trenera, tym szersza będzie perspektywa umocnienia marki zespołu zarówno na hiszpańskim, jak i europejskim gruncie.
Kanonada błędów
Przejmując drużynę Arsenalu, Emery miał już wyrobione nazwisko w środowisku piłkarskim. Na barkach Hiszpana spoczywała odpowiedzialność za zbudowanie zespołu, który rywalizowałby z najlepszymi o tytuł mistrzów Anglii. W szkoleniowcu posiadającym na swoim koncie multum sukcesów w Europie pokładano nadzieje na lepsze jutro “Kanonierów”, ale kilka czynników wpłynęło na to, że ten związek nie mógł przetrwać.
Pierwszym z nich była bariera językowa. Rozmowy menedżera londyńczyków z piłkarzami, próby nawiązania kontaktu werbalnego z kibicami, czy wywiady udzielane mediom stanowiły olbrzymi problem. Na początku kłopoty z opanowaniem angielskiego obracano w żart. Z upływem czasu stały się jednak irytujące do tego stopnia, że zawodnicy Arsenalu w trakcie odpraw nie mieli zielonego pojęcia, w jaki sposób mają dostosować się do instrukcji trenera.
Wkrótce Emery zaczął być obiektem kpin podopiecznych. Gracze szydzili, że nie wiedzą, ilu kapitanów jest w drużynie, nie rozumieją, co Hiszpan na myśli, gdy wchodzi do szatni i mówi: „Good ebening”. Następnie piłkarze podważali jego metody treningowe, potem doszło do konfliktów z Granitem Xhaką oraz Mesutem Oezilem. Dziennikarze z Wysp zarzucali Unaiowi brak autorytetu, charyzmy, a nawet określali go mianem niekompetentnego.
Ponadto zawodnicy kalibru Pierre’a-Emericka Aubameyanga czy Alexandre’a Lacazette’a grozili, że nie przedłużą kontraktów z Arsenalem, jeśli hiszpański menedżer nie zostanie zwolniony. Usłana wieloma niepowodzeniami oraz niesnaskami przygoda Emery’ego w stolicy Anglii musiała wreszcie dobiec końca.
- Pozytywna energia kompletnie uleciała. Chociaż mieliśmy wsparcie, sytuacja wokół drużyny przenosiła się na boisko. Przegraliśmy mecze z Crystal Palace i Wolverhampton, w których prowadziliśmy, co odbiło się na naszej mentalności. Powiedziałem chłopakom, że nie widzę drużyny, której bym chciał. Niestety, nie widziałem też zaangażowania i chęci poprawy. Zostałem zwolniony, nie było innego rozwiązania - tak Unai podsumował ostatnie tygodnie pracy w klubie z Emirates Stadium.
Trener z zasadami
„El Maestro” - jak ochrzcili Unaia piłkarze, kiedy trenował Almerię - to mimo niepowodzenia w Arsenalu wciąż jest menedżer, który posiada szósty zmysł do prowadzenia drużyn. Wprawdzie nie zdołał unieść ciężaru gatunkowego przejęcia pałeczki po Arsenie Wengerze, ale ciągłego rewolucjonizowania futbolu, umiejętności ustalania strategii i zdolności przywódczych odmówić mu nie można.
- Przed każdym meczem spędzam dwanaście godzin, oglądając wyłącznie nagrania. Materiały wideo są bardzo istotne. Zawsze ciężko pracujemy ze sztabem, aby mieć najlepsze informacje dotyczące rywali. To musi być świetna analiza, bo w godzinę piłkarze muszą zrozumieć to, co my oglądaliśmy przez dwanaście godzin - podkreśla nowy trener „Żółtej Łodzi Podwodnej”.
Villarreal to garnitur zawodników idealnie skrojony na miarę Emery’ego. Nawet po odejściu ubóstwianego Santiego Cazorli. Hiszpan znalazł własne miejsce w wymarzonym klubie, gdzie znowu będzie mógł cieszyć się powszechnym szacunkiem sympatyków piłki nożnej. Cenią go tu sprawozdawcy sportowi, trenerzy innych drużyn Primera Division, czyli właściwe całe piłkarskie gremium hiszpańskiego futbolu.
To perfekcyjna szansa dla „El Maestro”, żeby raz jeszcze wspiąć się na szczyt, udowadniając niedowiarkom swojej wartości. Najlepszym świadectwem respektu, jaki Unai budzi wśród Hiszpanów, jest wiadomość z gratulacjami przekazana za pośrednictwem mediów od aktualnego menedżera Arsenalu, Mikela Artety. Obecny trener “Kanonierów” nie szczędził ciepłych słów aprobaty pod adresem Emery’ego.
- W pierwszych słowach gratuluję nowej pracy. Powrót do Hiszpanii to dobry wybór. Unai Emery jest niezwykle doświadczonym trenerem i to będzie przydatne Villarrealowi do odnoszenia sukcesów. Życzę mu wszystkiego najlepszego - zakończył Arteta.
Król Ligi Europy
Oprócz fundamentalnego celu wyznaczonego Emery’emu przez włodarzy „Żółtej Łodzi Podwodnej”, a mianowicie osiągnięcia jak najlepszych rezultatów w lidze, hiszpański szkoleniowiec dostanie okazję do zaprezentowania własnego kunsztu trenerskiego na arenie międzynarodowej. Ligę Europy zna jak własną kieszeń. To właśnie w niej święcił największe sukcesy w dotychczasowej karierze. Gdy rozpocznie pracę z zespołem, zapewne rozdzieli role poszczególnym graczom i każdemu nakreśli plan taktyczny. Może to brzmi banalnie, ale wprowadzone koncepcje będą nieco odbiegać od tego, co piłkarze znali do tej pory.
Kiedyś Joaquin, podopieczny Unaia z czasów występów w Valencii, skwitował hiszpańskiego szkoleniowca następującymi słowami: - Emery ma przygotowane tyle filmików, że skończył mi się popcorn! Jest opętany futbolem, to w zasadzie choroba. To jeden z najlepszych menedżerów, z jakim miałem do czynienia.
„El Maestro” jest właściwą osobą, Villarreal odpowiednim miejscem. Jesteśmy przekonani, że wspólnie stworzą wzorowe małżeństwo.