Kto następny pójdzie drogą Kozłowskiego i Kamińskiego? Wielkie talenty Ekstraklasy wyprzedane niemal do cna
W ostatnich latach kluby Ekstraklasy na sprzedaży młodych piłkarzy zarobiły naprawdę konkretne pieniądze. Praktycznie co kilka miesięcy mogliśmy obserwować transakcje warte grube miliony. Problem w tym, że teraz na horyzoncie zrobiło się już trochę bardziej ubogo. Talenty oczywiście są, ale w mniejszej liczbie i, przynajmniej na ten moment, nie tego kalibru.
Wygląda to trochę tak, jakby kluby z mocniejszych lig wpadły do Ekstraklasy na zakupy, wybrały co ciekawsze i pozostawiły bardzo mocno opustoszałe półki. Coś fajnego jeszcze może na nich znaleźć, ale ewidentnie wyprzedały się największe rarytasy.
Rzućmy okiem na piłkarzy sprzedanych z Ekstraklasy za największe pieniądze od sezonu 2019/20:
- Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin -> Brighton) - 11 mln euro
- Jakub Moder (Lech Poznań -> Brighton) - 11 mln euro
- Jakub Kamiński (Lech Poznań -> VfL Wolfsburg) - 10 mln euro
- Radosław Majecki (Legia Warszawa -> AS Monaco) - 7 mln euro
- Michał Karbownik (Legia Warszawa) -> Brighton) - 5,5 mln euro
- Sebastian Szymański (Legia Warszawa -> Dynamo Moskwa) - 5,5 mln euro
- Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa -> Red Bull Salzburg) - 5 mln euro
- Bartosz Białek (Zagłębie Lubin -> VfL Wolfsburg) - 5 mln euro
- Kamil Jóźwiak (Lech Poznań -> Derby County) - 4,3 mln euro
- Adam Buksa (Pogoń Szczecin -> New England Revolution) - 4,2 mln euro
- Patryk Klimala (Jagiellonia Białystok -> Celtic) - 4 mln euro
- Jarosław Niezgoda (Legia Warszawa -> Portland Timbers) - 3,45 mln euro
- Przemysław Płacheta (Śląsk Wrocław -> Norwich) - 3 mln euro
- Josip Juranović (Legia Warszawa -> Celtic) - 3 mln euro
- Tymoteusz Puchacz (Lech Poznań - Union Berlin) - 2,5 mln euro
Tyle wydarzyło się przez zaledwie dwa i pół roku. Wyłączając Juranovicia, mamy tu do czynienia wyłącznie ze stosunkowo młodymi lub bardzo młodymi polskimi piłkarzami, na których sprzedaży kluby Ekstraklasy zarobiły ponad 80 mln euro. Wielu z nich to już reprezentanci Polski. Niektórzy z pierwszego szeregu kadry.
Widać, że Ekstraklasa stała się miejscem, do którego kluby z mocniejszych lig bardzo chętnie zaglądają. Spodziewać możemy się dalszej wyprzedaży, choć wydaje nam się, że w tym momencie na placu boju nie pozostało już zbyt wielu piłkarzy gotowych do dużego transferu. “W tym momencie” to oczywiście bardzo istotne stwierdzenie. Czasami wystarczy kilka miesięcy, by dany zawodnik wyskoczył z formą i przyciągnął uwagę Europy. Pokazał to choćby przykład Bartosza Białka.
Kto następny?
Według portalu “Transfermarkt”, najwięcej warci dziś piłkarze klubów Ekstraklasy to Ivi Lopez, Luquinhas i Lubomir Satka. Nie młodzi Polacy, a ograni już zawodnicy z zagranicy, którzy na karku mają 25, 26 czy 27 lat. Nie ma co oczywiście ślepo wierzyć cyferkom, ale jest to jednak jakiś znak. Trudno szukać dziś w naszej lidze talentów pokroju Kozłowskiego, Kamińskiego (który do końca sezonu będzie jeszcze w Lechu) czy, jeszcze do niedawna, Modera, Karbownika i Piątkowskiego.
Nie oznacza to oczywiście, że talentów w Polsce nie ma. Bo są. I kto wie, może za kilka miesięcy czy lat zostaną sprzedani za jeszcze większe kwoty. Oceniamy jednak sytuację na tu i teraz.
Jeden z najpoważniejszych kandydatów do “wyfrunięcia” z Ekstraklasy, który łapie się do kategorii “młody Polak” to w tym momencie Mateusz Żukowski. 20-latek z Lechii Gdańsk zebrał już na boiskach polskiej elity spore doświadczenie. Zagrał w 50 meczach. Występował przede wszystkim na prawej obronie, ale zdarzyło mu się też pełnić rolę skrzydłowego, a nawet środkowego napastnika. Urodzony w Lęborku chłopak z rocznika 2001 ostatnio nie może jednak dojść do porozumienia z klubem w kwestii nowej umowy. Obecna wygasa już w czerwcu tego roku. Jeśli obie strony się nie dogadają, a Lechia będzie chciała na piłkarzu zarobić, transfer zobaczymy zapewne jeszcze tej zimy. Mówi się o ofertach z Polski (m.in. Legia i Śląsk Wrocław) i zagranicy.
Długo w Stali Mielec nie zostanie z kolei Rafał Strączek. 22-letni bramkarz robi w tym sezonie prawdziwą furorę. Nic dziwnego, że zainteresowały się nim kluby z czołowych lig Europy. Według informacji sprzed kilku dni, Polak po tym sezonie ma trafić do francuskiego Bordeaux. Jeśli tak się stanie, klub z Mielca nie zarobi jednak na jego sprzedaży, bo 30 czerwca Strączkowi kończy się obecny kontrakt.
W Lechu i Legii coraz skromniej
Prym w zarabianiu milionów na sprzedaży młodych piłkarzy wiódł w ostatnich latach Lech Poznań. Dziś w szeregach “Kolejorza” trudno jednak szukać zawodników, którzy w najbliższym czasie mogliby pójść drogą Kamińskiego, Modera, Jóźwiaka czy Puchacza. Wspomnieć trzeba oczywiście o 20-letnim Filipie Marchwińskim, ale on póki co rzadko potwierdza na murawie, że faktycznie ma tak ogromny potencjał, jak jeszcze niedawno uważano. Więcej dobrego można napisać o urodzonym w 2000 roku Michale Skórasiu, który w Ekstraklasie rozegrał ponad 60 spotkań. Zdążył też z niezłej strony pokazać się w Lidze Europy. Być może to on jest teraz w pierwszy w kolejce do zamienienia “Kolejorza” na klub z mocniejszej ligi. Chyba że nagle objawi nam się jakiś nowy “produkt” akademii Lecha.
Legia Warszawa raczej też szybko nie sprzeda nikogo za podobne pieniądze, jakie zarobiła na Szymańskim czy Majeckim. Pod lupą trzeba mieć oczywiście Bartosza Slisza, bo to 22-latek, który ma za sobą grę w pucharach czy debiut w reprezentacji. Póki co jednak nie słychać, by zabijały się o niego kluby Starego Kontynentu. Być może Legia w przyszłości zarobi natomiast na zawodniku, który kosztował ją kilkaset tysięcy. Ernest Muci ma spory potencjał i dopiero “dwie dychy” na karku. Wiek powoli przestaje być z kolei wielkim atutem Mateusza Wieteski (24 lata), ale być może to najprędzej właśnie jego klub z Łazienkowskiej sprzeda za niezłe pieniądze. Latem interesowało się nim choćby Schalke 04 Gelsenkirchen.
Przoduje Lechia
Na ten moment to gdańska Lechia wydaje się klubem, który może być najbardziej zadowolony ze swojej młodzieży. To bowiem nie tylko wspomniany Żukowski. Kacper Sezonienko ma dopiero 18 lat, ale już dostaje coraz więcej szans w pierwszym zespole, co zaowocowało nawet ciekawą ofertą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na stole było 2-2,5 mln euro, ale piłkarz i jego doradcy odrzucili propozycję.
22-letni Tomasz Makowski może nie rozwija się tak, jak można było przypuszczać po jego pierwszych występach w barwach klubu z Pomorza, ale to i tak zawodnik, który budzi zainteresowanie. 100 występów na najwyższym szczeblu to w tym wieku już spory atut. Kilka miesięcy temu informowaliśmy, że zawodnikiem Biało-Zielonych interesują się kluby angielskiej Championship. Ostatnio dużo mówi się o przenosinach do tureckiego Sivassporu.
W Gdańsku są ponadto 19-letni Jan Biegański czy jego rówieśnik Jakub Kałuziński. Obaj mają za sobą pierwsze występy w Ekstraklasie i już zdążyli pokazać się z niezłej strony. W obu przypadkach trzeba jednak poczekać na konkrety, bo to dopiero pierwsze kroki w poważnym futbolu.
Kto jeszcze?
Zagłębie Lubin spore nadzieje wiąże z 21-letnim Łukaszem Porębą, którego można chyba uznać za jednego z głównych kandydatów do wyjazdu za granicę. O zawodnika zabiega obecnie m.in. francuskie Lens, ale otrzymana oferta póki co nie satysfakcjonuje włodarzy klubu. W ekipie “Miedziowych” wyróżnia się też rok starszy Kacper Chodyna.
Na młodych mocno stawia także Wisła Kraków. Szanse w pierwszym zespole regularnie dostają choćby 20-letni Konrad Gruszkowski, 18-letni Piotr Starzyński, 19-letni Mikołaj Biegański, 21-letni Mateusz Młyński czy rok starszy Patryk Plewka.
Na radarze warto mieć ponadto Krzysztofa Kubicę i Adriana Gryszkiewicza z Górnika Zabrze, Mateusza Praszelika ze Śląska Wrocław, Filipa Majchrowicza z Radomiaka, Xaviera Dziekońskiego i Bartosza Bidę z Jagiellonii czy Karola Niemczyckiego z Cracovii, który ma za sobą przecież nawet powołanie do pierwszej reprezentacji.
Jest też mocna grupa 23-latków, a więc piłkarzy nadal stosunkowo młodych, którzy budzą zainteresowanie innych klubów. Wśród nich wymieniać można golkipera Rakowa Częstochowa, Vladana Kovacevicia, a ponadto Przemysława Wiśniewskiego z Górnika Zabrze, Sebastiana Kowalczyka z Pogoni Szczecin i Patryka Szysza z Zagłębia Lubin.
***
Talentów w Ekstraklasie wciąż jest zatem sporo, ale trzeba przyznać - jeszcze nie bardzo dużego kalibru. Te, które w ostatnich sezonach były wizytówką naszej ligi, zostały już przechwycone. Czekamy zatem na kolejne.