"Większość uznałaby mnie za zdrajcę". Polak może zagrać przeciwko naszej reprezentacji
Michał Przybylski udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Piłkarz zdradził, że stara się o obywatelstwo Wysp Owczych.
Przybylski urodził się w Świnoujściu, jednak w wieku trzech lat wraz z rodziną wyemigrował na Wyspy Owcze. Bardzo ceni on sobie życie w tamtym kraju.
- Polska i Wyspy Owcze to dwa różne światy. Odczuwam to mocno, kiedy przylatuję do Polski raz w roku na wakacje. Życie na Wyspach jest bardzo spokojne, powolne. W Polsce czuję gonitwę. Ludzie się dosłownie przepychają, byle szybciej być w domu. Stojąc w kolejce, nikt nie może poczekać, nikt nie może ustąpić. Na drodze kierowcy nie przepuszczają się, trąbią. Na Wyspach ludzie są wobec siebie bardziej życzliwi, pomagają sobie. I robią to zupełnie bezinteresownie. Pomagam ci i nie oczekuję wdzięczności - zdradził Przybylski na łamach "Przeglądu Sportowego".
Piłkarz B36 Torshavn od ponad 20 lat mieszka na Wyspach Owczych. Złożył już wniosek o tamtejsze obywatelstwo.
- Gdyby to zależało od Farerów, na pewno bym dostał. Znają mnie, wiedzą, że mówię w ich języku, przeszedłem przez cały system edukacji. Mam tutejsze prawo jazdy i PESEL. Ale o wszystkim decyduje Dania, której Wyspy Owcze są podległe. Sprawa się przedłuża, co lekko komplikuje mi życie. Dopóki nie dostanę odpowiedzi, nie mogę opuścić kraju. Nie mogę zarabiać i mieć adresu zamieszkania w innym kraju. A miałem kilka propozycji gry, m.in. z Norwegii i czy Polski - wyznał Przybylski.
Gdyby dostał on obywatelstwo, miałby szansę na grę przeciwko reprezentacji Polski. Wyspy Owcze zmierzą się z biało-czerwonymi 7 września w meczu eliminacji mistrzostw Europy.
- Myślę, że większość kibiców w Polsce uznałaby mnie za zdrajcę. Chcę jednak podkreślić, że nie przyjąłem nagle obywatelstwa np. Kataru, bo zostałem skuszony dużymi pieniędzmi. Na Wyspach mieszkam od 3. roku życia, czyli jestem tu ponad 22 lata. Trudno, bym nie czuł silnych związków z tym krajem, nawet jeśli jestem Polakiem - dodał Przybylski.