Wczoraj szalał w Lidze Mistrzów, zaraz może być bohaterem dużego transferu. Brazylia ma kolejnego magika
Dziś Ajax Amsterdam, niedługo Bayern Monachium? Taką drogę może przebyć Antony dos Santos. Jeszcze niedawno Brazylijczyk był na wylocie z rodzimego klubu Sao Paulo. Teraz ma za sobą gole w Lidze Mistrzów, debiut w reprezentacji i niezmierzone perspektywy na przyszłość.
Nieco ponad rok temu Ajax dopinał szczegóły pozyskania uzdolnionego skrzydłowego. Do Europy Antony trafił z łatką wielkiego talentu, który jednak trzeba okiełznać i odpowiednio ukierunkować, aby okazały potencjał nie poszedł na marne. Na razie wszystko idzie po myśli “Joden” i samego zawodnika. Niedawno 21-latek po raz pierwszy dostał szansę gry w seniorskiej kadrze “Canarinhos”. Debiut okrasił w swoim stylu - zdobyciem bramki. Po powrocie z reprezentacyjnej przerwy zameldował się wczoraj w składzie Ajaksu na mecz z Borussią Dortmund, gdzie błyszczał i strzelił pięknego gola, przyczyniając się do rozbicia niemieckiej drużyny. Erling Haaland mógł się tylko przyglądać popisom rówieśnika.
Z hali do gwiazd
Zanim Antony trafił do Ajaksu, a jego nazwisko zaczęło przykuwać uwagę topowych europejskich marek, piłkarz musiał przejść szkołę życia zwaną brazylijskim dzieciństwem. Podobnie jak większość zawodników z “Kraju Kawy” dorastał w skrajnej biedzie. Aby grać w piłkę, podkradał buty ze sklepu obuwniczego, w którym pracowała jego mama. To zresztą dzięki niej obejrzał pierwszy mecz Copa Libertadores, zakochując się w tej dyscyplinie sportu. Wychował się na boisku, gdzie mógł zapomnieć o codzienności.
- Życie w faweli ma swoje dobre i złe strony. Zaletą jest to, że żyjesz w społeczeństwie pełnym człowieczeństwa. Nikt nie wywyższa się ponad innych. Problemem jest jednak to, że w twoim otoczeniu ciągle są złe rzeczy, jak narkotyki, broń. Widziałem jak rodziny traciły swoich mężów, braci, synów. Na szczęście Bóg zawsze wskazywał mi odpowiednią drogę - przyznał skrzydłowy na łamach “The Guardian”.
Pierwsze kontakty Antony’ego z piłką nie miały miejsca na trawiastej murawie. Początkowo zapisał się do miejscowego klubu futsalowego. Dopiero w wieku dwunastu lat zgłosił się do akademii Sao Paulo. W jego grze nad wyraz widoczne są jednak naleciałości z futbolu halowego. To zawodnik, który na równi ceni zdobycie bramki z minięciem i ośmieszeniem rywala efektowną sztuczką techniczną. Tak prezentuje się filozofia brazylijskiej joga bonito.
Historia Antony’ego nie jest modelową drogą do zawodowej kariery. Początkowo w Sao Paulo mało kto potrafił dostrzec talent w filigranowym chłopcu. Sam przyznał później, że trzy razy było blisko tego, aby został definitywnie skreślony. Trenerzy mieli problem, by wyrobić w nim odpowiednie nawyki. Najbardziej bolesny moment w karierze nadszedł, gdy prawie cała drużyna pojechała na prestiżowy turniej młodzieżowy, a jego nazwisko nie znalazło się na liście powołanych.
- To był najsmutniejszy dzień w moim życiu. Nigdy nie płakałem tak mocno - wspominał Antony już jako etatowy piłkarz pierwszej drużyny.
- W grupie do lat 16 miał problem z awansem do ekipy U-17. Mieliśmy wielu utalentowanych piłkarzy na jego miejsce. Pochodził z pokolenia niezwykle uzdolnionych napastników. Bardzo dobrze dryblował, to było widać, ale miał kłopoty z wykańczaniem akcji. W dodatku nie był dobrze zbudowany. Był taki moment, kiedy kwestionował, czy uda mu się zostać piłkarzem - przyznał Menta, trener młodzieży w Sao Paulo.
Po prawie każdym treningu Antony zostawał, aby ćwiczyć wykończenie. Jego zapał sprawił, że wreszcie dostał wymarzoną szansę. Poprowadził zespół do triumfu w rozgrywkach Copinha, najbardziej prestiżowym turnieju dla młodych Brazylijczyków. W dziewięciu meczach zanotował wtedy cztery bramki i sześć asyst, za co otrzymał statuetkę MVP. Po wszystkim opowiedział, że kiedy strzelił gola w decydującym meczu, jego mama prawie zemdlała na trybunach.
Wystarczył jeden sezon w seniorach Sao Paulo, aby po Antony’ego zgłosiły się takie zespoły, jak Real Madryt, Arsenal czy Ajax. Z nastolatka, który zastanawiał się, czy w ogóle zostanie piłkarzem, stał się gwiazdą ligi. W dodatku poza talentem wyróżniał się dojrzałością. Już w 2019 roku wydał książkę pt. “From Overcoming Real Dream”. Nie zrobił tego, aby rozpływać się nad sobą pod wpływem kilku dobrych występów. Opowiedział jedynie swoją historię i drogę z mroków faweli do brazylijskiej Serie A.
Debiut marzeń
Antony trafił do Ajaksu, mając zaledwie 20 lat, jednak od początku przygody w Holandii musiał radzić sobie z presją oczekiwań. Aby wygrać wyścig o usługi zdolnego atakującego, w Amsterdamie wyłożyli na stół ponad 15 mln euro oraz bonusy. Jeśli zmienne zostaną spełnione, skrzydłowy stanie się najdroższym transferem w historii “Joden”. Marco van Basten twierdził, że Ajax popełnia wielki błąd, wydając tyle pieniędzy na “kota w worku”. W dodatku na Cruyff Arena Antony przyszedł z niepisaną misją wypełnienia luki po Hakimie Ziyechu. Na razie to jeszcze nie ten poziom piłkarski, ale podobna dawka serwowanej magii na boisku.
- Kiedy przyjechałem do Europy, musiałem zmienić swoją grę. Tutaj piłka jest szybsza, bardziej dynamiczna, większy nacisk kładzie się na aspekty taktyczne. Musiałem poprawić grę w defensywie. Na początku miałem z tym problemy - tłumaczył Antony na łamach “Globo Esporte”.
Wychowanek Sao Paulo nie czekał jednak długo, aby wkupić się w łaski kibiców, którzy jeszcze ocierali łzy po stracie Ziyecha. W ligowym debiucie 13 września ubiegłego roku Brazylijczyk strzelił gola na wagę zwycięstwa. Konkretnie przywitał się też z Champions League, trafiając do siatki w swoim drugim meczu na tym poziomie.
- Rok temu oglądałem mecze Ligi Mistrzów w telewizji. Teraz strzelam tutaj gole - komentował uradowany piłkarz, który błyskawicznie uciszył osoby wątpiące w sens tego transferu.
Co ważne, dobra forma na początku minionego sezonu nie była jedynie chwilowym wystrzałem. Antony z każdym tygodniem poszerzał wachlarz swoich możliwości, chłonął na piłkarskim uniwersytecie, gdzie w rolę wykładowcy wciela się Erik ten Hag. Aby lepiej zintegrować się z szatnią i drużyną, błyskawicznie nauczył się podstaw języka holenderskiego. Jego “europeizacja” nie wpłynęła jednak negatywnie na skłonności do gry rodem z Copacabany. Skrzydłowy po prostu nauczył się, kiedy musi zagrać odpowiedzialnie, a kiedy może pozwolić sobie na nutę ekstrawagancji.
Wielkie zainteresowanie i pole do poprawy
Antony zakończył sezon z równiutkim double-double. We wszystkich rozgrywkach uzbierał 10 goli i 10 asyst. W dodatku według danych portalu “Whoscored” notował średnio 1,8 kluczowego podania na 90 minut i 2,2 udanego dryblingu, co plasowało go w europejskiej czołówce skrzydłowych młodego pokolenia. W Amsterdamie wciąż pojawiają się jednak głosy o konieczności poprawy pewnych elementów w grze zawodnika Ajaksu.
- Skrzydłowy powinien być bardziej wydajny. Przed każdym zagraniem piłkarz musi ocenić, czy ma ono sens. Jeśli przed tobą czterech rywali, szukasz innych opcji. Czasem nie widzę tej boiskowej inteligencji u Antony’ego - grzmiał niedawno van Basten, zdecydowanie najbardziej zagorzały krytyk talentu Brazylijczyka.
- Pierwszy rok Antony’ego w naszej drużynie był wspaniały. Świetnie się zaadaptował. Ma wiele zalet, które sprawiają, że stwarza problemy obrońcom rywali. Widzieliśmy już wiele razy, jak to robi. Oglądanie go sprawia wiele radości. Powołanie do reprezentacji Brazylii, jednej z najsilniejszych drużyn narodowych na świecie, potwierdza jego poziom - stwierdził za to na łamach “ESPN” Erik ten Hag, który opiera ofensywę Ajaksu na 21-latku.
Oczywiście, że w grze Antony’ego wciąż są aspekty wymagające poprawy. Jak na swój wiek jest on jednak dojrzałym i niemal ukształtowanym zawodnikiem, którego kilka detali, jak większa koncentracja i regularność w zdobywaniu bramek, dzieli od wkroczenia do europejskiej czołówki. Nie dziwi zatem, że jego nazwisko wciąż widnieje bardzo wysoko na liście życzeń uznanych klubów. Tylko w ostatnich tygodniach łączono go m.in. z Chelsea, Realem Madryt czy Bayernem Monachium. Zwłaszcza Bawarczycy wykazują wielkie zainteresowanie ze względu na fakt, że Kingsley Coman niezbyt chętnie podchodzi do tematu przedłużenia umowy obowiązującej do 2023 roku. Przyszłoroczne odejście Francuza i zastąpienie go młodą gwiazdą Ajaksu? Brzmi jak plan idealny.
- Strzelam gole, żeby zostać mistrzem i pisać historię. Chcę być wzorem zarówno na boisku, jak i poza nim. Może w przyszłości, kto wie, uda mi się dołączyć do wyścigu o bycie jednym z najlepszych na świecie - przyznał Antony w rozmowie z dziennikarzami “The Guardian”.
Do bycia najlepszym jeszcze daleko. Ale wcale nie aż tak, jak mogłoby się wydawać. Takimi meczami jak przeciwko Borussii Dortmund Antony pokazuje całemu światu, z jakim talentem mamy do czynienia. 21-latek z pewnością jest na dobrej drodze, by niedługo wzmocnić klub z jeszcze wyższej półki niż Ajax.