Tu trzeba bić na alarm przed powołaniami. Mission impossible selekcjonera. "Sytuacja jest fatalna"
0. Zero. Null. Oto liczba grających od deski do deski środkowych obrońców reprezentacji Polski powołanych na ostatnie zgrupowanie. Powiedzmy sobie wprost: sytuacja jest fatalna, a Michał Probierz musi szukać dalej.
Tomasz Kędziora, Patryk Peda, Jakub Kiwior, Sebastian Walukiewicz, Mateusz Wieteska. I od biedy Bartosz Bereszyński, który może zagrać jako pół prawy stoper w ustawieniu z trójką z tyłu. Oto lista środkowych obrońców obecnych na październikowym zgrupowaniu kadry. Co ich łączy? Żaden od chwili zakończenia zgrupowania nie gra regularnie. Michał Probierz, który w czwartek ok. 23:30 ogłosi powołania na listopadowe mecze, jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wszystko wskazuje na to, że musi szyć linię defensywną od nowa. I zapewne z innymi nazwiskami, tymi, których zabrakło kilka tygodni temu, gdy selekcjoner debiutował.
Problemy Pedy
Przeciwko Wyspom Owczym i Mołdawii blok obronny stworzyli Kędziora, Peda i Kiwior. Jak im idzie, odkąd na PGE Narodowym biało-czerwoni znów stracili punkty z mołdawskim rywalem? “Kendi” zagrał od tego czasu w dwóch meczach PAOK-u Saloniki na cztery możliwe. Dwukrotnie wystąpił jako stoper w systemie z czterema obrońcami. PAOK oba te spotkania wygrał, w tym prestiżowe z Olympiakosem, Kędziora jest jednak elementem rotacji w tyłach. Tak też pewnie będzie w najbliższych dniach, gdy grecki zespół najpierw zagra w europejskich pucharach, a następnie krajowej lidze. Były piłkarz Lecha zbiera kolejne minuty, ale u niego główny problem polega na tym, że został już kilka razy negatywnie zweryfikowany w kadrze.
- Fatalny. Nie tylko całkowicie zaspał przy straconym golu, ale jeszcze kilka razy wyglądał na zawodnika, który ma problem z wykonaniem najprostszych czynności - pisaliśmy ostatnio po Mołdawii, wystawiając mu “dwójkę” w skali 1-10.
Z braku laku Probierz pewnie raz jeszcze wezwie Kędziorę na zgrupowanie. Ale pomysł z wystawianiem doświadczonego obrońcy od pierwszej minuty jak dotąd się nie obronił. Chcemy znów próbować?
Nieźle za to sprawdził się plan odważnego postawienia na Patryka Pedę. Wydawało się, że młody obrońca SPAL będzie pewniakiem na listopad, ale po minionym zgrupowaniu rozegrał dotychczas tylko jeden mecz. 23 października wziął udział w przegranym 1:3 starciu z Arezzo. Następnie dopadły go problemy zdrowotne, przez które dwukrotnie nie znalazł się w kadrze, a ostatnio jedynie siedział na ławce. Jego dyspozycja to dziś wielka niewiadoma. Być może Pedzie uda się zagrać w najbliższy czwartek w pucharze i trzy dni później w lidze. Ale Michał Probierz ma prawo być zaniepokojony.
Kiwior, podobnie jak Kędziora, wystąpił ostatnio w dwóch meczach. Mikel Arteta dwa razy z rzędu dał mu szansę od początku - przeciwko Sheffield w Premier League i West Hamowi w Carabao Cup. Arsenal, z Polakiem w jedenastce, najpierw ograł beniaminka aż 5:0, po czym uległ “Młotom” 1:3. Kiwior nie był jednak winowajcą porażki. Wręcz przeciwnie, stanowił jeden z nielicznych pozytywów wicemistrzów Anglii w tym spotkaniu. Można powiedzieć, że gdy gra, to nie zawodzi. Pokazuje inną twarz niż w reprezentacji, jest pewny swego, dokładny, dobrze się ustawia i interweniuje. Zresztą i tak, z racji na umiejętności i potencjał, musi być pewniakiem do występów w kadrze. Niemniej, na zgrupowaniu pojawi się bez ciągłości gry, choć przewidujemy, że otrzyma minuty w nadchodzących dniach. Arsenal czekają potyczki z Sevillą (Liga Mistrzów) oraz Burnley (Premier League).
Brutalne zderzenie z rzeczywistością
Gorzej wygląda sytuacja pozostałej trójki, na co dzień piłkarzy klubów Serie A. Każdy z nich ma swoje problemy. Najgorzej wygląda sytuacja Mateusza Wieteski, który po udanym sezonie we Francji zamienił Clermont na Cagliari. “Wietes” dostał we Włoszech kredyt zaufania, ale po kilku słabych występach spadł w hierarchii trenera Claudio Ranieriego na sam dół. Dziś, jak zauważył w “Nocnych Gadkach” na kanale Meczyki.pl na YouTube Mikołaj Kruk z “Eleven Sports”, jest piąty w kolejce do gry. Od październikowej przerwy na kadrę nie zagrał w lidze ani sekundy. Trzy mecze przesiedział na ławce. Co więcej, Cagliari zdobyło w nich siedem punktów, podczas gdy z Polakiem na boisku nie potrafiło wygrywać. Niezłe 120 minut w Pucharze Włoch to marne pocieszenie. Mówiąc wprost, na dziś za powołaniem Wieteski nie stoją żadne argumenty sportowe. W kadrze też nigdy nie odgrywał on istotnej roli.
Nieco lepiej radził sobie dotychczas Sebastian Walukiewicz. Miał kilka przebłysków, jak świetny występ z Fiorentiną, czy przyzwoity z Interem. Niestety, były to jedynie przebłyski, przeplatane gorszymi meczami (Roma, Juventus, Atalanta). W dodatku nie można tutaj mówić o regularnej grze, bo w ostatnich tygodniach stoper Empoli rozegrał tylko 153 minuty. 30 października trener zdjął go z boiska w 63. minucie starcia z Atalantą, po tym jak “Walu” niemiłosiernie dał się ogrywać rywalom.
- Gianluca Scamacca przez cały mecz trzymał go na smyczy, a Polak nie nadążał za ruchami rywala i został zdeklasowany w pojedynkach fizycznych i technicznych. Andreazzoli zmienił go w drugiej połowie po koszmarnym wieczorze - nie mieli litości włoscy dziennikarze. - Bieżący sezon w wykonaniu obrońcy Empoli pokazuje, poza meczem z Interem, że ma on problemy z jakościowymi drużynami, dysponującymi piłkarzami szybkimi, o wysokiej inteligencji boiskowej - to zaś fragment naszego tekstu o problemach polskich obrońców w Italii (całość TUTAJ).
6 listopada z Frosinone (1:2) Walukiewicza zabrakło w kadrze meczowej. “Transfermarkt” pisze o kłopotach obrońcy z kostką. Cóż, podobnie jak w przypadku Wieteski, niewiele przemawia za wezwaniem byłego piłkarza Pogoni Szczecin na listopadowe zgrupowanie. Szczególnie, że Probierz nie skorzystał z jego usług w zeszłym miesiącu, raz nawet sadzając go na trybunach.
Jeszcze mniej minut od Walukiewicza ma inny z defensorów Empoli, Bereszyński. Przez cały sezon 2023/24 uzbierał ich niewiele ponad 400, z czego 120 jeszcze w Sampdorii. Od 27 września pojawił się na murawie tylko raz, właśnie z Frosinone, po tym jak wcześniej przegrywał rywalizację o miejsce w składzie. Jak wypadł? Media zgodnie oceniły go mocno przeciętnie, bo na 5.5 w skali 1-10.
- Cierpiał jak wszyscy, wielokrotnie nieprecyzyjny, bez aktywności do przodu - napisała redakcja “Eurosportu”. - Próbował wykorzystać doświadczenie w walce z Arijonem Ibrahimoviciem, ale w końcu też był elementem “maszynki do mięsa” - dodano na portalu “Pianeta Empoli”. “Fantacalcio” zwróciło z kolei uwagę, że “Bereś” nieźle zaczął, ale z czasem wyglądał coraz słabiej.
Ogólnie - bez szału. Bereszyński nie może zaliczyć roku 2023 do udanych, a poza doświadczeniem trudno znaleźć racjonalny powód, by dostał powołanie. Na wahadła są inni kandydaci, w środku zawodnik Empoli zawsze prezentował się dość niepewnie.
Minuty środkowych obrońców powołanych na październikowe zgrupowanie, dane od ostatniej przerwy reprezentacyjnej:
J. Kiwior - 181/450 (40,2%)
T. Kędziora - 180/360 (50%
S. Walukiewicz - 153/270 (56,7%)
M. Wieteska - 120/390 (30,8%)
B. Bereszyński - 90/270 (33,3%)
P. Peda - 90/360 (25%)
Kto wróci do kadry?
Wnioski nie są więc optymistycznie. Probierz może być pewny właściwie tylko Kiwiora, przy innych z październikowej listy znajdziemy mnóstwo znaków zapytania. Pół biedy, gdyby chodziło o szeroką kadrę, ale mówimy tutaj o dwóch miejscach w podstawowym składzie. Sytuacja jest fatalna. Nie dziwią więc doniesienia o szukaniu alternatywy w gronie tych, którzy ostatnio nie znaleźli uznania w oczach selekcjonera. Pewniakiem do powołania (i zapewne do jedenastki) był Paweł Dawidowicz, tyle że znów doznał kontuzji.
- To już nie jest przypadek. Przed czerwcowym, październikowym i listopadowym zgrupowaniem Dawidowicz jest kontuzjowany. A my chcemy robić z niego lidera obrony reprezentacji Polski. (...) To jest przykre, smutne. To solidny obrońca, jakiego potrzebujemy, a jego nie ma - mówił Mikołaj Kruk. - Przesympatyczny człowiek, dobry obrońca, ale nie ma zdrowia i szczęścia. Trzeba szukać gdzie indziej - pytanie gdzie, bo są ciężary - dodawał nasz dziennikarz, Radosław Przybysz.
Pod lupą sztabu kadry są inne nazwiska, jak Michał Helik, Paweł Bochniewicz czy Jan Bednarek, których przewagą jest to, że grają właściwie wszystko, a to już więcej niż każdy z wyżej wymienionych. Helik i Bochniewicz zyskują też z jednego, prostego powodu: reprezentacja jeszcze ich negatywnie nie zweryfikowała. Mieli jedynie epizody. Jasne, żaden z nich raczej biało-czerwonej defensywy nie zbawi, lecz “na bezrybiu i rak ryba”. Bednarek to osobna kwestia, bo o ile regularne i nieźle oceniane występy w Championship to zaleta, o tyle reprezentacyjna przeszłość już nie. Wydaje się, że wracanie do tego, co było, nie jest właściwym kierunkiem, choć nikt nie powinien być zdziwiony ewentualnym, nagłym powrotem obrońcy Southampton do drużyny narodowej. Taki mamy klimat - dziś znalezienie więcej niż jednego pewniaka do gry w tyłach to mission impossible selekcjonera.