TOP10 transferów dekady FC Barcelony. Wzmocnienie z Chin, bramkarze z jednego okienka, twórcy wielkiego trio
Wczoraj przedstawiliśmy Wam TOP10 transferów dekady Realu Madryt, a dziś wędrujemy na drugą stronę barykady. Sprowadzenie jakich zawodników w latach 2011-2020 okazało się strzałem w dziesiątkę ze strony włodarzy FC Barcelony? Kto pozostawił po sobie przynajmniej niezłe wrażenie? Który z całkiem niedawno kupionych zawodników daje największe nadzieje na przyszłość? Zapraszamy!
Na wstępie musimy przyznać, że w przypadku “Dumy Katalonii” trudniej było o wybranie takiej dziesiątki. O ile kilku piłkarzy przyszło do naszych głów od razu, o tyle w drugiej części zestawienia trzeba było się trochę bardziej pogimnastykować. Dużo łatwiej byłoby w tym przypadku chyba o zestawienie największych transferowych niewypałów klubu z Camp Nou.
Na miejsce w naszym zestawieniu składały się m.in. takie kwestie jak: sukcesy z klubem, ogólna jakość pokazywana na boisku, cena transferu, ewentualny zysk przy późniejszej sprzedaży, a także potencjał na przyszłość.
10. Paulinho (Guangzhou Evergrande -> FC Barcelona, 40 mln euro)
Nasze zestawienie otwiera zawodnik, który spędził w stolicy Katalonii krótki, ale bardzo udany czas. Można wręcz rzec, że zaskakująco udany. Mało kto miał bowiem duże oczekiwania wobec tego transferu. Niektórzy pukali się wręcz w głowy, że “Blaugrana” sprowadza do siebie 29-letniego zawodnika z ligi chińskiej, który w przeszłości nie sprawdził się w Europie, wykładając w dodatku za niego aż 40 mln euro.
Paulinho w Barcelonie odnalazł się jednak wyjątkowo dobrze. Mimo - wydawałoby się wtedy - niewielkich inklinacji ofensywnych, obudził w sobie gen strzelca. W ciągu sezonu zdobył dla “Dumy Katalonii” dziewięć goli. Dołożył też trzy asysty. Przez przeważającą część rozgrywek był podstawowym pomocnikiem zespołu, o czym świadczy aż 49 rozegranych wówczas spotkań. Były zawodnik ŁKS-u Łódź dołożył więc całkiem niezłą cegiełkę do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii oraz krajowego pucharu. A na koniec Barcelona zarobiła na nim jeszcze 47.5 mln euro, najpierw wypożyczając, a później sprzedając go z powrotem do Guangzhou.
9. Frenkie de Jong (Ajax Amsterdam -> FC Barcelona, 86 mln euro)
W zestawieniu Realu Madryt znaleźliśmy miejsce dla jednego piłkarza, który może jeszcze nie osiągnął zbyt wiele, ale notuje dobry start i daje duże nadzieje na przyszłość (Fede Valverde). Podobnie czynimy też w tym przypadku, umieszczając na 9. miejscu Frenkiego de Jonga. Holender pokazał się światu, gdy Ajax fenomenalnie prezentował się na arenie Ligi Mistrzów. To wówczas “Duma Katalonii” postanowiła wyłożyć za niego naprawdę duże pieniądze. Płaciła jednak za jakość i młodość. A to połączenie idealne.
Holender pierwszy sezon na Camp Nou miał jeszcze przeciętny, ale w bieżącej kampanii naprawdę może się podobać. A nie jest to łatwe, gdy drużyna jako całość często prezentuje się kiepsko. Widać, że Frenkie powoli się rozkręca, nawiązując do swojej dyspozycji z Ajaxu. Jeśli dalej jego forma będzie podążać do góry, Barcelona może mieć piłkarza na długie lata. A takich w stolicy Katalonii obecnie jest niewielu.
8. Alexis Sanchez (Udinese -> FC Barcelona, 26 mln euro)
Alexis podczas swojego trzyletniego pobytu w Barcelonie nie stał się może idolem trybun, a momentami musiał nasłuchać się nawet cierpkich słów, ale nie można powiedzieć, że niczego temu klubowi nie dał. Znakomity miał zwłaszcza ostatni sezon, zwieńczony 19 golami i 12 asystami w samej tylko La Liga. Strzelał w klasykach, przyczynił się do kilku trofeów, w tym krajowego mistrzostwa, Pucharu i Superpucharu Hiszpanii oraz Klubowych Mistrzostw Świata. Pobyt w Barcelonie zakończył z bilansem 46 goli i 37 asyst w 141 meczach.
Ostatecznie plusem jest też to, że klub na nim zarobił. Z Udinese sprowadzano go za 26 mln euro, a później Arsenal zapłacił za niego “Dumie Katalonii” aż 42.5 mln euro.
7. Cesc Fabregas (Arsenal -> FC Barcelona, 34 mln euro)
Fabregas zawsze miał katalońskie serce. Grać w piłkę zaczynał przecież właśnie w Barcelonie, którą opuścił jednak jako 16-latek, by rozwijać się w Arsenalu. A że tam wyrósł na gwiazdę światowego formatu, to w stolicy Katalonii ponownie puścili do niego oczko. Latem 2011 roku Hiszpan znów stał się zawodnikiem klubu z Camp Nou.
Oczekiwania były ogromne. Czy Fabregas je spełnił? Na pewno nie zawiódł. 42 gole i 50 asyst w 150 meczach to dla środkowego pomocnika dobry bilans. Regularnie udawało się przekraczać granicę słynnego double-double.
- 2011/12 - 15 goli i 13 asyst
- 2012/13 - 13 goli i 13 asyst
- 2013/14 - 13 goli i 17 asyst
W tym czasie Barcelona zdobyła też kilka trofeów, głównie na krajowym gruncie. Hiszpan miał natomiast pecha do Ligi Mistrzów. Przychodził do klubu tuż po triumfie z 2011 roku. Odchodził rok przed wygraną z 2015 roku. Może z nim w składzie nie było to katalończykom pisane? Ostatecznie po trzech latach Fabregas odszedł do Chelsea, a Barcelona niemal w całości odzyskała pieniądze włożone w jego transfer. “The Blues” zapłacili bowiem za Hiszpana 33 mln euro.
6. Claudio Bravo (Real Sociedad -> FC Barcelona, 12 mln euro)
Mundial w Brazylii był imprezą, która wypromowała całą plejadę zawodników, głównie z Ameryki Południowej. James Rodriguez i Keylor Navas dołączyli wówczas do Realu Madryt, a ekipę zza miedzy wzmocnił Claudio Bravo, który między słupkami chilijskiej bramki wyczyniał wówczas cuda. “Duma Katalonii” wyciągnęła go z Realu Sociedad za 12 mln euro i zyskała bramkarza z najwyższej półki.
A właściwie zyskała ich dwóch, bo w podobnym czasie kontrakt podpisał też Marc-Andre ter Stegen. Panowie przez dwa lata dzielili się robotą. Chilijczyk grał niemal wszystkie mecze w lidze, Niemiec wybiegał na murawę podczas spotkań Ligi Mistrzów. I obaj prezentowali się znakomicie. Bravo przyczynił się wówczas do zdobycia przez Barcelonę dwóch mistrzostw Hiszpanii. W sezonie 2014/15 dokonał czegoś wielkiego. Zachował aż 23 czyste konta w meczach ligowych! 16 kolejnych dołożył w następnej kampanii, po czym za 18 mln euro odszedł do Manchesteru City.
5. Ivan Rakitić (Sevilla -> FC Barcelona, 18 mln euro)
Rakitić do Barcelony przychodził latem 2014 roku. Odszedł całkiem niedawno, po sześciu latach, które obfitowały głównie w duże sukcesy, choć nie zabrakło i bolesnych momentów. W ogólnym rozrachunku był to jednak dla Chorwata bardzo udany czas. Aż 310 rozegranych meczów, 35 goli, 42 asysty. Wygrana Liga Mistrzów, gdzie Rakitić zdobył bramkę na 1:0 w finałowym starciu z Juventusem. Cztery tytuły mistrza Hiszpanii, cztery Puchary i trzy Superpuchary Hiszpanii. Do tego Superpuchar Europy oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. W jego gablocie wiatr zdecydowanie nie hula.
Przez lata Chorwat stanowił o sile środka pola klubu z Katalonii. Szkoda tylko, że odszedł w takich okolicznościach. Podczas najgorszego od lat okresu dla klubu. Do tego wypuszczony za naprawdę śmieszne pieniądze (1.5 mln euro).
4. Marc-Andre ter Stegen (Borussia M’Gladbach -> FC Barcelona, 12 mln euro)
Drugi z duetu bramkarzy, którzy pojawili się w klubie latem 2014 roku. Nie kosztował fortuny, bo “tylko” 12 mln euro, a błyskawicznie zapewnił “Dumie Katalonii” spokój między słupkami. Choć początkowo, jak już wspominaliśmy, miejscem w składzie musiał dzielić się z Claudio Bravo. Chilijczyk grał na krajowym podwórku, Niemiec już w swoim pierwszym sezonie był natomiast ważnym punktem zespołu, który wygrał Ligę Mistrzów. Zachował wówczas sześć czystych kont.
Na dobre rozkręcił się wtedy, gdy Bravo odszedł do Manchesteru City. W końcu zaczął grać niemal na wszystkich frontach, stając się czołowym bramkarzem w skali całej Europy. Dziś wycenia się go na 75 mln euro. Do swojego katalońskiego CV oprócz wspomnianej Ligi Mistrzów może sobie wpisać także liczne trofea zdobyte na Półwyspie Iberyjskim. Jeden z nielicznych piłkarzy “Blaugrany’, który w tym trudnym okresie zawodzi rzadko.
3. Neymar (Santos FC -> FC Barcelona, 88.2 mln euro)
Wszyscy czekali na Neymara w Europie. Z odległej Brazylii docierały do nas informacje, nagrania, zachwyty dziennikarzy czy kibiców. W Santosie grał niesamowity chłopak, a europejskie potęgi tylko zacierały ręce, by w końcu sprowadzić go do siebie. Swego dopięła FC Barcelona. Zapłaciła nieco ponad 88 mln euro i zyskała 21-letniego piłkarza, który stworzył z Leo Messim i Luisem Suarezem słynne trio MSN, siejące postrach u rywali.
Przygoda Neymara z Katalonią potrwała cztery lata. W tym czasie Brazylijczyk rozegrał w klubie 186 spotkań, strzelając 105 goli i notując 76 asyst. Znacząco przyczynił się do triumfu w Lidze Mistrzów z sezonu 2014/15, gdy z 10 bramkami został nawet królem strzelców rozgrywek. Za jego kadencji klub z Camp Nou dwukrotnie sięgał też po mistrzostwo Hiszpanii, trzy razy po puchar kraju, raz po superpuchar, a udało się też wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata i Superpuchar Europy.
Na koniec “Blaugrana” zarobiła na nim jeszcze 222 mln euro, ale z perspektywy czasu wszyscy pewnie żałują, że związek Barcelony i Brazylijczyka wtedy się zakończył. Klub zaczął dołować, a i sam piłkarz w PSG rzadko nawiązuje do swojej najlepszej dyspozycji. Stąd niemal co okienko saga “Neymar w Barcelonie”.
2. Jordi Alba (Valencia CF -> FC Barcelona, 12 mln euro)
Jeśli jako jeden z największych klubów świata płacisz za zawodnika tylko 12 mln euro, a on zapewnia Ci na swojej pozycji spokój już przez ponad osiem lat, to znaczy, że zrobiłeś dobry interes. Tak można chyba powiedzieć o transferze Jordiego Alby, który latem 2012 roku przywędrował do stolicy Katalonii z Valencii.
Hiszpan fantastycznie wkomponował się w zespół. Chociaż w teorii zajmuje pozycję na boku obrony, podobać może się zwłaszcza w swoich poczynaniach ofensywnych. Hasa po całej szerokości boiska, jest nieustępliwy w bojach obronnych, a później stwarza ogromne zagrożenie swoimi zapędami pod bramkę rywala. Od momentu przyjścia do Barcelony co sezon rozgrywa po kilkadziesiąt spotkań. Jest praktycznie niezastąpiony. Na katalońskim koncie ma dziś 348 meczów, 17 goli i aż 71 asyst. Był ważnym ogniwem zespołu, który wygrywał Ligę Mistrzów, pięć mistrzostw Hiszpanii, po cztery krajowe puchary i superpuchary oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. W szczytowym momencie wyceniano go na 70 mln euro. Dziś na 30, choć na karku ma już 31 lat. Światowa czołówka na swojej pozycji.
1. Luis Suarez (Liverpool FC -> FC Barcelona, 81.72 mln euro)
And the winner is… Luis Suarez. Nie mogło być inaczej. W tym przypadku Barcelona musiała wykosztować się trochę bardziej, ale zdecydowanie było warto. Urugwajczyk już w Liverpoolu potwierdził swoją klasę, dlatego “Duma Katalonii” nie kupowała raczej kota w worku, choć nigdy nie wiadomo, czy zawodnik przełoży znakomitą dyspozycję na inną ligę, inny zespół. Urugwajczyk przełożył, a nawet dołożył coś więcej.
Jego statystyki są fenomenalne. W 283 meczach strzelił dla Barcelony 195 goli i dołożył 113 asyst. Miał więc bezpośredni udział przy 308 bramkach! Punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej dopisywał sobie częściej niż raz na mecz. Przez długi czas był chyba najlepszą “9” na świecie. W sezonie 2015/16 w samej La Liga zdobył 40 bramek! A przecież dorobkiem musiał dzielić się z kosmicznym Leo Messim. Między innymi stąd tylko jeden tytuł króla strzelców na hiszpańskim podwórku.
Z “Dumą Katalonii” Suarez zdobył całą masę trofeów. W tym to najważniejsze - Ligę Mistrzów. Niesmak budzi tylko jego pożegnanie z klubem. Ale to już wina samej Barcelony, która wypchnęła go do Atletico za darmo. Tam "El Pistolero" póki co radzi sobie bardzo dobrze.