To dlatego Timo Werner nie zagra w Liverpoolu. "Trzy tygodnie temu jego umysł był na Anfield Road"
Timo Werner niebawem zostanie piłkarzem Chelsea. Portal "The Athletic" twierdzi, że Niemiec nie trafił do Liverpoolu głównie ze względów finansowych.
"The Reds" długo uchodzili za faworytów do pozyskania 24-latka. Werner był bardzo zainteresowany przenosinami na Anfield Road. - Niecałe trzy tygodnie temu jego umysł był w Liverpoolu - pisze "The Athletic". Portal podkreśla, że piłkarza do transferu namawiał Juergen Klopp, który wiele razy z nim rozmawiał.
Niemiecki szkoleniowiec nie był równie przekonywujący w rozmowie ze swoimi szefami. Gdy poprosił o sprowadzenie Wernera, spotkał się z odmową. Liverpool w obliczu niepewnej sytuacji finansowej po pandemii koronawirusa nie chce wydawać zbyt wiele. Tym bardziej, że Werner na początku przyszłego sezonu miał być jedynie rezerwowym. Do pierwszej jedenastki wkroczyłby dopiero na początku 2021 roku, gdy ma się odbyć Pucharu Narodów Afryki. Jeśli turniej nie zostanie przełożony, Liverpool zapewne wyśle na niego Sadio Mane i Mohameda Salaha.
Lider Premier League miał więc inny plan na pozyskanie Wernera - chciał przeczekać do lata 2021 roku. Wtedy niemiecki napastnik miałby kosztować już tylko 40 mln euro. Z oczywistych względów takim rozwiązaniem nie był zainteresowany Lipsk, który potrzebuje pieniędzy na realizację swoich planów.
"The Athletic" twierdzi, że transferu Wernera do Liverpoolu nie udaremniły powody sportowe. Reprezentant Niemiec był bowiem doceniany nie tylko przez Kloppa, ale też przez skautów "The Reds". Przedstawiciele klubu ocenili, że piłkarz RB Lipsk ma większy potencjał od Jadona Sancho i Kaia Havertza.
Chelsea zapłaci za Wernera 60 mln euro - tyle wynosi klauzula odstępnego zapisana w jego kontrakcie z Lipskiem. Piłkarz z nowym klubem ma się związać pięcioletnią umową.
Niemiec w tym sezonie wystąpił w 40 meczach Lipska we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 31 goli i dwanaście razy asystował przy trafieniach kolegów z drużyny.