Tak gra najlepszy duet w Europie. Bardziej odpowiedni partner niż Lewandowski znaleziony, perfekcyjna symbioza

Tak gra najlepszy duet w Europie. Bardziej odpowiedni partner niż Lewandowski znaleziony, perfekcyjna symbioza
ANP/SIPA USA/PressFocus
Topowy skrzydłowy i prawdopodobnie najlepszy napastnik świata to para, którą chciałby mieć każdy klub. W Bayernie Monachium marzenie stało się rzeczywistością. Leroy Sane i Harry Kane są dziś bezkonkurencyjnym duetem na mapie piłkarskiej Europy.
O piorunującym wejściu Harry’ego Kane’a do Bundesligi mówi się niemal w każdym tygodniu. Kapitan reprezentacji Anglii hurtowo strzela gole, dokłada do tego asysty i prawdopodobnie zaatakuje historyczny rekord Roberta Lewandowskiego. Nie można jednak pominąć wpływu napastnika na pozostałych zawodników Bayernu. Kane indywidualnie osiąga fantastyczne rezultaty, pomagając jednocześnie w rozwoju całego kolektywu. Najwięcej na tej współpracy zyskuje Leroy Sane. W poprzednich sezonach Niemiec był piłkarzem, którego charakteryzowały liczne wzloty i bolesne spadki formy. Teraz ustabilizował swoją grę i został częścią najskuteczniejszego duetu w pięciu topowych ligach Europy.
Dalsza część tekstu pod wideo

There’s a new sheriff in town

Transfer Harry’ego Kane’a niewątpliwie sprawił, że Bayern znów zyskał lidera ofensywy. Poprzedni sezon pokazał, że klub z takimi aspiracjami nie może funkcjonować bez klasowej “dziewiątki”. Próba rozłożenia akcentów ofensywnych na większą liczbę graczy okazała się błędem, za który monachijczycy zapłacili wysoką cenę. Gdyby nie pamiętna wpadka Borussii Dortmund w ostatniej kolejce, podopieczni Thomasa Tuchela mogli nawet zakończyć rozgrywki bez żadnego trofeum. Coś takiego bywa rzadkością w stolicy Bawarii. Nic dziwnego, że po raz pierwszy w historii “Die Roten” zdecydowali się zapłacić niemal dziewięciocyfrową kwotę za jednego piłkarza. Przy czym już teraz Kane spłaca się praktycznie każdym występem.
Jedna z niewielu niewiadomych w przypadku zakupu Anglika dotyczyła jego koegzystencji z innymi graczami linii ataku. Jeśli spojrzymy wyłącznie na liczby 30-latka, można by odnieść wrażenie, że kompletnie zmonopolizował on formację ofensywną. Dorobek 21 goli i siedmiu asyst przy 1348 rozegranych minutach wydaje się czystym szaleństwem. W meczach ligowych notuje on udział średnio przy dwóch bramkach w każdej kolejce ligowej. Ale na największy podziw zasługuje fakt, że jego indywidualne zdobycze idą w parze z rozwojem pozostałych napastników. Szczególnie widać to na przykładzie współpracy Kane’a z Leroyem Sane. Tandem ten sieje postrach wśród kolejnych rywali Bayernu. Z takim duetem Bawarczycy właściwie do każdego meczu przystępują z wydatną zaliczką bramkową. W tym sezonie obaj asystowali sobie nawzajem przy siedmiu golach. Żadna inna dwójka piłkarzy w Europie nie jest tak skuteczna. InSane, jakby to powiedzieli Brytyjczycy.
- Współpraca Kane'a z Sane? Bardzo pomaga to, że Leroy płynnie posługuje się językiem angielskim, to zdecydowanie ułatwia komunikację. Na początku sezonu powiedziałem już, że Harry ze względu na swój charakter spowoduje, że wszyscy piłkarze dookoła będą lepiej funkcjonować. Harry robi to, co potrafi najlepiej, a Leroy jest w świetniej formie. Jego mowa ciała i nastawienie są odpowiednie. W tej chwili obaj doskonale bawią się na boisku - powiedział Tuchel cytowany przez "Daily Mail".

O dwóch takich, co skradli show

Leroy Sane potrzebował do pomocy zawodnika, którego będzie “karmił” swoimi podaniami. W poprzednim sezonie Eric Choupo-Moting robił, co mógł, ale nigdy nie był w stanie zaoferować gry na miarę najlepszych napastników świata. Z kolei Harry Kane wydaje się wręcz stworzony do gry u boku skrzydłowego z taką charakterystyką. Wychowanek Schalke zaczyna większość akcji przy linii bocznej, ale w dalszej fazie lubi operować bliżej pola karnego. Idealnie sprawdza się zatem system, w którym Anglik schodzi nieco głębiej, wyciąga stoperów ze strefy i przygotowuje miejsce do zagospodarowania pod bramką rywali. Taki styl gry nie jest trudny do rozszyfrowania, ale zrozumienie teorii jest czymś innym niż znalezienie praktycznego sposobu na zatrzymanie liderów Bayernu. Kane dysponuje zbyt dobrym przeglądem pola i wizją, aby móc wyłączyć go z gry. Z kolei Sane potrafi z gigantyczną łatwością generować zagrożenie w ofensywie. W tym sezonie ligowym ma on najwięcej kontaktów z piłką w polu karnym przeciwników, a pod względem modelu oczekiwanych bramek ustępuje jedynie rasowym snajperom, czyli Kane’owi, Victorowi Boniface i Serhou Guirassy’emu.
- W naszym stylu gry bardzo ważne jest, aby mieć prawdziwą "dziewiątkę". Ale Harry jest nie tylko rasowym napastnikiem, potrafi też zejść głębiej, wtedy odpowiednio wymieniamy się pozycjami. Uwielbiam wbiegać w linię ataku, a z Harrym funkcjonuje to znakomicie, z biegiem czasu będziemy się jeszcze lepiej rozumieć. Bardzo dobrze wpasował się do zespołu także ze względu na to, jakim jest człowiekiem. To wielki profesjonalista, który twardo stąpa po ziemi. Wydaje się normalnym facetem - skomentował Sane cytowany przez portal Bundesligi. - Moja współpraca z Harrym układa się znakomicie. To bardzo inteligentny piłkarz, wie, w jaki sposób się poruszać. Jego obecność w składzie jest dobra dla całej drużyny, w tym dla mnie - dodał na antenie "Sky Sports".
Obecność Kane’a w największym stopniu wpłynęła na postęp skrzydłowego. Już na tym etapie sezonu strzelił osiem goli w Bundeslidze, co stanowi jego najlepszy wynik w barwach “Die Roten”. Do tego wskaźnik oczekiwanych asyst na 90 rozegranych minut wzrósł z poziomu 0,23 do 0,50. Portal “Opta” wyliczył, że 27-latek jest jedynym piłkarzem w pięciu najlepszych ligach Europy, który w bieżących rozgrywkach ma na koncie minimum po 25 udanych dryblingów, wykreowanych szans i strzałów celnych. Przy czym wreszcie duża liczba uderzeń realnie przekłada się na pomoc drużynie. W minionych latach skrzydłowy potrafił irytować nieskutecznością, a czasem wręcz niechlujnością w podbramkowych sytuacjach. Według modelu “Understat” w trzech poprzednich sezonach ligowych wygenerował on 25,7 oczekiwanych goli, ale padło z tego jedynie 21 trafień. Teraz zdobył osiem bramek przy xG na poziomie 6,17. A wliczając Ligę Mistrzów, aż przy czterech golach asystował mu nie kto inny, ale właśnie Harry Kane. Anglik osobiście bije rekordy i pisze historię na nowo, jednak przy tym wszystkim nie zapomina o pomocy partnerom.
- Leroy dysponuje kapitalną szybkością i wyjątkową siłą. Jest prawdopodobnie naszym najlepszym zawodnikiem w tym sezonie, jest fantastyczny. Bardzo wiele dla nas znaczy ze względu na swoje umiejętności. Dziś ponownie zaliczył do mnie dwie asysty, co jest wspaniałe. Mam nadzieję, że utrzymamy nasze połączenie - przyznał uradowany Kane po wygranym spotkaniu z Heidenheim, w którym wykorzystał dwa podania Sane.
- Leroy jest w bardzo dobrej formie, to jeden z najlepszych skrzydłowych świata. Z kolei Kane... każdy zna jego zalety. Po prostu pokazuje nam tutaj, co potrafi. Mam nadzieję, że utrzymamy ten poziom - stwierdził Jamal Musiala w rozmowie z portalem "Sport1".

Lepiej niż z “Lewym”

Sane naturalnie nie po raz pierwszy ma okazję grać w Bayernie z czołowym napastnikiem. Trafił on przecież na Allianz Arenę, kiedy Robert Lewandowski był w prawdopodobnie życiowej formie. W ciągu dwóch lat wspólnej gry Niemiec skrzydłowy notował pojedyncze asysty do “Lewego”, ale nigdy nie wytworzyła się między nimi tak wyraźna nić porozumienia. Częściej można było odnieść wrażenie, że obaj funkcjonują w swoich odrębnych światach. Niemieckie media wyraźnie podkreślają nawet, że obaj panowie po prostu za sobą nie przepadali. Lewandowskiemu miała przeszkadzać decyzyjność kolegi, a Sane rzekomo irytował się z powodu frustrujących reakcji “dziewiątki”. Zgodnie z tymi doniesieniami relacja Polaka z Niemcem nie umywa się do symbiozy obecnego duetu mistrzów Niemiec.
- Harry Kane i Leroy Sane funkcjonują w doskonałej harmonii, w przeciwieństwie do relacji Sane z Robertem Lewandowskim, która była dość napięta - informował Christian Falk, ceniony dziennikarz "Bilda". - Wszyscy zawodnicy Bayernu są pod wrażeniem Harry'ego Kane'a, jego niezachwianej pewności siebie i pokory. Źródło zbliżone do szatni klubu mówi nam, że dla Kane'a najważniejsze jest zwycięstwo drużyny, a w przypadku Roberta Lewandowskiego zawsze odnosiło się wrażenie, że robi to dla siebie, a nie dla klubu - opisał Raphael Honigstein z portalu "The Athletic". - Oprócz bramek i asyst Harry Kane wnosi większą wartość do zespołu niż Robert Lewandowski. Wielu kolegów z drużyny docenia, że reprezentant Anglii nie jest egoistą. Jest to szczególnie widoczne w przypadku Leroyem Sane, który stworzył z nim bardzo bliską i harmonijną relację, inną niż z Robertem Lewandowskim, który zwłaszcza pod koniec pobytu w Bayernie często narzekał na nieudane akcje kolegów. Sane oraz inni zawodnicy Bayernu byli zirytowani egoistycznym zachowaniem Lewandowskiego - dodał Kerry Hau z portalu "Sport1".
Oczywiście nigdy nie dowiemy się, w jakim stopniu powyższe rewelacje pokrywają się z prawdą. Na pewno dziennikarzom zbliżonym do Bayernu zależy na tym, aby podkreślać obecnie wyższość Kane’a nad Robertem Lewandowskim i chwalić wymianę “dziewiątek”, którą dokonano z rocznym opóźnieniem. Niezależnie jednak od mitycznej atmosfery w szatni, na pierwszy rzut oka widać, jak dobrze Anglik odnalazł się w nowym środowisku. Przy zachowaniu obecnego tempa zdobędzie on Złotego Buta, wygra króla strzelców Bundesligi i pobije rekord “Lewego”. A co najważniejsze, zrobi to u boku Leroya Sane, z którego osobiście uczynił znacznie lepszego piłkarza.

Przeczytaj również