Szalone historie: Zabójczy gol, czyli smutna historia Andresa Escobara
Kolumbia w latach 90. była krajem pogrążonym w biedzie i w chaosie, a władze w niej należały przede wszystkim do ludzi stojących na czele świata przestępczego. Kraj ten posiadał też bardzo solidną reprezentację piłkarską i wiązał olbrzymie nadzieje z mundialem w 1994 roku w Stanach Zjednoczonych. Niestety, "Los Cafeteros" zawiedli oczekiwania swoich rodaków, a jeden z piłkarzy przypłacił to własnym życiem.
Atletico Nacional Medellin to klub, który w latach 80. został kupiony przez najbardziej znanego południowoamerykańskiego gangstera, Pablo Escobara i miał służyć mu m.in. do prania brudnych pieniędzy, pochodzących ze sprzedaży narkotyków. Kolumbijczyk wiedział, że taka inwestycja nie wzbudzi wielkich podejrzeń, ponieważ od dawna był znany jako kibic futbolu.
Od roku 1990 w Atletico Nacional występował obrońca, który nazywał się tak samo, jak zarządca klubu, choć nie był z nim spokrewniony. Andres Escobar należał do złotego pokolenia reprezentacji Kolumbii, która w 1994 roku celowała w najwyższe laury na amerykańskim mundialu.
Po śmierci Pablo Escobara władza nad światem przestępczym w Kolumbii przeszła w ręce innych karteli. Jeden z tych najbardziej znaczących był tak pewny awansu Kolumbii do drugiej rundy Mistrzostw Świata, że postawił na to ogromną sumę pieniędzy.
W drugim meczu fazy grupowej przeciwko Stanom Zjednoczonym, Andres Escobar zdobył samobójczą bramkę, która miała znaczący wpływ na to, że Kolumbijczycy po dwóch spotkaniach mieli na koncie zero punktów i stracili szansę na awans.
Reprezentacja Kolumbii opuściła Mundial już po fazie grupowej ku wielkiemu rozczarowaniu wszystkich rodaków. Andres Escobar po tym turnieju napisał felieton dla magazynu "El Tiempo", w którym chciał pocieszyć zawiedzionych kibiców.
- Życie się na tym nie kończy. Musimy patrzeć w przyszłość. Nieważne, jak będzie ciężko, musimy stanąć na nogi. Chciałbym podziękować kolegom z reprezentacji, to było niezwykle ważne i cenne doświadczenie. Widzimy się już wkrótce. Bo życie nie kończy się dziś - napisał Escobar.
Mecz ze Stanami Zjednoczonymi miał miejsce 22 czerwca, a już 2 lipca tego samego roku piłkarz został zastrzelony w pobliżu jednego z klubów w Medellin, do którego wybrał się wraz z przyjaciółmi.
Zabójca oddał w jego kierunku sześć strzałów, przy każdym wypowiadając słowo: "Gol". Kiedy obrońca zdobył bramkę samobójczą, kolumbijski komentator wypowiedział ten wyraz dokładnie sześć razy. Jeden z towarzyszy mordercy miał krzyknąć do konającego zawodnika: “Dziękujemy za samobója”.
Śmierć piłkarza wywołała w Kolumbii prawdziwy szok. Na jego pogrzebie pojawiło się aż 120 tysięcy osób. W 2002 roku w Medellin odsłonięty został pomnik ku pamięci Andresa Escobara. Założona została również fundacja pomagająca dzieciom z biednych rodzin pod jego patronatem.
W cyklu "Szalone historie" prezentujemy niesamowite i niecodzienne zdarzenia sportowe, obok których nie sposób przejść obojętnie
Cezary Krzyżak