Tak Paweł Wąsek stracił szansę na występ w Lillehammer! "Głupia sytuacja, sorry, nara"
Paweł Wąsek z kuriozalnego powodu nie mógł wystąpić w pierwszej serii konkursu w Lillehammer. 24-latek opowiedział o szczegółach na antenie stacji "Eurosport".
Wąsek bez żadnych problemów przebrnął przez kwalifikacje przed niedzielnym konkursem. Polak zajął 23. miejsce.
Ostatecznie jednak nie wystąpił on w pierwszej serii. Powodem nieobecności był zgubiony sprzęt, o czym szerzej informowaliśmy TUTAJ.
Wąsek zdradził, że jeden z pracowników obsługi odesłał jego plecak na dół skoczni. Do całej sytuacji doszło, kiedy skoczek poszedł skorzystać z toalety.
- Sprawa wygląda tak, że do góry jedziemy ubrani w takie "teletubisie", które nas ogrzewają i w normalnych butach, a w plecakach mamy buty skokowe, wkładki i rękawiczki, w których skaczemy. Mamy domek, w którym się przebieramy już w buty skokowe. Jak tam dotarłem, to rozebrałem tego "teletubisia", odłożyłem plecak i poszedłem do toalety. Wracając z toalety, zauważyłem, że mojego plecaka nie ma - opowiedział Wąsek na antenie "Eurosportu".
- Ktoś z obsługi uznał, że jak nie ma nikogo przy plecaku, to znaczy, że go można wysłać na dół. Wysłali plecak z butami na dół, ja poleciałem szybko na wyciąg, ale już nie zdążyłem go wziąć. Polecałem do kontrolera u góry, żeby to zgłosić, czy ktoś może mi dostarczyć plecak do góry i żebym mógł skoczyć potem. Ale jury uznało, że tylko jeśli zdążą mi przywieźć plecak, to mogę skoczyć w swojej kolejności. Później już nie dano mi skoczyć - kontynuował skoczek.
Wąsek jest niezadowolony z takiego obrotu spraw. 24-latek podkreślił, że przez błąd innej osoby odebrano mu szansę sportowej rywalizacji. Sędziowie nie zgodzili się na to, aby oddał on swój skok poza kolejnością.
- Głupia sytuacja, bo nie była to moja wina, a nikt nie chciał mi w tym pomóc. Uznali, że jak nie zdążę, to sorry, nara. Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, mam nadzieję, że ostatni. Mam nadzieję, że ta sytuacja pokaże, że przepisy powinno się zmienić, że jeśli dzieją się rzeczy, które nie są zależne od nas, to jest możliwość skoczenia na końcu serii. Żeby koniec końców można było rywalizować. Jak się dzieją takie rzeczy, to trochę mogliby nam pomóc, w końcu przyjeżdżamy wiele kilometrów na te zawody, szykujemy się do nich, masa pieniędzy idzie na to, a przez takie głupoty potem nie możemy wystartować - dodał Wąsek.