Problem Lecha Poznań na kluczowej pozycji. Piłkarz odrzucił ofertę nowego kontraktu. "Ma lepsze propozycje"
Do końca sezonu zostało pięć spotkań i to moment, kiedy dyrektorzy sportowi i kluby myślą o budowie kadry na kolejne rozgrywki. Nie inaczej jest w Lechu Poznań.
W drużynie jeszcze obecnych mistrzów Polski jest kilka palących pozycji do pilnego wzmocnienia, ale dzisiaj pochylimy się nad tematem napastników. W klubie obecnie jest ich trójka, czyli Mikael Ishak, Filip Szymczak i Artur Sobiech. Co ciekawe, władze Lecha nie miałyby nic przeciwko, aby w następnym sezonie funkcjonowała ona w takim samym kształcie.
Sobiech odrzucił kontrakt
Z końcem sezonu wygasa umowa Artura Sobiecha, strzelca gola na wagę remisu w meczu z Radomiakiem Radom. Władze Lecha w kwietniu zaproponowały 32-letniemu napastnikowi nowy kontrakt, który miałby obowiązywać na kolejny sezon. Jak udało nam się dowiedzieć, napastnik "Kolejorza" odrzucił tę ofertę.
Dlaczego? Jest kilka powodów. Pierwszy - finansowy. Sobiech obecnie zarabia ok. 70-80 tysięcy złotych miesięcznie. Według nowej umowy w kolejnym sezonie miałby otrzymywać połowę tej kwoty. Zawodnik nie przystał na takie warunki.
Wielu kibiców może się zdziwić, bo przecież Sobiech przez większość dwuletniego pobytu w Poznaniu swoją formą sportową nie dawał przesłanek, że zasługuje na nowy kontrakt. Przecież dopiero w meczu z Zagłębiem Lubin (1:2 - 19 lutego) pierwszy raz wyszedł na boisko w wyjściowym składzie w meczu ligowym. I nawet strzelił gola, bo do tego momentu nie potrafił w lidze oddać celnego strzału na bramkę rywali. Co prawda grał mało, ale ta statystyka chluby i tak mu nie przynosiła.
Po drugie, Sobiech odrzucił ofertę Lecha, ponieważ na stole ma trzy lepsze finansowo propozycje, między innymi z Turcji, gdzie jest dobrze pamiętany. Przed przyjściem do Poznania, w sezonie 2020/21 grał w Karagümrük, dla którego w 34 meczach ligowych strzelił dziewięć goli i zaliczył dwie asysty.
Sam napastnik zdaje sobie sprawę, że w Turcji zarobi więcej niż w Lechu i to być może jego ostatnia szansa w karierze na wysoki kontrakt. Na dzisiaj ta opcja jest więc bardziej prawdopodobna, niż jego pozostanie w klubie.
A dlaczego Lech w ogóle chciał go zostawić w zespole? Sobiech to bardzo pozytywna postać, jeden z najbardziej lubianych zawodników w szatni. Dobrze odnajduje się w drużynie i co najważniejsze, nigdy nie narzekał na swoją pozycję i czas gry, jaki dostawał od Macieja Skorży czy Johna van den Broma (to na prośbę Skorży Sobiech trafił do Lecha). Ale to też nie oznacza, że odpuścił walkę o skład. W zeszłym sezonie miał spore problemy zdrowotne, dlatego stracił prawie całą rundę wiosenną. W Lechu łącznie rozegrał 34 mecze, strzelając cztery gole. W tym sezonie trzy razy wychodził w podstawowym składzie i zawsze wtedy trafiał do siatki (Zagłębie Lubin, Fiorentina i Radomiak).
- Jeśli chodzi o Sobiecha, to wiemy, że jest dobrym napastnikiem. Ma godnego rywala w walce o skład, ale kiedy dostaje szanse, to potrafi ją wykorzystać. Kiedy "9" strzela gole, to dobre wykonuje swoją pracę - komplementował po meczu z Radomiakiem Sobiecha John van den Brom.
"Kolejorz" z kolei, wiedząc, że potrzebuje Polaków do drużyny ze względu na limity obcokrajowców, zaczął robić podchody pod Łukasza Zwolińskiego z Lechii Gdańsk, któremu z końcem sezonu również wygasa kontrakt. Tutaj jednak o konkretach nic jeszcze nie słyszeliśmy.
Szymczak wraca do zdrowia. Ishak ma problemy
A co z pozostałymi napastnikami? Kontuzjowany Filip Szymczak na początku kwietnia przeszedł operację artroskopii kolana. Jak słyszymy - i widzimy - rehabilitacja przebiega zgodnie z planem i zawodnik będzie gotowy na start nowego sezonu.
Gorzej wygląda sytuacja z Mikaelem Ishakiem, co może martwić kibiców Lecha Poznań. Szwed nie jest w najlepszej formie zdrowotnej i z naszych informacji wynika, że do końca sezonu raczej będzie oszczędzany przez Johna van den Broma. W poniedziałek kapitan zespołu na własną prośbę został w Poznaniu i nie pojechał z drużyną do Radomia. Dodajmy, że dla Ishaka obecny sezon jest najdłuższym w karierze. W tym sezonie rozegrał już 43 mecze (3275 minut), w których strzelił 20 goli i zaliczył dziewięć asyst.