"Ciężko będzie to powtórzyć". Były reprezentant Polski poruszony sukcesami siatkarzy
Daniel Pliński skomentował wielki sukces polskich klubów, które awansowały do siatkarskiej Ligi Mistrzów. Były reprezentant przyznał, że większe wrażenie zrobiła na nim postawa ZAKSY.
W tegorocznym finale Ligi Mistrzów siatkarzy zagrają dwa polskie zespoły. Po jednej stronie Jastrzębski Węgiel, po drugiej zaś ZAKSA, która rozprawiła się z dwoma gigantami ligi włoskiej.
Osiągnięcia kędzierzynian zrobiły duże wrażenie na Danielu Plińskim, byłym reprezentancie Polski. W rozmowie ze "Sport.pl" zwrócił on uwagę na trudną drogę zespołu z PlusLigi.
- Powiedzmy, że droga Jastrzębskiego Węgla była trochę łatwiejsza. Nie ujmując niczego tej drużynie, bo dzięki swojej grze awansowała do tego finału. Ale ZAKSA musiała najpierw ograć Trentino, z którym przegrała wcześniej dwukrotnie w fazie grupowej, a potem czekała na nią Perugia - stwierdził.
- To, co zrobili kędzierzynianie, to wielka sprawa. Pokonali dwóch siatkarskich gigantów z Włoch. Myślę, że ciężko będzie powtórzyć taki sukces, tj. awansować polskiemu zespołowi trzy razy z rzędu do finału LM. To jest wielki wyczyn. Szacunek dla obu polskich zespołów, ale ZAKSA co roku ostatnio zadziwia Europę i świat. Musimy się cieszyć, że mamy taki zespół w naszej lidze - przekonywał.
- Powiem szczerze, że bardzo kibicowałem trenerowi Tuomasowi Sammelvuo. Był na początku w bardzo ciężkiej sytuacji. Drużyna została bardzo mocno osłabiona. Odszedł Kamil Semeniuk, a w jego miejsce nie został wtedy sprowadzony żaden gracz, który choć trochę byłby go w stanie zastąpić. Ale trener cały czas wierzył i dawał swoim zawodnikom wsparcie, nawet jak nie szło. Za każdym razem dawał tej drużynie impuls. Oczywiście, te klocki zostały poukładane, gdy do zespołu dołączył Bednorz, ale naprawdę od początku kibicowałem temu trenerowi, bo widziałem, ile wkłada w to serca, ile ma w sobie pasji. Bardzo się więc cieszę. To też pokazuje, jaka nasza liga jest mocna. Musimy to ciągle powtarzać, bo nie ma w tym przypadku, że polska drużyna kolejny raz zagra w finale. A teraz dodatkowo z innym krajowym zespołem. To jest niesamowity wyczyn - podsumował.
Pliński skomentował również potencjalne przeniesienie finału Ligi Mistrzów do Polski. Przypomnijmy, że taki scenariusz jest możliwy w związku z odpadnięciem włoskich drużyn. Sam 44-latek uważa jednak, że na takie kroki jest już za późno.
- A jak awansują dwa tureckie kluby, to przenosimy finał do Turcji? Nie no, trzeba zachować powagę. Powtórzę, fajnie, gdyby to spotkanie było w Polsce, gdyby tak było ustalone trzy miesiące temu - ocenił.