TOP10 transferów dekady Realu Madryt. Grosze za legendy, fortuna za wielbiciela golfa
Zanim uraczymy Was całą masą podsumowań tego jakże zwariowanego roku, który powoli zmierza do końca, weźmiemy pod lupę trochę dłuższy odcinek czasu. Dokładnie całą - także finiszującą - dekadę. Na początek cykl dotyczący tego, co kręci chyba wszystkich fanów futbolu. Transfery! A dokładnie te, które europejskim potęgom udały się w ciągu ostatnich dziesięciu lat najbardziej. Na odcinek pierwszy zaprasza Real Madryt!
Chodzi oczywiście o transfery do klubu, dokonane między 1 stycznia 2011 roku i 31 grudnia 2020 roku. A że ten drugi dzień zbliża się już nieubłaganie, możemy rozpocząć tego typu podsumowania. Okienko transferowe i tak jest póki co zamknięte.
W kryteriach staraliśmy się znaleźć złoty środek. Przede wszystkim chodziło tu o jakość, jaką dany zawodnik dał klubowi. O sukcesy, których był - lub jest - udziałem. Ale też o stosunek ceny do owej jakości. Za najbardziej udaną transakcję można bowiem chyba uznać taką, która nie pochłonęła prawdziwej fortuny, a przyniosła znakomite rezultaty.
Wybraliśmy więc 10 najbardziej udanych transferów Realu Madryt. W najbliższym czasie naszej analizie poddamy też inne kluby z europejskiej czołówki. Zapraszamy już teraz, a póki co zachęcamy do podzielenia się swoimi wrażeniami w komentarzach. Zgadzacie się? Może kogoś zabrakło? Kto powinien wylądować na innym miejscu? Dajcie znać!
10. Federico Valverde (CA Penarol -> Real Madryt, 5 mln euro)
Przy obsadzie tego miejsca mieliśmy niemały problem. Valverde to bowiem wciąż madrycki świeżak. Póki co w barwach “Królewskich” rozegrał tylko 80 spotkań. Mamy jednak przekonanie graniczące z pewnością, że liczba ta będzie zwiększać się przez długie lata. Valverde przeszedł do Realu już w 2016 roku. Urugwajskiemu Penarolowi zapłacono wówczas 5 mln euro, a więc żadną fortunę. Urodzony w Montevideo pomocnik najpierw grał jeszcze dla zespołów młodzieżowych, był też wypożyczony do Deportivo, ale później stopniowo wprowadzano go do pierwszej drużyny ekipy z Santiago Bernabeu.
I już w poprzednim sezonie dołożył ogromną cegłę do zdobycia przez “Królewskich” mistrzostwa Hiszpanii. Zagrał w 33 ligowych meczach, strzelając dwa gole i notując pięć asyst, ale to nie liczby najbardziej świadczą o jego jakości. W wielu meczach jest po prostu liderem środka pola, a przecież Zinedine Zidane wciąż ma do dyspozycji Toniego Kroosa, Casemiro oraz Lukę Modricia. Od dłuższego czasu to któryś z nich musi rozpoczynać mecze na ławce. Bo pozycja Urugwajczyka - o ile nie ma problemów ze zdrowiem - jest niepodważalna.
9. Isco (Malaga CF -> Real Madryt, 30 mln euro)
Isco przychodził do Madrytu w lipcu 2013 roku. Kilka miesięcy temu stuknęło mu więc już siedem lat na Santiago Bernabeu. Kawał czasu. To historia inna niż w przypadku Valverde. Za Hiszpana zapłacono większe pieniądze. W tamtym momencie był też już piłkarzem, który zdążył pokazać się w Maladze ze znakomitej strony. Płacono więc za praktycznie gotowy produkt. Nie taki do konkretnego oszlifowania.
Z perspektywy czasu wydaje się chyba, że nadzieje z nim wiązane były większe. Potrafił wskakiwać na poziom nieosiągalny dla większości piłkarzy, ale równie często znikał. Mówiono o jego nieprawdopodobnym potencjale, który jednak uwalniał zbyt rzadko. Miewał w Madrycie sezony bardzo dobre, jak choćby ten pierwszy (11 goli, 9 asyst), zwieńczony wygraniem Ligi Mistrzów, czy później 2016/17, gdy w samej tylko La Liga zanotował 10 bramek i 8 asyst, ale zazwyczaj pozostawał jakiś mały niedosyt. Poprzednie dwie kampanie miał już natomiast bardzo słabe. Szanse dostawał głównie z ławki, rzadko dając drużynie jakiś impuls.
Ale z Realem osiągnął już wszystko, co mógł. I nikt mu tego nie zabierze. Czterokrotny triumf w Lidze Mistrzów, dwa mistrzostwa Hiszpanii, Puchar Hiszpanii, dwa Superpuchary kraju, trzy Superpuchary Europy, czterokrotne zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Świata. Trochę się tego nazbierało.
8. Marco Asensio (RCD Mallorca -> Real Madryt, 3.5 mln euro)
Sam ruch Realu trzeba ocenić jako prawdziwy majstersztyk. W lipcu 2015 roku “Królewscy” wyciągnęli wtedy 19-letniego Hiszpana za frytki, bo tak trzeba nazwać w tym przypadku kwotę 3.5 mln euro. Trzy lata później Asensio był już wart 90 mln euro.
Niedługo po transferze do Realu został jeszcze wypożyczony na rok do Espanyolu. I był to strzał w dziesiątkę. Już tam oglądało się go z wielką przyjemnością. A po powrocie do Madrytu wcale nie było gorzej. Najpierw jeszcze w roli zmiennika, później już zawodnika pierwszego składu. Niektórzy byli nim tak zachwyceni, że wróżyli mu nawet ogrzewanie się w blasku Złotej Piłki. Chociaż nigdy nie notował wybitnych liczb, jego wartość rosła, a w stolicy Hiszpanii chciano budować na nim przyszłość. W końcu nawet dziś Asensio to “tylko” 24-latek. Z drużyną dwukrotnie zdobył Ligę Mistrzów, strzelając nawet gola w finale z Juventusem. Triumfował też w kilku innych rozgrywkach.
Wszystko szło zgodnie z planem. Aż do momentu, gdy podczas jednego z letnich meczów towarzyskich zerwał więzadła w kolanie. Wrócił po prawie roku w najlepszy z możliwych sposobów. Wszedł na kilkanaście minut spotkania z Valencią, zdobywając przepiękną bramkę. Dołożył też asystę. Ale później rzadko potrafił nawiązać do swojej formy sprzed kontuzji. Miejmy nadzieję, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Bo potencjał ma ogromny.
7. Dani Carvajal (Bayer 04 -> Real Madryt, 6.5 mln euro)
Nieco inny przypadek, bo Carvajal to wychowanek Realu, który spędził w nim niemal całą dotychczasową karierę. No właśnie. Niemal. W lipcu 2012 roku “Królewscy” sprzedali go bowiem do Bayeru Leverkusen za 5 mln euro, ale zastrzegli sobie prawo do pierwokupu Hiszpana w ciągu trzech najbliższych lat. Na taki ruch zdecydowali się już rok później. Zapłacili więc “Aptekarzom” 5 mln euro i Carvajal wrócił na stare śmieci. Oficjalnie nie było to jednak wypożyczenie, a transfer, dlatego mimo wszystko zdecydowaliśmy się umieścić Carvajala w naszym zestawieniu.
Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że przez lata Hiszpan wyrósł na legendę klubu. Zadomowił się na prawej stronie defensywy, grając co sezon po kilkadziesiąt spotkań. Wystąpił do tej pory w 284 meczach, zdobywając sześć goli i notując 48 asyst. Z klubem zdobył wszystko, co najcenniejsze. Przede wszystkim - cztery razy Ligę Mistrzów. A wciąż - jako dziś 28-latek - ma przed sobą kilka lat grania na najwyższym poziomie. Warto było szybko odkupić go z Bayeru.
6. Gareth Bale (Tottenham -> Real Madryt, 101 mln euro)
Latem 2013 roku Real wydał na Garetha Bale’a prawdziwą fortunę. 101 mln euro za Walijczyka dawało mu w tamtym momencie miano najdroższego piłkarza świata. Teraz transakcja ta zajmuje już pod tym względem dziesiąte miejsce. I chociaż dziś związek Bale’a z “Królewskimi” kojarzy nam się głównie z fochami samego piłkarza, który ponad Real postawił nawet grę w golfa, trzeba oddać mu to, co w przeszłości dla klubu z Santiago Bernabeu zrobił. A zrobił naprawdę wiele.
105 goli i i 68 asyst w 251 spotkaniach to nie byle jaki dorobek. Najbardziej Bale imponował w swoich pierwszych latach gry dla Realu. 22 bramki i 19 asyst w pierwszym sezonie, 17 goli i 11 asyst w kolejnym, później 19+15. Błysnął jeszcze nawet w kampanii 2017/18, strzelając 16 goli w samej La Liga. Można chyba rzec, że póki mu się chciało - wszystko grało. Z “Królewskimi” zdobywał w tym czasie całą masę trofeów. Przede wszystkim aż cztery razy Ligę Mistrzów. Dwa razy trafił do siatki w finałowym meczu z Liverpoolem. Wpisał się też na listę strzelców, gdy Real w dramatycznych okolicznościach wyrwał trofeum Atletico. Zostawiając więc na boku ostatnie miesiące, a właściwie już nawet lata, trzeba przyznać, że dawno spłacił te ponad sto baniek, które za niego zapłacono.
5. Keylor Navas (Levante UD -> Real Madryt, 10 mln euro)
W 2014 roku Keylor Navas pokazał się ze znakomitej strony na Mistrzostwach Świata w Brazylii, a niedługo po nich podpisał kontrakt z Realem. Ligi zmieniać nie musiał, bo wcześniej reprezentował barwy Levante. “Królewscy” zapłacili za niego “tylko” 10 mln euro, a przez kolejne lata Kostarykanin zabarykadował dostęp do bramki klubu z Santiago Bernabeu. Do tego stopnia, że drużyna z nim w składzie trzy sezony z rzędu sięgała po tytuł najlepszej drużyny w Europie.
Ostatecznie licznik meczów rozegranych dla Realu zatrzymał się na 162. W tym czasie Navas wpuścił 159 bramek. Zachował też 52 czyste konta. We wrześniu 2019 roku klub postanowił jednak sprowadzić Thibaut Courtois. Kostarykanin odszedł więc do PSG, a kibice Realu szybko za nim zatęsknili, oglądając w akcji belgijskiego golkipera. Navas jeszcze przez długi czas będzie kojarzył się - podobnie jak wielu innych bohaterów tego artykułu - ze złotymi latami Realu Madryt.
4. Toni Kroos (FC Bayern -> Real Madryt, 25 mln euro)
Czas na pierwszego z trzech muszkieterów, którzy stworzyli najlepiej uzupełniający się środek pola w Europie. Na dobrą sprawę miejsca wśród nich można by było rozdzielić dowolnie. Kroos przychodził jednak do Madrytu chyba z najbardziej uznaną już marką, którą zdążył wyrobić sobie w Bayernie. Latem 2014 roku “Królewscy” zapłacili za niego monachijczykom 25 mln euro. A Niemiec z miejsca stał się kluczowym zawodnikiem, zapewniającym drużynie odpowiedni balans w grze.
W jego pierwszym sezonie na Santiago Bernabeu zespół zatrzymał się jeszcze na półfinale Ligi Mistrzów, ale już w kolejnych trzech kampaniach sięgał po tytuł najlepszej drużyny na Starym Kontynencie. Przy wydatnym udziale Profesora Kroosa. Jego wartość trudno oddać za pomocą jakichkolwiek liczb. Trzeba po prostu zobaczyć go w akcji. Dziś, kilka lat po transferze do Realu, dalej jest jego podstawowym zawodnikiem. I choć zespół po latach dominacji na europejskim podwórku mocno spuścił z tonu, Kroos dalej nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Powoli zbliża się też do przekroczenia bariery 300 meczów w barwach klubu ze stolicy Hiszpanii. Strzelił w nich 19 goli i zaliczył 69 asyst.
3. Luka Modrić (Tottenham -> Real Madryt, 35 mln euro)
Kroos przyczynił się do trzech triumfów w Lidze Mistrzów, a jego chorwacki kompan nawet do czterech. Modrić w 2012 roku zamienił Tottenham na Real, a “Koguty” wzbogaciły się o 35 mln euro. Początki tego związku nie były usłane różami. Internauci dziennika “Marca” wybrali nawet Modricia największym niewypałem transferowym 2012 roku w La Liga. Później jednak Chorwat zaczął prezentować się znakomicie.
W dużej mierze dzięki jego świetnej dyspozycji Real rozpoczął swoją dominację w Europie. Za każdym razem, gdy “Królewscy” w tej dekadzie sięgali po Ligę Mistrzów, Modrić rozgrywał w danej edycji po 11 lub 12 spotkań. Był niezbędny. I chociaż w ostatnich miesiącach jego rola w układance Zidane’a bywa nieco mniejsza, choćby wtedy, gdy zdrowy jest Fede Valverde, to nikt nie zabierze Modriciowi tego, co zrobił dla Realu. 357 spotkań, 24 gole, 55 asyst. I mnóstwo piłkarskich umiejętności, których nie oddadzą żadne cyferki.
2. Raphael Varane (RC Lens -> Real Madryt, 10 mln euro)
Znakomity deal "Królewscy" zrobili w 2011 roku. Sprowadzili wówczas 18-letniego środkowego obrońcę z francuskiego Lens. 10 mln euro kosztowało ich pozyskanie piłkarza, który jest w klubie do dziś. I osiągnął przez ten czas absolutnie wszystko.
Przez pierwsze sezony Varane zbierał jeszcze potrzebne szlify. Nic dziwnego. Był bardzo młody, a w barwach poprzedniego klubu zdążył na seniorskim poziomie rozegrać zaledwie 24 mecze. Ale “Królewscy” widzieli w nim nieprawdopodobny potencjał. Najpierw grał więc po kilkanaście spotkań na sezon, a od kampanii 2014/15 już po kilkadziesiąt. Z drużyną wygrał wszystko. Przede wszystkim cztery razy Ligę Mistrzów. I chociaż w ostatnich miesiącach popełniał błędy, które jeszcze jakiś czas temu praktycznie mu się nie zdarzały, na pewno wróci do swojej najlepszej dyspozycji. Wciąż ma dopiero 27 lat. A na koncie już 333 mecze w koszulce Realu.
1. Casemiro (Sao Paulo FC -> Real Madryt, 6 mln euro)
Najpierw - w styczniu 2013 roku - Casemiro został do Realu jeszcze tylko wypożyczony, ale już pół roku później “Królewscy” wykupili go z Sao Paulo za 6 mln euro (niektóre źródła donoszą, że 5 mln euro). Początkowo Brazylijczyk nie pełnił w Madrycie szczególnie znaczącej roli. Mógł cieszyć się co prawda ze zwycięstwa w Lidze Mistrzów, ale albo grywał wtedy ogony, albo w ogóle nie było go w kadrze, jak w wielkim finale z Atletico. W poszukiwaniu regularnych występów odszedł więc na wypożyczenie do Porto. I był to strzał w dziesiątkę.
Casemiro ograł się w Portugalii, a po powrocie do Madrytu stał się kluczowym zawodnikiem pierwszej jedenastki. W kolejnych trzech sezonach ekipa z Santiago Bernabeu zdobywała kolejne tytuły w Champions League. A dużą rolę w tych sukcesach odgrywał właśnie defensywny pomocnik rodem z Kraju Kawy. Od pewnego czasu “Królewscy” nie są już na europejskim szczycie, ale Casemiro dalej jest ważnym ogniwem w zespole (jeszcze?) Zinedine’a Zidane’a. A gdy od czasu do czasu zabraknie go w podstawowej jedenastce, Real ma duże problemy. Jak w starciach z Valencią (1:4), Villarreal (1:1) i Szachtarem (0:2).
Sprowadzony za niewielkie pieniądze, oszlifowany, powoli wyrastający na legendę klubu. Długo zastanawialiśmy się, kto bardziej zasłużył na pierwsze miejsce - Casemiro czy Varane? Ostatecznie stawiamy na Brazylijczyka. Przede wszystkim dlatego, że przez lata zabezpieczył bardzo newralgiczną pozycję, na której Real nie ma właściwie dla niego konkurencji. Widać to w spotkaniach, gdy Casemiro nie wybiega na murawę. Varane natomiast niemal zawsze miał przy sobie Ramosa. A gdy bardziej doświadczonego kolegi brakowało, często tracił na jakości. Casemiro kosztował też mimo wszystko kilka milionów mniej. Za umieszczeniem Francuza wyżej przemawiały głównie: staż, liczniejsze sukcesy i fakt, że był on w momencie transferu większą niewiadomą. Jego kolega przychodził mając na koncie trzy sezony rozegrane w lidze brazylijskiej. Varane był w chwili przeprowadzki bardziej potencjałem na przyszłość, lecz nie do końca sprawdzonym w bojach.
Wybór był więc trudny, ale nasza szala minimalnie przechyliła się w stronę Brazylijczyka. Zgadzacie się?