"Przychodzi mecz i jesteśmy ze***ni". Dusan Kuciak ostro o piłkarzach Lechii, Słowak nie gryzł się w język
Coraz więcej wskazuje na to, że Lechia Gdańsk spadnie z PKO Ekstraklasy. Nadziei na utrzymanie nie traci Dusan Kuciak. W rozmowie z portalem "Lechia.net" doświadczony golkiper nie gryzł się w język.
W poniedziałek w Białymstoku Słowak robił co mógł, aby uratować swoją drużynę przed porażką. Dwukrotnie obronił rzut karny, do którego podszedł Jesus Imaz. Kuciak świetnie wyczuł intencje rywala.
- Sędzia powiedział, że wyszedłem za szybko przed linię. On patrzył na mnie, ja na niego. On się zatrzymał, a mi już było trudno zatrzymać rozpoczęty ruch. Była powtórka, ale nie strzelili bramki i liczyłem na to, że może to nas pobudzi na drugą połowę do większej chęci i agresji. A my kontynuowaliśmy grę z pierwszej połowy, a pod koniec meczu daliśmy sobie jeszcze strzelić głupią bramkę - powiedział Kuciak.
- W Gdańsku uderzał bez rozbiegu. Przypomniałem sobie tamtą sytuację i wiedziałem, że będzie chciał mnie ośmieszyć. Myślałem, że uderzy w środek i złapałem piłkę, ale teraz to nam nic nie daje - przyznał.
W rozmowie z portalem "Lechia.net" Kuciak nie gryzł się w język, oceniając postawę kolegów z drużyny. Uważa, że problem leży głównie w głowach zawodników Lechii, którzy nie potrafią pokazać na boisku pełni umiejętności.
- Nie wygrywamy meczów bezpośrednich. Z Koroną przegraliśmy, ze Śląskiem remis był jak porażka, wreszcie w Białymstoku mogliśmy zbliżyć się do Jagiellonii i znowu przegrywamy - podkreślił.
- Optymizm opieram na tym, co widzę na treningach. W środę albo w czwartek coś powiem kolegom, bo na treningach potrafią strzelać piękne bramki – od słupka, w „okno”, po koźle. Przychodzi mecz i nie oddajemy celnego strzału. To mi przeszkadza. Na treningu wszystko jest fajne i łatwe, a potem przychodzi mecz i jesteśmy ze***ni - zakończył.