Przegrał 3 mecze z 17, został sensacyjnie zwolniony. I. Mamrot zdziwiony: Trudno to zaakceptować [NASZ WYWIAD]

Przegrał 3 mecze z 17, został sensacyjnie zwolniony. I. Mamrot zdziwiony: Trudno to zaakceptować [NASZ WYWIAD]
asinfo
To najbardziej zaskakujące odejście trenera w Fortuna 1 Lidze od dawna. W poniedziałek 11 grudnia Górnik Łęczna ogłosił rozstanie z Ireneuszem Mamrotem. Ten sam Górnik, który zeszłej zimy, przed zatrudnieniem Mamrota, zdawał się zmierzać ku spadkowi, a w tym sezonie przegrał tylko trzy mecze i traci dwa punkty do strefy barażowej. Jakie są kulisy tej zaskakującej decyzji? Jak zareagował na nią doświadczony szkoleniowiec? Co jest dla niego najbardziej bolesne? - To klub podjął decyzję o zakończeniu współpracy. Komuś zależało na moim odejściu - mówi nam trener.
MATEUSZ HAWROT: Pana odejście z Górnika Łęczna to wręcz sensacja. Co tam się stało?
Dalsza część tekstu pod wideo
IRENEUSZ MAMROT, BYŁY JUŻ TRENER GÓRNIKA ŁĘCZNA: Wezwano mnie wczoraj na zarząd, prezes przekazał mi taką, a nie inną decyzję. Dla mnie to też jest zaskakujące. Biorąc pod uwagę nasze wyniki, rozumiem, że dwa ostatnie mecze, ze Stalą Rzeszów i Wisłą Kraków, były zdecydowanie słabsze. Natomiast trudno mi tę decyzję zaakceptować. Okej, zwycięstw nie było nie wiadomo ile, ale ten zespół przegrał tylko trzy mecze. Miejsce w tabeli niby jest 10., jednak trzy drużyny mają tyle samo punktów, jest też mecz zaległy, po którym można by wejść do strefy barażowej.
Myślę, że dla wszystkich ta decyzja była zaskoczeniem. Prezes pewnie przedyskutował ten temat m.in. z doradcą zarządu Arkadiuszem Onyszko i uznali, że trzeba zakończyć współpracę.
fortuna 1 liga tabela 12.12
własne
W komunikacie klubu czytamy o: "rozwiązaniu kontraktu za porozumieniem stron". Jest też fragment: "Zgodnie uznaliśmy, że dla dobra przyszłości zespołu Górnika nasze drogi w tym momencie muszą się rozejść". Jak Pan to skomentuje?
To klub podjął decyzję o zakończeniu współpracy, a nie ja. Co jest dla mnie bolesne to to, że według mnie wiosną ten zespół będzie po prostu mocniejszy. To była całkiem nowa drużyna. Ilkay Durmus dołączył w październiku, Mateusz Młyński dopiero wyleczył kontuzję. Obaj będą wartością dla tej drużyny. Przy jednej, dwóch korektach ten zespół naprawdę może być bardzo mocny. Uważam, że jest w nim duży potencjał. Tego mi najbardziej szkoda. Sam bym nie zrezygnował, bo wiem, że ta drużyna ma szansę o coś powalczyć.
Czyli można powiedzieć, że jest Pan ofiarą dobrego początku sezonu, ofiarą udanej pracy minionej wiosny?
Trudno mi się do tego odnieść. Ale jakby nie patrzeć, choć to nieskromne - przyszedłem do klubu, gdy Górnik miał trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. I w tym składzie personalnym, który zastałem - wiosną przecież nie mogłem zrobić transferów - dość pewnie się utrzymaliśmy. Do tego wygraliśmy ćwierćfinał Pucharu Polski, w półfinale odpadliśmy z Rakowem. Teraz też cały czas Górnik jest w grze o baraże. Jako trener dotychczas realizowałem postawione przede mną cele. Przykre, że właściwie nadeszły tylko dwa gorsze, przegrane mecze - Motor Lublin przegrał pięć z rzędu, a nikt tam trenera nie zwolnił i wyszli z tego. Nie ma zespołu, który nie ma trudniejszego okresu.
Trudno to rozstanie zaakceptować, gdy drużyna przegrywa tylko trzy mecze w całej rundzie na 17. Uważam, że Górnik zaraz będzie znów dobrze wyglądać, po prostu przyszedł trudniejszy moment. I, jak to tradycyjnie w Polsce bywa, trudniejszy moment od razu oznacza zwolnienie trenera.
Nie było żadnych podtekstów pozasportowych?
Absolutnie nic takiego nie miało miejsca. Aczkolwiek, będąc zwalnianym w przeszłości, wiem, że jako trener czujesz taki moment nadchodzącego zwolnienia. A tutaj kompletnie się niczego nie domyślałem, nie brałem pod uwagę. W drodze powrotnej z Krakowa mocno analizowaliśmy ten mecz z Wisłą wraz ze sztabem, patrzyliśmy, co zmienić, by zapunktować w następnej kolejce z Arką. To dla mnie duże, duże zaskoczenie.
A jak zareagował zespół?
Byłem pożegnać się z piłkarzami. Ich reakcja na pewno mnie zbudowała - tyle mogę powiedzieć. Wolałbym, żeby szerzej wypowiedzieli się sami zawodnicy, gdy będzie taka potrzeba. Natomiast naprawdę fajnie się zachowali, kapitan podsumował wszystko w dobrych słowach. Mi jest przykro, bo wyjątkowo dobrze mi się z nimi pracowało. Wysoko sobie ceniłem tę współpracę, wysoko ich ceniłem jako piłkarzy, bo to grupa, która odpowiednio podchodziła do pracy treningowej i potreningowej. Do tego kapitalna atmosfera w drużynie - to chcę podkreślić, to jej silna strona.
Myśli Pan, że problemem jest to, że nagle w Łęcznej, po dobrym starcie sezonu, zamarzył się awans, więc te kilka gorszych meczów spowodowało tak ostrą reakcję?
Nie, myślę, że nie. Po prostu ktoś chciał zakończyć współpracę. No niestety. Komuś zależało na moim odejściu, domyślam się komu, ale nie chcę o tym szerzej mówić.
Czytając komentarze po publikacji komunikatu o Pana odejściu widziałem m.in. zarzuty o braku rozwoju drużyny. Jak się Pan do tego odniesie? Czy nie było więcej szczęścia i świetnej pracy Macieja Gostomskiego w bramce niż realnego pójścia do przodu?
Zawsze się znajdą jacyś malkontenci. Powiem tak: paradoksalnie, oprócz meczów z Wisłą i Stalą, w pozostałych ostatnich spotkaniach, w których potraciliśmy punkty, mieliśmy wyższe xG niż w tych, które wygrywaliśmy. Na początku sezonu na pewno graliśmy bardziej defensywnie, xG było niższe, Maciek mocno pomógł, ale cała drużyna ciężko pracowała. A z czasem zaczęliśmy grać bardziej ofensywnie, stwarzaliśmy więcej sytuacji, choćby z Polonią Warszawa - to był najlepszy mecz rundy w Łęcznej, ale go niestety nie wygraliśmy. Nie zgadzam się więc z twierdzeniem, że ten zespół się nie rozwijał. To musi pisać ktoś, kto - z całym szacunkiem - nie do końca zna się na piłce. Nie mówię tego złośliwie, ale osoba, która się zna, wie, że w drużynie zawsze może przyjść trudniejszy moment.
Jak można mówić, że zespół się nie rozwija, jak to jest nowy zespół? Ja nigdy nie narzekam, ale po odejściu Serhija Krykuna i - już w trakcie sezonu - Miłosza Kozaka, na boku pomocy musiał grać środkowy pomocnik. Durmus doszedł przecież później. Nasza gra minionej wiosny opierała się na skrzydłach, teraz mocniej na środku. Wiedzieliśmy, że ten zespół bez skrzydeł się nie rozwinie, a tego nie można zrobić wyłącznie treningiem, ważne są też personalia. I chcę podkreślić, że z Durmusem i Młyńskim na bokach ta drużyna będzie jeszcze bardziej kompletna i lepsza.
Co dalej? Rozumiem, że jest Pan mocno zaskoczony i nie ma planów "na już".
W klubie wiedzą, że byłem wyjątkowo zmotywowany, po gorszym okresie, dość długim bez pracy. Nie ukrywam, że wiedziałem, że jak w Łęcznej nie zrobię dobrego wyniku, to będzie ciężko z pracą. Ale sądzę, że jak ktoś rozsądnie podejdzie do tematu, to zobaczy, ile dobrego zostało tu zrobione. Zespół grał o utrzymanie, pewnie się utrzymał, był w półfinale Pucharu Polski, a w tym sezonie, nawet mimo słabszej końcówki rundy, nie musi myśleć o utrzymaniu, a wyższych celach. Jak ktoś to wszystko dostrzeże, to będzie wiedział, że wykonano dobrą robotę. Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiał tak długo czekać na zatrudnienie. Nie ukrywam: nie jestem zmęczony, wręcz przeciwnie. Dobrze się czuję, wypocząłem 14 miesięcy przed przyjściem do Górnika. Teraz energii na pewno mi nie brakuje.

Przeczytaj również