Premier League żegna jednego z najlepszych piłkarzy w historii. Dziś ostatni taniec Davida Silvy
Transfer hiszpańskiego mistrza Europy i świata miał przynieść Manchesterowi City trofea oraz pomóc dołączyć do europejskiej czołówki. Nikt nie spodziewał się chyba jednak, że David Silva będzie opuszczał Premier League jako jeden z najlepszych piłkarzy w historii tych rozgrywek. A w ostatniej dekadzie możliwe, że w ogóle najlepszy.
- Na małych przestrzeniach jest być może najlepszym zawodnikiem, jakiego widziałem - powiedział niedawno Pep Guardiola. - A na pewno nigdy nie widziałem nikogo poruszającego się między liniami tak jak on.
Łakomy kąsek
Ostatniego dnia czerwca 2010 roku Manchester City doskonale wyczuł moment. Korzystając z dwudniowej przerwy pomiędzy meczami 1/8 finału a ćwierćfinałami mundialu, oczy piłkarskiego świata zostały na chwilę przekierowane z Republiki Południowej Afryki aż do północno-zachodniej części Anglii. Klub z niebieskiej części Manchesteru ogłosił, że osiągnął porozumienie z Valencią w sprawie sprowadzenia do siebie jednego z najbardziej łakomych wtedy kąsków na rynku transferowym.
- Myślę, że David Silva jest jednym z najlepszych pomocników w Europie i mam nadzieję, że będzie bardzo ważnym zawodnikiem dla Manchesteru City - komentował ówczesny menedżer “Niebieskich”, Roberto Mancini. - Jestem tak bardzo zadowolony, że do nas przychodzi. Myślę, że może odegrać bardzo, bardzo dużą rolę w Manchesterze City. Ściągając Davida, pokazujemy światu, że sprowadzamy tutaj najlepszych piłkarzy i że mamy nadzieję podjąć rywalizację o wygranie Premier League. Kiedy zawodnicy widzą to, co dzieje się w Manchesterze City, ambicje klubu i to, co budujemy, chcą być tego częścią.
- Uważam, że Premier League to jedne z najlepszych rozgrywek na świecie i chcę przynieść sukces do City oraz zdobyć dla nich trofea - deklarował sam zawodnik.
Poznański taniec
Manchester City nie wiedział jeszcze, że ściąga do siebie nie tylko hiszpańskiego mistrza Europy, ale również zwycięzcę mundialu w RPA. Kiedy w połowie lipca David Silva przyleciał na Wyspy przejść testy medyczne w nowym klubie, zmagał się z… kacem towarzyszącym mu po trwającym kilka dni celebrowaniu mistrzostwa świata.
Kaca mieli też wszyscy przyszli konkurenci Manchesteru City na arenie krajowej i międzynarodowej. Ówczesny nabytek rosnącej siły w europejskim futbolu od dawna znajdował się na liście życzeń wielu największych klubów. Wydawało się, że opcje są trzy. Silva mógłby trafić do Barcelony, Realu Madryt lub Premier League. Z tym, że prędzej do “hiszpańskiego” Liverpoolu Rafy Beniteza czy również wyrażającej zainteresowanie jego osobą Chelsea, której jako gracz Valencii strzelił niesamowitego gola w spotkaniu Ligi Mistrzów na Stamford Bridge, aniżeli “tylko” do zespołu prowadzonego przez Manciniego.
Niespełna dwa lata po tym, jak właścicielem Manchesteru City został bajecznie bogaty szejk Mansour, klub z City of Manchester Stadium nadal znajdował się na początku obranej drogi. Sir Alex Ferguson dopiero co określił go mianem “głośnych sąsiadów”. Pod koniec sezonu 2009/2010 podopieczni Manciniego przegrali przed własną publicznością decydujący mecz o awans do eliminacji Ligi Mistrzów z Tottenhamem. Jeszcze na początku angielskiego etapu swojej kariery Silva zaliczył dwie asysty i “tańczył” między rywalami z Lecha Poznań podczas spotkania fazy grupowej rozgrywek Ligi Europy.
To zresztą wcale nie wcześniejsze transfery Robinho, Emmanuela Adebayora ani nawet Carlosa Teveza rzeczywiście pokazały całemu światu, że z City naprawdę należy zacząć poważnie się liczyć. Przełomem okazało się dopiero sprowadzenie Silvy. Jak bardzo nowej, potencjalnej, piłkarskiej sile na europejskim rynku zależało na “sprzątnięciu” Hiszpana sprzed nosa największych potęg na kontynencie?
Tak bardzo, że w klubie przygotowano 65-stronicowe dossier mające na celu szybką aklimatyzację zawodnika w nowym kraju, zespole i lidze. Osoby pracujące w specjalnie wydzielonej, klubowej komórce osobiście udały się nawet na Półwysep Iberyjski, by sprawdzić, w jakich warunkach mieszkalnych żył do tamtej pory ich wkrótce kluczowy gracz. Wszystko po to, żeby możliwie jak najszybciej znaleźć dla niego odpowiednie miejsce zamieszkania. I by sam piłkarz mógł od razu po zmianie barw klubowych skoncentrować się na grze na najwyższym poziomie.
Czy można się dziwić, że przy takiej “opiece” Silva nie tylko dał się przekonać do transferu, ale też został w Manchesterze aż do dziś?
Najlepszy
Na obiecane przez Silvę trofea nie trzeba było długo czekać. Bohaterami finału Pucharu Anglii w 2011 roku oraz niezapomnianego meczu ostatniej kolejki Premier League w sezonie 2011/2012 zostały kolejne wielkie nabytki City, odpowiednio: Yaya Toure i Sergio Aguero. Zanim stadionowy zegar pokazał legendarną w historii klubu 93 minutę i 20 sekundę domowego spotkania z Queens Park Rangers, kilka chwil wcześniej stosownie to właśnie David Silva dośrodkował piłkę z rzutu rożnego na głowę Edina Dzeko, który doprowadził do wyrównania. Stosownie, bo tamte rozgrywki należały właśnie do Hiszpana.
Pochodzący z Wysp Kanaryjskich pomocnik rozpoczął swój drugi sezon na Wyspach Brytyjskich od zgarnięcia nagrody dla najlepszego zawodnika miesiąca września w całej lidze. Zakończył go w jedenastce rozgrywek krajowego Związku Piłkarzy Zawodowych (PFA) jako najlepszy asystent w Premier League z dorobkiem 15 decydujących podań. Graczem sezonu wybrali go także koledzy z drużyny.
Kiedy Manchester City sięgnął po swoje pierwsze mistrzostwo Anglii od 44 lat, to właśnie David Silva był jego najlepszym zawodnikiem. A dopiero się rozkręcał. Latem tego samego roku nie kto inny jak on otworzył wynik finałowego meczu mistrzostw Europy pomiędzy Hiszpanią a Włochami. Pomocnik City wykorzystał dośrodkowanie Cesca Fabregasa i strzałem głową z bliskiej odległości pokonał Gianluigiego Buffona. Miejsce w drużynie turnieju gwarantowane. Trzeci z rzędu reprezentacyjny tytuł skompletowany.
Król asyst
Na przestrzeni ostatnich 10 lat David Silva właściwie się nie zatrzymał. Z Manchesterem City sięgnął łącznie po cztery tytuły mistrza kraju, dwa Puchary Anglii (a ma jeszcze szansę wznieść w górę trzeci) i pięć Pucharów Ligi. W ligowej jedenastce rozgrywek znalazł się również w sezonie 2017/2018. Tym samym, w którego drugiej połowie jego przedwcześnie urodzony synek, Mateo, przez kilka miesięcy walczył o życie w szpitalu w Valencii.
- To, co zrobił Silva, było niesamowite, fantastyczne, ale nie tylko w tym meczu, ale przez ostatnich 10 lat - mówił Guardiola po tym, jak notując dwie asysty w spotkaniu z Newcastle United na początku lipca, Silva osiągnął liczbę dwucyfrową decydujących podań we wszystkich rozgrywkach w każdym spośród swoich 10 sezonów na Wyspach. W Premier League zdobył dotychczas 60 bramek i zaliczył 93 asysty - o jedną więcej od Stevena Gerrarda, rozgrywając blisko 200 meczów mniej! Nikt w minionej dekadzie nie stworzył też w niej tylu podbramkowych sytuacji.
David Silva przejdzie do historii nie tylko jako szósty (lub piąty?) najlepszy “asystent” w dziejach Premier League - po Ryanie Giggsie (162), Fabregasie (111), Waynie Rooneyu (103), Franku Lampardzie (102) i Dennisie Bergkampie (94). Ani wyłącznie jako jeden z najlepszych i najbardziej utytułowanych cudzoziemców w tych rozgrywkach. Spośród piłkarzy spoza Wielkiej Brytanii i Irlandii po mistrzowski tytuł więcej razy sięgnęli tylko Ole Gunnar Solskjaer, Peter Schmeichel, Patrice Evra oraz Nemanja Vidić. Noszący przydomek “El Mago” Silva zawsze będzie kojarzył się przede wszystkim z tym, o czym powiedział jego ciągle aktualny trener.
Z niezwykłymi umiejętnościami technicznymi. “Szybką” nogą. Dryblingiem. Znajdowaniem sobie wolnej przestrzeni między linią obrony a pomocy przeciwnika. Niesygnalizowanymi, prostopadłymi podaniami. Innymi słowy: magią, której przez tak długi okres nie demonstrował chyba żaden piłkarz w całej historii Premier League.
- Chcemy, żeby ludzie wrócili i mogli raz jeszcze zobaczyć w akcji jedną z największych legend tego klubu - zadeklarował Guardiola, obiecując Silvie jeszcze jeden, pożegnalny występ w barwach Manchesteru City, kiedy na stadionach znowu będą mogli zasiąść kibice. - Jeżeli zdecyduje się grać dalej, może grać tam, gdzie tylko zechce.
David Silva, dziś 34-letni, nie zdecydował jeszcze, gdzie i czy w ogóle będzie kontynuował swoją piłkarską karierę. Jedno jest pewne. Gdziekolwiek zagrałby w przyszłym sezonie, wszyscy rywale tego klubu znowu będą musieli leczyć kaca. Tak jak cały piłkarski świat 10 lat temu.
***
Zachęcamy do lektury tekstów podsumowujących miniony sezon Premier League:
TUTAJ znajdziesz wybraną przez redakcję Meczyków XI sezonu.
TUTAJ przeczytasz o siedmiu największych przegranych minionych rozgrywek.
TUTAJ przeczytasz o siedmiu największych wygranych minionych rozgrywek.
TUTAJ przeczytasz o największych niewypałach transferowych.
TUTAJ przeczytasz o piłkarzach, którzy mimo spadku ich drużyn mogą znaleźć zatrudnienie w klubach z ligowej czołówki
TUTAJ przeczytasz tekst o Edersonie, najbardziej nowoczesnym bramkarzu świata, który stał się oczkiem w głowie Pepa Guardioli.
TUTAJ przeczytasz o przyszłości Jacka Grealisha, lidera Aston Villi, rozchwytywanego przez kluby z topu.
TUTAJ przeczytasz o zmianach, bez których Liverpool nie byłby w stanie zdobyć tytułu mistrzowskiego.
A w TYM miejscu przeczytasz o możliwych wielkich transferach w Premier League.