Znany polski klub wraca z przytupem. W III lidze rośnie super projekt. "Jest coraz lepiej"

Znany polski klub wraca z przytupem. W III lidze rośnie super projekt. "Jest coraz lepiej"
Wigry Suwałki
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski30 Oct · 15:53
To drużyna doskonale znana na piłkarskiej mapie Polski. Aż Wigrom Suwałki przydarzył się zły czas i trzeba było pożegnać się z poważnym poziomem, zacząć od zera. Dziś to projekt, gdzie spotkali się ludzie z pasją, klubem w sercu i stwierdzili, że suwalskie Wigry wrócą tam gdzie ich miejsce. Tak jak były reprezentant Polski Maciej Makuszewski, który wrócił do drużyny, w której się wychował i dziś pełni rolę grającego dyrektora sportowego.
- Kiedy widziałem jak Wigry wycofują się z II ligi, było strasznie żal. Kiedyś rozmawiałem z poprzednimi władzami klubu, że może na koniec kariery za X lat wrócę i zagram ostatni sezon w Wigrach, a przy wycofaniu się klubu ze szczebla centralnego pomyślałem, że nie będzie już pewnie na to szans. Nad Suwałkami pojawiły się czarne chmury - opowiada nam Maciej Makuszewski.
Dalsza część tekstu pod wideo

Rozgonienie czarnych chmur i wielki powrót

A te rozgonił wieloletni kibic, rozgoryczony tym, że upadły jego Wigry. We wrześniu 2022 roku Łukasz Jutkiewicz został prezesem Wigier, a wcześniej udzielał się w zarządzie jako wiceprezes. Jako pierwszoligowiec drużyna była konkurencyjna dla rywali aż do czasu spadku do drugiej ligi, a następnie wycofania się z rozgrywek. Wszystko trzeba było zacząć od zera, zbudować klub od nowa od czwartej ligi.
- Zostałem prezesem, to był nasz pierwszy sezon po przystąpieniu do czwartej ligi, więc umówmy się: wizerunek klubu w mieście był mocno nadszarpnięty. Trzeba było próbować to odbudować i uważam, że małymi krokami z miesiąca na miesiąc udawało nam się to robić, ale niezbędny do tego był wynik sportowy. W pierwszym sezonie nie udało nam się awansować, a w kolejnym byliśmy już odpowiednio przygotowani, wygraliśmy ligę, a poza awansem zdobyliśmy okręgowy Puchar Polski. Jestem związany z Wigrami od 25 lat w różnych formach. Myślę, że nasza ekipa, nasi pracownicy i zawodnicy widząc zaangażowanie od góry, u Maćka Makuszewskiego, u Pawła Klejmonta i u mnie, chcą pracować mocniej i mocniej, bo wszyscy zmierzamy do jednego celu i nie chcemy zwalniać tempa.
Sezon 2023/24 dla Macieja Makuszewskiego zaczął się świetnie. Po bogatej karierze w Jagiellonii Białystok, Lechii Gdańsk, Lechu Poznań czy w ligach zagranicznych, ówcześnie grał w pierwszoligowej Odrze Opole. Z tą drużyną - bez większych perspektyw na sukces - zaczął rozgrywki znakomicie. Odra Adama Noconia liderowała na zapleczu Ekstraklasy. Ale Makuszewski miał przed sobą trudną decyzję. Był liderem zespołu z Opola, ale wiedział, że pewnych rzeczy już w życiu nie nadrobi. Chciał wrócić do swojej rodziny, zamiast żyć kolejny rok w rozłące. Ze łzami w oczach, w bardzo dobrym okresie drużynowo i indywidualnie, zastanawiał się, czy to czas na zakończenie kariery lub zejście na zdecydowanie niższy poziom, żeby wrócić do rodziny na Podlasiu. Nie wiedział, czy będzie na to gotowy. Ale rola ojca i męża to dla niego coś dużo ważniejszego, niż rola pierwszoligowego piłkarza. Teraz mówi, że swojej decyzji nie zamieniłby na nic innego.
Odra rozumiała, że trzymając go na drugim końcu Polski, będzie miała zawodnika, który męczy się schodząc z treningowego boiska w Opolu. Pozwoliła Makuszewskiemu na opuszczenie zespołu po sześciu kolejkach ligowych. W ich trakcie ’’Maki” przechodził drugą młodość. Wszystkie sześć spotkań w podstawie, dwa gole, trzy asysty i absolutnie nieoczekiwana czołówka tabeli I ligi. Ale był czas, by powiedzieć: koniec, wracam w swoje strony, do swoich ludzi.
- Pomysł ściągnięcia Maćka podsunął mi prezes Podlaskiego Związku Piłki Nożnej. Długo nad tym myślałem, nie wiedziałem, czy stać nas w klubie na taki ruch, czy to się sprawdzi. Ale Wigry są w naszym sercu, długo rozmawialiśmy, wspólnie z Maćkiem wymyśliliśmy, że będzie to taka podwójna rola, dzięki której ’’Maki” swoim zaangażowaniem i tym co w dużej piłce widział, przeżył, wpłynie mocno na rozwój Wigier - mówi nam prezes Łukasz Jutkiewicz.

Duży biznes a peryferia

Obaj nasi rozmówcy, podczas mówienia o odbudowie Wigier, podkreślają wielką rolę trzeciej osoby. To wspomniany wcześniej jeden ze sponsorów, członek rady nadzorczej klubu, Paweł Klejmont.
- Będąc jeszcze zawodnikiem Odry Opole pojechałem na walkę Oleksandra Usyka i poznałem tam Pawła Klejmonta, który odgrywa bardzo istotną rolę w projekcie Wigier. Nie ma co ukrywać, że to też motor napędowy, jeśli chodzi o działania finansowe, partnerskie i daje naszemu klubowi wiarygodność - przekonuje Makuszewski.
Dlaczego Paweł Klejmont tak bardzo angażuje się w działania klubu? Odpowiedział nam na to sam zainteresowany: - Wigry pozwalają mi na chwilę zatrzymać się w innej rzeczywistości i zachować balans pomiędzy dużym biznesem, w którym na co dzień funkcjonuję, a miejscem na peryferiach Polski, gdzie wierzę, że wszystko jeszcze przed nami.
Rolę obu tych osób jeszcze dokładniej przedstawia nam współpracujący z nimi na co dzień Makuszewski:
- Łukasz jest kapitanem tego statku i uważam, że dobrze się w tej roli odnajduje, mam nadzieję, że będzie sternikiem klubu na lata i zapewni mu stabilizację. Prezes ciężko pracuje, żeby wszystko funkcjonowało na wysokim poziomie. Łukasz z różnych sytuacji potrafi znaleźć wyjście. Podjął się pracy w momencie, kiedy w klubie nie było sztabu ani żadnego zawodnika. Droga jest wyboista, ale Łukasz zebrał części, złożył je w samochód, który ruszył w trasę, miał pod górkę ale nie dość, że cały czas jedziemy, to po drodze prezes wymienia części w tym aucie na coraz to nowsze, lepsze i nabieramy prędkości - słyszymy.
- Z każdą rundą funkcjonujemy coraz lepiej, odpowiada za to prezes Jutkiewicz jak i Paweł Klejmont, który codziennie angażuje się w klub i pomaga jemu, mi, trenerowi. To nie jest osoba, której angażowanie się polega na tym, że mówi komuś co ma robić. Nie, bardziej wspiera, motywuje, szuka rozwiązań i dokłada swojej pomocy i wniosków na każdym polu. Zadaje pytania, które wymagają przemyślenia różnych sytuacji i ma bardzo pozytywne, budujące nastawienie. Obaj z Łukaszem mają w sercu Wigry Suwałki. Życzę, żeby w każdym klubie byli ludzie tak oddani i chętni, by ich drużyna stale progresowała - dodaje były reprezentant Polski.
Dla Makuszewskiego rola dyrektora sportowego to coś zupełnie nowego. Sam śmieje się, że przez całą karierę nie odebrał tyle telefonów od trenerów, menedżerów czy dyrektorów sportowych, co sam wykonał przez ostatni rok. Uwielbia nową pracę i to, że po treningu czeka go dużo więcej zadań i spraw do rozwiązania niż tylko poddanie się regeneracji, jak miało to miejsce przez ostatnie 15 lat.
- Uważam, że z moim przyjściem do klubu, Wigry dostały nowy impuls. Nie chodzi mi tu o wartość na boisku, ale o to, że każdy wiedział, że pojawia się w klubie dyrektor sportowy, będzie odpowiadał za kształt drużyny i Wigry wrzucają wyższy bieg. Moja ambicja sportowa miała napędzić cały projekt. Po zmianie trenera i moim przyjściu do klubu, byliśmy wręcz zmuszeni, żeby awansować. I to zrobiliśmy.
Co jako najważniejsze elementy w rozwoju Wigier postrzega Paweł Klejmont?
- Najistotniejszym elementem są ludzie: zaczynając od piłkarzy, sztab szkoleniowy, administrację, zarząd, radę nadzorczą, samorząd miasta, sponsorów, po kibiców dla których docelowy wizerunek klubu sięga znacznie wyżej niż egzystencja, gra i praca na poziomie regionalnym. Pozostałe elementy będą wynikały z tego pierwszego i jeżeli na którymkolwiek poziomie ludzkim zabraknie ambicji, chęci, motywacji - pozostałe elementy będą miały marginalne znaczenie dla dalszego rozwoju Wigier.
Prezes Łukasz Jutkiewicz dodaje: - To co nas motywuje do pracy - z trenerami, pracownikami, zawodnikami - to społeczność, bo uważam, że w klubie powinni być ludzie, którzy oprócz swoich kompetencji i doświadczenia, mają również więź emocjonalną z danym klubem. Wtedy ci ludzie pracują na zupełnie innym pułapie niż osoby niezwiązane z drużyną, przychodzą zrobić swoje i idą do domu. Uważam, że jest to jakimś kluczem do budowania klubu.
A Maciej Makuszewski opowiada nam o sztabie, któremu suwalskie Wigry ewidentnie obojętne nie są.
- Wszystkie osoby ze sztabu są z Suwałk, w przeszłości były związane z klubem. Trener Cimochowski grał ze mną w 2008 roku w Wigrach. Patryk Sobolewski był bramkarzem w klubie, a teraz zajmuje się ich szkoleniem, jest trenerem bramkarzy. Trener Koncewicz grał w Wigrach oraz był trenerem grup młodzieżowych, a teraz pracuje jako asystent. Analityk Damian Sobolewski też był zawodnikiem Wigier. Oczywiście wynika to też z tego, że nie ma takich funduszy w klubie, żeby ściągać ludzi z całej Polski, ale też z DNA, a nasz sztab gwarantuje jakość i dalszy rozwój klubu.
- Łukasz Jutkiewicz też się trochę uczy stanowiska prezesa, nabiera doświadczenia - tak samo mam ja w roli dyrektora sportowego czy Paweł Cimochowski w roli pierwszego trenera seniorów. Olbrzymi wkład w nasz rozwój, motywację do pracy ma Paweł Klejmont. Są też inne osoby jak Szymon Racis. Był w klubie w I i II lidze, teraz też widzę, jak chce nam pomagać.

Awans i dalsze cele

Wigry Suwałki po awansie do trzeciej ligi, jako beniaminek wystartowały świetnie. Pokazały, że mogą być siłą ligę wyżej i być może na kolejny awans nie będzie trzeba czekać długo.
- Wielu zawodników na tyle wyróżniało się i dawało jakość na poziomie czwartej ligi, że zasłużyło na kontynuację i grę ligę wyżej. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego jak rozwija się zespół. Ostatnio jeden z ligowych rywali, który kiedyś grał w Wigrach, powiedział mi po meczu, że jest zszokowany, jak trudno przeciwko nam się gra, jakie stawiamy warunki na boisku i szczególnie tym, jak rozwinęło się u nas indywidualnie kilku zawodników, bo pamięta ich z czasu wspólnej gry i to dziś zupełnie inni piłkarze. Jeżeli robisz dobrą pracę, to chcesz odnosić sukcesy - mówi ’’Maki”.
- Chcemy wzmocnić grupy młodzieżowe. U dzieciaków w drużynach 6-osobowych dobrze to wygląda, ale kiedy przechodzimy do roczników grających po 11, to nie jesteśmy zadowoleni, a zależy nam, żeby w Suwałkach rosły kolejne talenty. Chcemy budować klub na naszych wychowankach, ale nastawienie zawodników i nasze musi się pokrywać. Tak jest choćby z Kubą Paszkowskim, który w poprzednim sezonie grał w Ekstraklasie w Warcie Poznań, a teraz nam zaufał, wrócił do Suwałk i wie, że go tu rozwiniemy do tego stopnia, że na najwyższy poziom szybko wróci, ale już po to, by odgrywać tam ważną rolę, w końcu ma dopiero 18 lat - uzupełnia.
Wigry są dziś na czwartym miejscu w ligowej tabeli, a więc ścisłej czołówce. Jako beniaminek wyróżniają się ofensywną, odważną grą. A do tego tylko Broń Radom straciła mniej (o jedną) bramek niż oni. W tym zasługa defensywy, a także świetnego bramkarza, którego pozyskano latem. Mateusz Taudul ostatnie lata spędził na Cyprze, ale chciał wrócić do Polski. Zainteresowanie wyrażały Korona Kielce i Chrobry Głogów, natomiast wizją i bliską odległością do domu rodzinnego przekonały go Wigry. Co ciekawe… tuż przed podpisaniem umowy w Suwałkach, dostał telefon z propozycją od Slovanu Bratysława. Na ten ruch namawiał go trener bramkarzy Jan Mucha, z którym poznał się w Evertonie. Ale to Wigrom dał słowo. I już cztery razy w tym sezonie wybierano go do XI kolejki.
Dokąd zmierzają Wigry Suwałki? To przybliża nam Paweł Klejmont:
- Kto nie idzie do przodu ten się cofa, dlatego ważne jest, aby nie stać w miejscu i stale się rozwijać pod względem kompetencji. Nawet kiedy podjęta została decyzja zejścia dwie klasy rozgrywkowe niżej - klub szukał rozwiązań osobowych - nowy prezes, sztab trenerski, stanowisko dyrektora sportowego, uzupełnienie rady nadzorczej, pozyskanie kolejnych sponsorów. Wykorzystujemy moment w którym Wigry zamiast ryby - to jest dużego finansowania - otrzymały przysłowiową wędkę w postaci kompetencji ludzi angażujących się w klub. Wprowadzone elementy kontroli przez radę nadzorczą, zarządzania strategicznego czy rachunkowości zarządczej są nie tylko po to, aby szybciej przewidywać zagrożenia, ale też kiedy sytuacja na to pozwoli - podjąć świadome ryzyko i odważniej zaplanować kolejny krok naprzód.
Kolejny krok może być wykonany także w rozgrywkach Pucharu Polski i pokazać się w piłkarskim świecie jeszcze śmielej. W pierwszej rundzie Wigry ograły faworyzowany, drugoligowy Świt Szczecin. Teraz zmierzą się z Polonią Warszawa, rywalem grającym na zapleczu Ekstraklasy.
- Wynik spotkania z Polonią nie zmieni obrazu naszej pracy, tego gdzie jesteśmy. Ani odpadnięcie z Pucharu Polski ani sukces i wygrana z pierwszoligowcem nie zmieni nam pozycji w tabeli III ligi i tego, jaki mamy styl gry. A z obu tych kwestii jesteśmy zadowoleni i stale stawiamy na rozwój, od rana każdego dnia - podsumowuje Maciej Makuszewski.

Przeczytaj również