Zeruje piwo równie dobrze jak broni. "Dlaczego my jako piłkarze musimy być bardziej święci od innych?"
Reprezentacja Finlandii właśnie pokonała 2:0 Białoruś, a bramkarz Lukas Hradecky dziękował kibicom zgromadzonym za bramką, kiedy nagle przechwycił z rąk jednego z fanów wypełniony kufel piwa i wypił je jednym haustem.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
***
To było dla niego typowe. Zawsze uśmiechnięty i skory do żartów Hradecky stał się ulubieńcem fińskich kibiców. I nic dziwnego, skoro regularnie posuwa się do tego rodzaju spontanicznych zachowań. Kilka tygodni po opisanym zdarzeniu postanowił znaleźć wspomnianego fana i zwrócić mu pieniądze. Z odsetkami. Wkrótce wstawił na Twitterze zdjęcie z usatysfakcjonowanym kibicem i skrzynką z 24 puszkami czeskiego piwa.
- Dług uregulowany - napisał.
Ta pijąca piwo, humorystyczna, a nawet błazeńska wersja Hradecky’ego nie mogłaby odbiegać bardziej od tej ambitnego i wymagającego w stosunku do samego siebie sportowca, jakim zasadniczo on jest. Nadal lubi on się jednak trochę ponabijać.
- Picie piwa stało się jakimś temat tabu - zauważył. - Piwo jest po to, żeby je pić. I jeszcze przeklinanie: 99,9% ludzi przeklina. Dlaczego my jako piłkarze musimy być bardziej święci od innych?
- Ludzie myślą, że upijam się każdego wieczoru, ale to nieprawda - dodał. - Oczywiście, że nie, jestem profesjonalistą. Włączam Netflixa, gotuję sobie jedzenie, wyciągam jedno piwo z lodówki i odpoczywam. W pewnym sensie my piłkarze jesteśmy umieszczeni w jakimś rodzaju zakładu specjalnego. Musimy żyć za zamkniętymi drzwiami. Ja uważam, że ważne jest bycie sobą i na szczęście wcześnie zdałem sobie z tego sprawę. Niezależnie od tego, czy znajdujesz się w poważnym środowisku czy nie, musisz być sobą.
Tego lata można będzie zwrócić uwagę na świetnego bramkarza Bayeru Leverkusen, biorąc pod uwagę, że debiutująca w finałach mistrzostwach Europy reprezentacji Finlandii została wylosowana do bardzo trudnej grupy B razem z Belgią, Danią i Rosją.
Hradecky musiałby dokonać w bramce cudów, aby Finlandia wyszła z tej grupy, ale to dokładnie coś, co robi on już od wielu lat, z pomocą jednej z najbardziej szczelnych defensyw, jakie wezmą udział w imprezie. To grupa obrońców, która celebruje zablokowane strzały zupełnie tak, jakby właśnie zdobyła zwycięską bramkę w finale pucharu.
Wiele o fińskiej mentalności mówi to, co Hradecky opisał kiedyś jako najbardziej satysfakcjonującą obronę: zatrzymanie piłki “jajami”. Jak wielu bramkarzy, ma on w sobie masochistyczne skłonności.
31-letni Hradecky urodził się w Bratysławie i przeprowadził do Finlandii jako małe dziecko, kiedy jego ojciec Vladimir otrzymał półzawodowy, siatkarski kontrakt w mieście Turku. Lukas uważał siebie za bardziej utalentowanego tenisistę lub hokeistę, aniżeli piłkarza. To ta ostatnia dyscyplina sportu zwróciła jednak jego uwagę jako, że codziennie grano w nią na żwirowym boisku w bardzo skromnej dzielnicy, gdzie nadal mieszka jego rodzina.
W hokeju na lodzie Hradecky kibicuje Słowacji, czyli kraju, w którym się urodził, co nie jest tylko ciekawostką, biorąc pod uwagę, że w Finlandii piłka nożna dopiero zaczyna dorównywać hokejowi jako najbardziej popularnej dyscyplinie sportu. W futbolu Hradecky odegrał jednak kluczową rolę, aby pomóc narodowej reprezentacji zakwalifikować się do pierwszego wielkiego turnieju po ponad stuleciu niedoli.
Bramkarz przebił się przez akademię klubu Turun Palloseura i został włączony do pierwszego zespołu jeszcze jako nastolatek, ale nie zdążył rozegrać meczu w fińskiej ekstraklasie, zanim przeprowadził się w 2009 roku do duńskiego Esbjerga. Tam początki były trudne. Hradecky zmagał się z nerwami i przyznał, że bał się dotknąć piłki i bronić strzały podczas meczów. Dziś ciężko w to uwierzyć, oglądając kogoś z taką pewnością siebie oraz beztroskim umysłem.
Hradecky odbył długą rozmowę z najlepszymi przyjaciółmi w domku letniskowym w Finlandii i zdecydował, że najważniejsze jest po prostu bycie sobą, zamiast spełniania oczekiwań innych ludzi. Dokładnie taki jest od tamtej pory.
Stopniowo stał się jednym z najlepszych bramkarzy w duńskiej Superlidze i zdobył puchar kraju, zanim przeszedł do Broendby. Spędzenie sześciu udanych lat w tamtym kraju jest jednym z powodów, dla których jego debiut w finałach Euro będzie pełen emocji. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Kopenhadze, przeciwko Danii.
W tamtym mieście Hradecky dzielił mieszkanie z Teemu Pukkim, czyli bramkostrzelnym napastnikiem i zarazem prawdopodobnie najbardziej znanym obecnie fińskim piłkarzem. Kiedy Hradecky odszedł z Broendby do Eintrachtu Frankfurt, Pukki został jeszcze parę sezonów, aż przeprowadził się do Norwich.
Ten pierwszy wykazał się typowym dla siebie poczuciem humoru, kiedy opowiadał o swoim transferze w rozmowie dla gazety “Ilta-Sanomat”.
- Kiedy przeprowadziłem się do Niemiec, Teemu został tylko z nożem, widelcem, talerzem i materacem - zażartował.
Oto cały Hradecky. Zawsze powie coś ciekawego.
Taka jest również reprezentacja Finlandii. Nieważne, czy jesteś największą gwiazdą, czy graczem szerokiego składu, każdy stanie się obiektem żartów i taką samą częścią zespołu.
Na i poza boiskiem nie sposób przeoczyć jednak kościstego, dobrze grającego nogami, mocno zbudowanego i głośnego bramkarza. Bo Lukas Hradecky stanowi dość wyjątkową osobowość.
***
Saku-Pekka Sundelin pisze dla dziennika Ilta-Sanomat.
Obserwujcie go na Twitterze @SPSundelin
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ