19-latek bierze szturmem topową ligę. Giganci już obserwują. Jeden z nich ma ułatwione zadanie
Podobnie jak jego cały zespół, on sam jest jednym z największych zaskoczeń obecnego sezonu La Liga. Savinho szturmem wdarł się do ligi hiszpańskiej i przywrócił całym rozgrywkowym nieco latynoskiej magii. Problem w tym, że Brazylijczyk z Girony na Półwyspie Iberyjskim raczej długo nie pozostanie.
Trwa niezwykły sezon Primera Division, w którym do wyścigu o mistrzostwo kraju, zazwyczaj zdominowanego przez Real, Barcelona i Atletico, nieoczekiwanie dołączyła Girona. Zespół z Katalonii pod wodzą zachwalanego ze wszelkich stron Michela w ligowej tabeli idzie na razie łeb w łeb z prowadzącymi w niej “Królewskimi”. Obok utalentowanego szkoleniowca wielką siłą ekipy z Estadi Montilivi są indywidualności. Jednym z genialnych strzałów letniego okienka transferowego okazał się bez wątpienia Savinho.
Brazylijczyk rozgrywa tak naprawdę dopiero swój pierwszy pełny sezon na seniorskim poziomie, a już teraz traktowany jest jako jeden z najciekawszych zawodników biegających po hiszpańskich boiskach. Zaledwie 19-letni skrzydłowy imponuje nie tylko stylem, ale również liczbami. Nic więc dziwnego, że jego sytuację monitorują same gruby ryby. Jedna z nich będzie go mogła jednak wyłowić dużo łatwiej niż jej konkurenci.
Produkt konglomeratu
City Football Group talent młodego przybysza z Kraju Kawy wytropiło już dawno temu. Savinho, który w dorosłej piłce zadebiutował jako 16-latek w Atletico Mineiro, do Europy trafił latem 2022 roku za 6,5 miliona euro. Wówczas zasilił Troyes, ale było pewne, że jeśli wypali, to francuski zespół będzie dla niego jedynie przystankiem w drodze na sam szczyt futbolu. Zresztą skrzydłowy ten nigdy nie miał nawet okazji zadebiutować w ekipie z Szampanii, bo niemal od razu został wypożyczony do PSV.
- Jego rozwój w Holandii w dużym stopniu zahamowały jednak kontuzje, ale dobrym występem na mundialu U-20 otworzył sobie sporo drzwi. PSV chciało zatrzymać go u siebie na dłużej, a jego sprowadzeniem zainteresowana była również AS Roma. Skoro jednak zakochała się w nim Girona, można było się spodziewać, że to właśnie na Montilivi dostanie prawdziwą szansę - mówi w rozmowie z nami Sławek Wełna, prowadzący twitterowe konto GironaFC_PL.
Girona już wcześniej była jednym wielkim eksperymentem ze strony City Football Group. Od momentu wykupienia klubu przez ten ogromny piłkarski konglomerat, przez ekipę z Katalonii przewinęło się wielu zawodników z innych ekip zrzeszonych w CFG. Nahuel Bustos, Pablo Moreno, Patrick Roberts, Douglas Luiz, Pablo Maffeo czy Taty Castellanos to pierwsze z brzegu przykłady. Aktualnie w kadrze “Gironistes” znajduje się dwóch takich zawodników: Savinho oraz wypożyczony z Manchesteru City jego rodak, prawy defensor Yan Couto.
- Bez wątpienia rozwój Savinho w Gironie wynika z zaufania, jakim go w tym klubie obdarzono. Najpierw Quique Carcel postanowił sprowadzić go do Katalonii, a następnie Michel zaczął wystawiać go od pierwszej minuty. Savinho od samego początku mógł czuć się ważny i to mu bardzo pomogło w takim rozkwicie formy na boisku - mówi nam Alex Biescas, dziennikarz zajmujący się Gironą w Diario AS.
Tak potrzebna magia
Savinho i Couto stanowią aktualnie prawdziwe płuca sensacyjnego wicelidera La Liga. W trakcie sezonu pierwszy z nich dołączył do swojego rodaka, który od jakiegoś już czasu współpracuje indywidualnie z trenerem przygotowania fizycznego. Nie bez powodu to właśnie obaj Brazylijczycy osiągnęli w aktualnych rozgrywkach szczególnie wysoką formę. W przypadku 19-letniego wychowanka Atletico Mineiro z pewnością duże znaczenie w kontekście jego tak dynamicznego rozwoju na Montilivi ma postać trenera Michela.
- Oprócz minut, Michel zapewnił Brazylijczykowi również dużo swobody. Sam zawodnik mówił o tym, że trener pozwala mu na kreatywność i wchodzenie w indywidualne pojedynki. Savinho ma tutaj prawo do błędu, złej decyzji, straty - dzięki temu czuje się sobą i w pełni pokazuje swój talent. To warunki idealne dla rozwoju młodego zawodnika. Dzięki temu może wyeksponować swoje największe atuty, którymi są przede wszystkim drybling i łatwość wygrywania pojedynków. Brazylijczyk wnosi do Girony i całej ligi szczyptę magii, której momentami brakuje w przepełnionym pragmatyzmem futbolu wielu drużyn i właśnie za to go wszyscy podziwiamy. To ta młodzieńcza fantazja, która - mam nadzieję - zostanie z nim na zawsze. Savinho ma w sobie pierwiastek piłkarskiej magii i umiejętnie korzysta z tego daru na murawie - podkreśla jego walory Wełna.
Forma Savinho może być tym bardziej zaskakująca, że w Gironie występuje jako lewoskrzydłowy, choć dotąd grał głównie na prawej stronie. Michel może wykorzystać taki stan rzeczy w dość ciekawy sposób. Zespół często przenosi ciężar gry na prawą flankę, podczas gdy na lewej Brazylijczyk zyskuje tak niezbędną dla jego stylu gry wolną przestrzeń. To dzięki niej może potem wykorzystać swoje największe boiskowe zalety i zagrozić defensywie przeciwników. Oprócz wyboru taktycznego 19-latek ustawiany jest na lewej stronie również z bardziej prozaicznego powodu.
- W Gironie na prawej flance występuje bowiem Wiktor Cygankow i Michel nie miał zamiaru przesuwać Ukraińca, który w jego systemie odgrywa kluczową rolę. To właśnie dlatego Brazylijczyk wylądował na lewej stronie. Oczywiście przed sezonem były pewne wątpliwości, czy tak młody zawodnik poradzi sobie na de facto nowej dla siebie pozycji i czy zdoła się zaadaptować do takiej sytuacji. Dzięki dobremu podejściu trenera po raz kolejny wszystko poszło jednak gładko. Savinho to klasyczny skrzydłowy i teraz może ze spokojem grać zarówno na prawej, jak i lewej stronie - podkreśla Biescas.
Przyszłość (raczej) przesądzona
19-latek w obecnym sezonie wystąpił w 21 meczach wszystkich rozgrywkach, strzelił w nich sześć goli (z czego pięć w lidze) i dołożył do tego pięć asyst. W klasyfikacji kanadyjskiej Primera Division plasuje go to tuż za takimi zawodnikami jak Robert Lewandowski, Inaki Williams czy Rodrygo. W Gironie tylko Artem Dowbyk miał udział przy większej liczbie goli niż Brazylijczyk. Nie oznacza to jednak, że młody gracz nie ma jeszcze potencjału do dalszego rozwoju.
- Savinho już dziś broni się liczbami, jakie notuje, ale tak naprawdę największe rezerwy zdaje się on mieć wciąż w tym zakresie: mógłby bowiem poprawić przede wszystkim decyzyjność. Zdarza mu się jeszcze przesadzać z dryblingiem, podczas gdy ma możliwość zagrania do lepiej ustawionych kolegów, bądź przeciwnie - szukać podania w sytuacjach, gdy aż prosi się o strzał. Jest to jednak na pewno coś, co przyjdzie z biegiem czasu i doświadczeniem. Musi także stale pracować nad grą w defensywie, choć w Gironie tych zadań obronnych ma relatywnie niewiele. Dzisiejszy futbol wymaga jednak wszechstronności i jeśli Savinho miałby kiedyś skoczyć na ten najwyższy poziom, to w tym zakresie niezbędna będzie poprawa - uważa Wełna.
Brazylijczyk może jednak zahaczyć o klub z topu szybciej, niż jeszcze niedawno wszyscy myśleli. Choć do Girony jest wypożyczony z Troyes, nie ulega wątpliwości, że wystarczy jedno słowo Manchesteru City, by 19-latek powędrował na Etihad Stadium. I taki scenariusz jest teraz najbardziej prawdopodobny, choć w międzyczasie skrzydłowy wpadł już w oko wielu europejskich gigantów, na czele z Barceloną. Dla “Obywateli” sprowadzenie Savinho latem będzie jednak raczej formalnością i dlatego, mimo jego publicznie wyrażonej chęci, raczej nie ma szans na to, by pozostał na dłużej w ekipie z Montilivi.
- Savinho nie będzie mógł dalej grać w Gironie, jeśli zarówno klub z Katalonii, jak i Manchester City zakwalifikują się do Ligi Mistrzów. W takiej sytuacji UEFA nie pozwoli na wypożyczenie pomiędzy tymi dwoma zespołami, bo te mając tego samego właściciela, będą wówczas występować w tych samych rozgrywkach. Dlatego jego pozostanie na Estadi Montilivi jest prawie niemożliwe, bo z kolei jeśli Girona zakwalifikuje się tylko do Ligi Europy, wówczas zawodnik pewnie sam będzie chciał przejść do zespołu grającego w Champions League. Nie wykluczam więc, że City będzie go chciało u siebie zatrzymać i tym samym będzie to pierwszy piłkarz, który “przeskoczy” z Girony do “The Citizens” - podsumowuje Biescas.