Psycholog potrzebny od zaraz. Dziwne, skandaliczne i pozbawione rozsądku akcje "kata Legii"
Niedawno przedstawiliśmy Wam sylwetkę gwiazdora Celtiku, Odsonne Edouarda, który był na bakier z prawem i do świętoszków nie należał. W drużynie ich odwiecznych rywali z protestanckiej części Glasgow również znajduje się napastnik prima sort, przejawiający oznaki krnąbrności. Alfredo Morelos, doskonale znany kibicom Legii Warszawa, to gorące nazwisko w notatnikach skautów, ale przede wszystkim człowiek, któremu popadanie w konflikty wcale nie jest obce.
Na temat nieoszlifowanego diamentu rodem z Kolumbii zrobiło się głośno w ubiegłym sezonie, kiedy sięgnął po tytuł króla strzelców Scottish Premiership, zaliczając 18 trafień podczas ligowej kampanii. Jednak jeszcze mocniej uwagę łowców talentów przykuł inny fakt, a mianowicie liczba ujrzanych przez Alfredo czerwonych oraz żółtych kartek. Te statystyki przyczyniły się do tego, że z jego usług zrezygnowały drużyny z Anglii, m.in. Leicester City, Aston Villa, West Ham United czy Crystal Palace.
Jako główny powód braku osiągnięcia konsensusu w negocjacjach transferowych, włodarze klubu z Ibrox Stadium wymieniali pragnienie nawiązania równorzędnej walki z Celtikiem o mistrzostwo Szkocji, choć śmiemy twierdzić, że pioruńsko mija się to z prawdą. Morelos jest ewidentnie w gorącej wodzie kąpany, ale trzeba mu oddać, że nadal prezentuje świetną formę, pozostając w kręgu zainteresowań większych piłkarskich firm niż Rangersi.
Kamień młyński u szyi „The Gers”
„El Buflo”, jak ochrzcili napastnika fani w ojczyźnie, to obecnie jeden z najefektowniejszych oraz najskuteczniejszych kolumbijskich zawodników. Wszyscy zdają sobie sprawę ze znakomitych warunków fizycznych i zdolności piłkarskich Alfredo, lecz każdy medal posiada dwie strony. Nie inaczej wygląda sprawa w przypadku Morelosa, który w trakcie swojej kariery wielokrotnie sprawiał swoim opiekunom ogromne problemy wychowawcze.
Gdy w marcu minionego roku Celtic podejmował Rangersów przed własną publicznością, Morelos dał się sprowokować zaczepkom słownym Scotta Browna i postanowił pociągnąć mu z łokcia. Oczywiście otrzymał za to w czerwoną kartkę i opuścił boisko już w 33. minucie meczu. Zupełnie odmienną kwestię stanowi to, że Brown kapitalnie wykorzystał własne umiejętności aktorskie przy odtwarzaniu roli pokrzywdzonego, padając na murawę niczym pijany po ciosie.
Wówczas Alfredo był nawet brany pod uwagę przez selekcjonera reprezentacji Kolumbii, kiedy ten przygotowywał listę powołań na Copa America. Powyższy incydent przekreślił te rozważania. Po całej sytuacji związanej ze zbyt płomiennym charakterkiem „El Bufalo”, głos zabrał trener „The Gers”, Steven Gerrard, dla którego gra bark w bark to nie pierwszyzna:
- Nie mogę go już dłużej bronić. Zachowanie Alfredo przekracza ludzkie pojęcie. Przez długi okres przesuwałem granicę, ale na tym koniec. Polecę zarządowi, aby w ramach kary nie wypłacił Morelosowi tygodniówki, a pieniądze powędrują na rzecz zawiedzionych kibiców - irytował się "Stevie"
Na domiar złego Morelos w bieżących rozgrywkach został zbesztany przez Sir Kenny’ego Dalglisha, który zarzucił piłkarzowi skandaliczne zachowanie. Gdy Kolumbijczyk pauzował za kartki, wybrał się w podróż do rodziny, po czym nie powrócił do klubu w wyznaczonym terminie. Południowoamerykańska natura jest jednym z powodów, dla których trudno mu odnaleźć równowagę psychiczną na boisku, ale brak odpowiedniego ukierunkowania tej energii sprawia, że Alfredo staje się swoim największym wrogiem.
Ofiara rasizmu
Skala talentu Morelosa niepodważalnie przewyższa wartością poziom szkockiej Premier League, lecz wybryki 24-latka kładą się cieniem na każdym poważniejszym błysku jego zdolności czysto piłkarskich. Nienawiść, jaką wzbudza wśród sympatyków innych zespołów, najlepiej uwidoczniła się podczas meczu z Aberdeen. Fani rywala w jednym z sektorów wywiesili transparent kierowany pod adresem napastnika: „Twoja matka jest prostytutką”.
W żadnym stopniu nie pochwalamy tego rodzaju postępków. Frustracja kibiców jest w pełni zrozumiała, natomiast brak poszanowania i hasła głoszące obraźliwe treści są zupełnie nie na miejscu. W tej sytuacji zdecydowane stanowisko również zajął Steven Gerrard:
- Ludzie chcą go zabić. Pragną na dobre zobaczyć Alfredo po drugiej stronie. To odrażające. Podobnie było, kiedy występowałem w Liverpoolu z Luisem Suarezem. On też nie miał żadnych fanów poza klubem - powiedział były reprezentant Anglii.
W trakcie grudniowego starcia przeciwko Celtikowi, po trybunach niosły się rasistowskie przyśpiewki wymierzone w Morelosa. Do odpowiedzialności karnej pociągnięto m.in. 12-letniego chłopca. Oczywiście, zgodnie z procedurami, nie może on być sądzony z uwagi na brak osiągniętej pełnoletniości, ale funkcjonariusze szkockiej policji wnikliwie badają sprawę. Chcą uzyskać informacje, które pozwolą zidentyfikować osoby, pod opieką których przebywał nieletni podczas tamtego spotkania.
Sympatycy drużyn przeciwnych ciskają w „El Bufalo” monetami, racami oraz innymi przedmiotami, gdy zawodnik Gerrarda celebruje strzelenie gola w pojedynkach wyjazdowych. Służby mundurowe chciały nawet podciągnąć uszkodzenie hamulców w Lamborghini piłkarza pod akt rasizmu, ale później wyszło na jaw, że to jeden z – jak się sam przedstawił – prywatnych detektywów wynajętych przez byłą żonę snajpera. Policja dopuszcza także takie rozwiązanie, choć niewykluczone, że to tylko alibi przestępcy.
Pohamować temperament
Głównymi atutami futbolowymi przemawiającymi za Alfredo Morelosem są: piekielna siła fizyczna, szybkość, dosyć duża zwrotność, dynamika, kapitalny drybling oraz zmysł wykańczania indywidualnych akcji. Wyłożenie na stół ponad 30 milionów funtów przez Liverpool nie jest dziełem przypadku, jednak Steven Gerrard póki co kategorycznie odrzuca możliwość sprzedaży swojego etatowego łowcy bramek.
Trudno się dziwić menedżerowi Rangersów, natomiast po pierwsze primo „El Bufalo” musi koniecznie skorzystać z pomocy psychologa, aby zapanować nad własnym temperamentem. I po drugie, wciąż primo, nie może działać na szkodę drużyny „The Gers”. W przeciwnym wypadku bardzo prawdopodobnie wygląda scenariusz, że spali się w blokach piłkarskiej kariery, a byłaby to gigantyczna strata nie tyle dla futbolu, co dla samego zawodnika.
Jorge Sampaoli powiedział kiedyś: „Piłka nożna jest dla mnie jak tlen, nic na to nie poradzę, aczkolwiek wiem, że proporcje powinny być odwrotne”. Życzymy sobie, żeby Alfredo Morelos odnalazł odpowiednią recepturę niezbędną do zrównoważenia specyfiki swojego charakteru, ponieważ tego człowieka stać na dokonanie w futbolu rzeczy wielkich.
Mateusz Połuszańczyk